Komisja Spraw Zagranicznych, obradująca pod przewodnictwem posła Krzysztofa Liska (PO), przewodniczącego Komisji, zrealizowała następujący porządek dzienny:
– rozpatrzenie informacji MSZ na temat działań dyplomatycznych polskiego rządu w sprawie uprowadzenia i tragicznej śmierci polskiego obywatela w Pakistanie,
– przesłuchanie kandydatów na ambasadora RP – pana Jacka Bazańskiego i pana Piotra Puchty,
– rozpatrzenie zawiadomienia Prezesa Rady Ministrów o zamiarze przedłożenia Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej do ratyfikacji, bez zgody wyrażonej w ustawie: Poprawki do Porozumienia o ochronie populacji europejskich nietoperzy, sporządzonego w Londynie dnia 4 grudnia 1991 r. (Poprawka przyjęta na trzecim spotkaniu Stron Porozumienia w Bristolu w dniach 24-26 lipca 2000 r.) (druk nr 1570),
– sprawy różne.
W posiedzeniu udział wzięli: Jacek Najder podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych wraz ze współpracownikami, Jacek Bazański kandydat na ambasadora RP w Republice Argentyńskiej, Republice Paragwaju i Wschodniej Republice Urugwaju, Piotr Puchta kandydat na ambasadora RP w Arabskiej Republice Egiptu, Republice Sudanu i Erytrei.
W posiedzeniu udział wzięli pracownicy Kancelarii Sejmu: Piotr Babiński, Artur Kucharski – z sekretariatu Komisji w Biurze Komisji Sejmowych; Elżbieta Strzępek – legislator z Biura Legislacyjnego.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Otwieram posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Otrzymali państwo porządek obrad, który obejmuje cztery punkty. Pierwszy punkt, o który został rozszerzony porządek obrad, to informacja MSZ na temat działań dyplomatycznych polskiego rządu w sprawie uprowadzenia i tragicznej śmierci polskiego obywatela w Pakistanie. Punkt drugi to przesłuchanie kandydatów na ambasadorów, pana Jacka Bazańskiego i pana Piotra Puchty. Punkt trzeci to rozpatrzenie zawiadomienia Prezesa Rady Ministrów o zamiarze przedłożenia Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej do ratyfikacji, bez zgody wyrażonej w ustawie: Poprawki do Porozumienia o ochronie populacji europejskich nietoperzy, sporządzonego w Londynie dnia 4 grudnia 1991 r. (Poprawka przyjęta na trzecim spotkaniu Stron Porozumienia w Bristolu w dniach 24-26 lipca 2000 r.) (druk nr 1570). Punkt czwarty natomiast to tradycyjnie sprawy różne.
Przechodzimy do punktu pierwszego, ale chciałbym jeszcze powitać pana ministra Jacka Najdera oraz kandydatów na ambasadorów.
Oddaję głos z prośbą o syntetyczną informację na temat działań polskiego rządu. Powiem jeszcze, że wiele informacji zostało już przekazanych wczoraj i przedwczoraj przez pana premiera, przez pana ministra Sikorskiego i Cichockiego. Myślę jednak, że dobrze byłoby, gdyby Komisja otrzymała usystematyzowaną i zwięzłą informację.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jacek Najder:
Dziękuję, panie przewodniczący. Szanowni państwo, w imieniu Ministra Spraw Zagranicznych mam zaszczyt przedstawić wstępną informację. Wczoraj pan premier na konferencji prasowej zapowiedział, że będzie opracowany szczegółowy raport, który będzie zawierał pełen opis działań, jakie rząd podejmował w tej sprawie, oceny i ewentualnie pewne wnioski. Tak, jak powiedział pan przewodniczący, przedstawię podstawową informację, a następnie będę do dyspozycji państwa posłów.
W związku z porwaniem w dniu 28 września 2008 r. polskiego obywatela w Pakistanie 29 września decyzją Ministra Spraw Zagranicznych został powołany specjalny zespół do działania w tej sprawie. 23 października zespół ten uzyskał jasno sformalizowane zasady, a 27 października Minister Spraw Zagranicznych powołał specjalnego wysłannika ds. porwanego polskiego obywatela. Odwiedził on Pakistan dwukrotnie i jest on również członkiem zespołu koordynacyjnego. Powołany zespół nadal działa, ale w tej chwili jego główne działania nie są ukierunkowane na uwolnienie polskiego obywatela, ale na doprowadzenie do odzyskania jego ciała i uzyskania od władz pakistańskich niezbędnych wyjaśnień co do trybu postępowania, działania i okoliczności, w których doszło do tego tragicznego wydarzenia. W skład tego zespołu wchodzą przedstawiciele Departamentu Konsularnego i Polonii, Departamentu Azji i Pacyfiku, Biura Bezpieczeństwa Dyplomatycznego, Biura Rzecznika Prasowego MSZ, a spoza resortu reprezentowana w nim jest Agencja Wywiadu, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służba Wywiadu Wojskowego, przedstawiciel Ministerstwa Obrony Narodowej oraz Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Nadzór polityczny nad działaniem zespołu sprawuje sekretarz stanu w MSZ, a funkcję pomocniczą pełni podsekretarz stanu właściwy terytorialnie dla obszaru Azji i Pacyfiku – aktualnie jestem to ja.
Jaki jest cel działania zespołu? Pokrótce już to przedstawiłem, ale jest jeszcze istotna informacja. W pracach tego zespołu brali udział również ambasadorowie z Islamabadu i Kabulu – w czasie, kiedy byli oni w Polsce. Chodzi tutaj o pana ambasadora Krzysztofa Dębnickiego, naszego ambasadora w Islamabadzie, oraz o mnie z okresu kiedy pełniłem funkcję ambasadora w Kabulu. Wtedy byłem zapraszany na posiedzenia tego zespołu, ponieważ kontekst pakistański i afgański dość mocno się przenikają. Jednocześnie zespół ten był tym elementem w strukturze MSZ, który koordynował nasze działania wspólnie z firmą Geofizyka z Krakowa. Koledzy, którzy pracują w tym zespole, kontaktowali się z rodziną porwanego Polaka. Zespół posiada do swojej dyspozycji informacje jawne, które wpływały z różnych źródeł – z placówek oraz od firmy Geofizyka Kraków. Dysponuję również informacjami klauzulowanymi, a więc z przyczyn oczywistych będę dzisiaj mógł przedstawić tylko to, co jest nieobjęte klauzulą. Jutro jednak odbędzie się posiedzenie Komisji do Spraw Służb Specjalnych i tam koledzy z Agencji Wywiadu, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i ze Służby Wywiadu Wojskowego przedstawią te informacje.
W okresie od 29 września, czyli od momentu rozpoczęcia prac, zespół spotkał się blisko 30 razy. W czasie prac była dokonywana wymiana informacji między MSZ a służbami, ponieważ jest pewna zasada, której musimy się trzymać i która obowiązuje w tego rodzaju przypadkach – koledzy dyplomaci w Islamabadzie w czasie kiedy jeszcze byłem w Kabulu zajmowali się kontaktami z MSZ pakistańskim i afgańskim, ale kanał z pakistańskimi służbami specjalnymi jest prowadzony przez przedstawicieli służb. Nawiązując do konstrukcji zespołu, chciałbym podzielić się jeszcze bardzo ważną informacją, ponieważ było tutaj wiele niejasności i nieprawdziwych informacji, które musimy jednoznacznie wyjaśnić. Chodzi o rolę pana ambasadora Kuchciaka. Jego rola na miejscu w Islamabadzie nie polega na zastępowaniu ambasadora, ale na wpieraniu pracowników merytoryczną wiedzą i doświadczeniem, które posiada pan ambasador. Nie było jednak jego zadaniem – teraz pan Kuchciak jest w Islamabadzie i zabiega razem z ambasadorem i całym zespołem placówki o odzyskanie ciała i przekazanie go rodzinie – prowadzenie negocjacji. Pan Kuchciak jest dyplomatą i negocjacje nie były częścią jego instrukcji działania. Jest to bardzo istotne dla zrozumienia jego roli, bo w mediach bardzo często pojawiały się informacje, że jest to człowiek, który jedzie negocjować z porywaczami.
Przedstawię kalendarium zdarzeń pokrótce, ponieważ w znakomitej części jest ono już znane. 28 września 2008 r. ambasador RP w Islamabadzie wspólnie z przedstawicielami prezydencji francuskiej został przyjęty przez premiera oraz przez kierującego resortem spraw wewnętrznych Pakistanu – z racji tego, że minister podał się do dymisji przez wiele miesięcy Pakistan nie posiadał ministra spraw wewnętrznych. W tym samym dniu minister Cichocki rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych Pakistanu, panem Qureshim.
W październiku został nawiązany kontakt z komisarzami Solaną i Ferrero-Waldner, Sekretarzem Generalnym NATO i na tym szczeblu również rozmawiano z władzami pakistańskimi, aby przedstawić partnerom z tego kraju, że nie jest to tylko nasz dwustronny problem, ale również kontekst pakistańskich kontaktów z UE.
6 października odbyła się pierwsza rozmowa telefoniczna Donalda Tuska z premierem Gilianim. 20 października Minister Spraw Zagranicznych przyjął panią ambasador. Notabene ja również spotkałem się dzisiaj z panią ambasador, ponieważ wróciła ona wczoraj w godzinach wieczornych z Pakistanu i nie było jej w Polsce z przyczyn osobistych w momencie, kiedy doszło do porwania. Była to więc pewna koincydencja niezwiązana z tą tragiczną dla nas sytuacją.
24 października w czasie szczytu ASEM (Azja – Europa) w Pekinie doszło do osobistego spotkania premierów Tuska i Gilianiego i władze pakistańskie zostały ponownie poproszone, aby uczyniły wszystko, co możliwe w celu uwolnienia polskiego obywatela.
14 listopada odbyło się kolejne spotkanie w Warszawie z panią ambasador, na którym był obecny mój poprzednik, pan minister Schnepfa. Miało ono na celu nawiązanie do rozmów obu premierów i uzyskanie informacji od władz pakistańskich odnośnie do realizacji przyrzeczenia złożonego przez premiera Gilianiego premierowi Tuskowi.
Na początku grudnia w Pakistanie przebywał Zenon Kuchciak, który po raz pierwszy w czasie swojego pobytu został przyjęty przez prezydenta Pakistanu, pana Asifa Alego Zardariego. Panu prezydentowi został przekazany list od pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego zawierający prośbę do prezydenta o pomoc w uwolnieniu polskiego obywatela. Odpowiedź na ten list dotarła do nas 31 grudnia 2008 r.
Od 14 do 20 grudnia przebywała w Pakistanie delegacja polskich sił zbrojnych i w czasie tej wizyty również była poruszana kwestia uwolnienia polskiego obywatela.
14 grudnia, jeszcze w mojej poprzedniej roli ambasadora w Kabulu, przeprowadziłem rozmowy z panem ministrem Qureshim, ponieważ obydwoje uczestniczyliśmy w spotkaniu zwołanym przez prezydencję francuską i poświęconym Afganistanowi. Była to długa rozmowa, w której nawiązałem do wszystkich poprzednich kontaktów polsko-pakistańskich, prosząc o mediację. Uzyskałem również zapewnienie, że władze pakistańskie robią wszystko w tej sprawie.
5 stycznia już w roli podsekretarza stanu w MSZ ponownie przyjąłem panią ambasador Pakistanu, przedstawiając żądania strony polskiej wobec władz pakistańskich odnośnie do informacji o czynionych staraniach mających na celu uwolnienie polskiego obywatela.
Na początku stycznia przebywała w Pakistanie delegacja unijna, której szefem był koordynator UE ds. terroryzmu. Przeprowadził on rozmowy w resorcie spraw wewnętrznych i w służbach wojskowych.
Między 17 a 23 stycznia br. w Pakistanie przebywał z wizytą pan generał Franciszek Gągor, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Towarzyszyła mu duża delegacja, a jej członkowie odbyli szereg spotkań, których najważniejszym tematem była kwestia uwolnienia polskiego obywatela.
30 stycznia br. dotarła do nas niestety informacja o postawieniu ultimatum. W nocy z poniedziałku na wtorek pracę w Pakistanie podjął ponownie pan ambasador Kuchciak. W międzyczasie ambasador Dębnicki przebywał w Peszawarze, w stolicy północno-zachodniej prowincji granicznej. Został on przyjęty przez sekretarza stanu. Nasi partnerzy ze służb również odbyli rozmowy ze swoimi partnerami ze służb pakistańskich. W wyniku tych działań, jak również odbytej tego samego dnia rozmowy pana ministra Sikorskiego z ministrem Qureshim i moich kolejnych rozmów z panią ambasador uzyskaliśmy odroczenie ultimatum o 48 godzin. Ultimatum niestety jednak upłynęło i porywacze spełnili swoją groźbę. W tej chwili nasze zadanie to odzyskanie ciała i uzyskanie od władz pakistańskich maksymalnej kooperacji jeśli chodzi o pomoc o jednoznaczne wskazanie winnych.
To jest to, co jesteśmy w stanie przekazać teraz państwu jako resort. Są to informacje jawne. Jestem do dyspozycji państwa posłów.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję bardzo. Przechodzimy do tury pytań. Proponuję formułę 3 pytań, a potem będzie czas dla pana ministra na odpowiedź.
Poseł Andrzej Gałażewski (PO):
Mam pytanie dotyczące negocjacji z porywaczami. Z wypowiedzi pana ministra zrozumiałem, że strona polska nie brała w tym udziału, a więc czym mógłby pan minister powiedzieć, kto je prowadził? Od kiedy były one prowadzone? Czy pan minister mógłby potwierdzić, że polska strona nie brała w nich udziału bezpośrednio?
Poseł Paweł Kowal (PiS):
Przedstawię panu swoje pytania na piśmie, ponieważ mam kilkanaście szczegółowych pytań. Pozwolę sobie odczytać kilka z nich w skrótowy sposób. Chciałbym to publicznie wyjaśnić, ponieważ w kilku sytuacjach w ostatnich dniach zostałem niesłusznie oskarżony, a nie wypowiadałem się w tej sprawie tak, jak przedstawiło to kilku moich kolegów z partii rządzącej. Chciałbym przedstawić swoje pytania publicznie w sposób spokojny, aby nie było wątpliwości co do mojego zaangażowania w tej kwestii. Myślę, że bardzo ważne dla opinii publicznej jest to, aby dowiedzieć się, kto kierował zespołem w MSZ od momentu jego powołania, bo pan minister wymienia tutaj nazwiska, a powinien pan podać wszystkie nazwiska i okres kierowania zespołem przez te osoby. Będę też prosił, aby według zaproponowanego przez pana schematu podać bilans konkretnych działań, a w tym kontakty, które dotyczyły tej sprawy.
Korzystając ze sposobności, chciałbym jeszcze raz powiedzieć, że konsularna część pracy – na tyle, na ile o tym wiem – została wykonana bardzo dobrze, więc rozumiem, że posiłkowano się również innymi spotkaniami, przy których przekazywano te kwestie. Chciałbym się również dowiedzieć, które spotkania dotyczyły jedynie kwestii porwania.
Jeżeli jest to możliwe, to dobrze byłoby, aby pan minister powiedział, z którymi ekspertami pozostawano w kontakcie. Chodzi szczególnie o ekspertów zewnętrznych. Jeśli są to informacje klasyfikowane, to może można byłoby to przedstawić w inny sposób.
Bardzo ciekawiłoby mnie to, aby podzielić te kontakty na kontakty z ambasadą Pakistanu, kontakty na szczeblu ministra spraw zagranicznych, właściwego wiceministra, który kierował oraz na kontakty na szczeblu premiera. Jest również sprawa, która w moim przekonaniu musi zostać publicznie wyjaśniona. Przysłuchiwałem się kilku konferencjom prasowym. MSZ zorganizowało ich kilka, ale we wszystkich pojawiał się motyw stanowczego ustalenia sprawy przez pana ministra – jeżeli dobrze zrozumiałem, to ocena działań władz pakistańskich w tej sprawie jest bardzo wysoka. Jest kwestia późniejszych, poniedziałkowych decyzji pana marszałka Borusewicza. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem – bo ta informacja wpłynęła z Polskiej Agencji Prasowej – że nota miała charakter protestacyjny i dotyczyła ambasady Pakistanu? Pojawiła się także publiczna wypowiedź pana ministra Czumy, który publicznie powoływał się na jakiś dokument. To wskazywałoby, że faktyczna ocena władz Pakistanu była inna niż to, o czym mówił pan minister. Chciałbym w związku z tym zapytać, co zaszło miedzy niedzielą a poniedziałkiem, że tak radykalnie zmieniła się ocena postawy władz Pakistanu. Jeżeli pan minister Czuma powoływał się na jakieś konkretny dokument, to czy był on znany panu premierowi w końcu ubiegłego tygodnia, czyli w piątek? Pytam o to w kontekście treści, które zostały przekazane opinii publicznej i nie odnoszę się do tego, czy są to treści faktyczne czy zostały one w jakiś sposób przetworzone.
Chciałbym wiedzieć, czy pan marszałek Borusewicz konsultował się w jakiejkolwiek formie z Ministrem Spraw Zagranicznych w sprawie odwołania wizyty Marszałka Senatu Pakistanu. Jeśli można, to do przygotowanych przeze mnie pytań dołączyłbym również jeszcze jedno i dotyczy ono zespołu powołanego w MSZ. Czy faktycznie jego celem jest znalezienie sprawców i wymierzenie im sprawiedliwości? Czy w ocenie pana ministra właściwym resortem do prowadzenia tego typu działań jest MSZ? Czy w ocenie pana ministra pomaga to czy przeszkadza w działaniach dyplomatycznych w regionie?
Ostatnie pytanie – czy MSZ otrzymało zwrotne informacje na temat skutków działań pana ministra Solany i pani Ferrero-Waldner, tzn. czy mamy informację zwrotną na temat faktycznych działań, jakie zostały podjęte w imieniu UE?
Poseł Tadeusz Iwiński (Lewica):
Panie ministrze, myślę, że wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że zdarzyła się tragedia. Pakistan nie jest szczęśliwy dla Polaków. Przypomnę, że kilkadziesiąt lat temu w czasie oficjalnej polskiej wizyty doszło do strzelaniny, w której zginęły osoby publiczne. Znając z autopsji i Pakistan i Afganistan i trochę pogranicze, byłbym ostatnim, który formułowałby łatwe wnioski. Jestem przekonany, że polskie władze miały jak najlepsze intencje i że w takich sytuacjach pole manewru danego państwa, którego obywatele zostali porwani, jest bardzo małe, uwzględniając zwłaszcza tamte okoliczności. Odpowiedzialność za to ponosiły przynajmniej w 90% władze pakistańskie. Użyję języka niepoprawnego politycznie. Miałem okazję znać dobrze panią Benazir Bhutto, a jeszcze w maju zeszłego roku rozmawiałem z panem Zardarim, kiedy nie był on jeszcze prezydentem. Obecna ekipa pakistańska niezbyt dobrze kontroluje sytuację wewnętrzną w kraju. Nie ma to przełożenia na wojsko, na służby specjalne w taki sposób, jak w przypadku sprawującego przez 9 lat dyktatorsko władzę Perweza Muszaraffa.
Chciałbym zadać kilka pytań, ale uczynię to dopiero po tym wstępie, aby zostać dobrze zrozumianym. Po pierwsze, równo rok temu występowałem kilkakrotnie na posiedzeniu plenarnym Sejmu, a później w kwietniu skierowałem interpelację do premiera Tuska w sprawie planowanych – moim zdaniem niekiedy słusznych, a niekiedy bezrozumnych – likwidacji polskich placówek. Jako klasyczny przykład błędnego rozumowania podawałem – zajęło to połowę mojej obszernej interpelacji – pomysł likwidacji Konsulatu Generalnego w Karaczi, czyli w 15-milionowym mieście 180-milionowego Pakistanu, który w swojej jurysdykcji miał połowę terytorium kraju. Wprawdzie nie była to połowa, na której zdarzyło się porwanie Polaka, ale pomijam już fakt, że przez Karaczi i okoliczne porty idą wszystkie dostawy – pomijam również Kanał Północny poprzez Tadżykistan i Uzbekistan – dla polskich żołnierzy. Jest ich w Afganistanie 1600, a ma być 2000. Pozbawianie się placówki w jednym z najbardziej strategicznych rejonów na świecie od początku wyglądało na absurdalne. Ta placówka istniała poza tym kilkadziesiąt lat, były tam określone kontakty, a w Pakistanie bez kontaktów – był pan ambasadorem w Afganistanie, więc pan dobrze wie – z poszczególnymi klanami, z poszczególnymi grupami etnicznymi nic nie można załatwić. Do tej sprawy trzeba będzie zresztą wrócić.
Druga kwestia. Dzisiaj nikt nie odpowie na pytanie, czy dzięki Konsulatowi Generalnemu w Karaczi z jego kontaktami udałoby się uzyskać jakieś lepsze informacje. Czy można odpowiedzieć na pytanie, na ile publikacja tzw. raportu Macierewicza, który zawiera określoną część w sposób jednoznaczny pozbawiającą nas aktywów wywiadowczych na tamtym terenie, osłabiła możliwość informacji i uzyskiwania tego, co było niezbędne w przypadku działania służb specjalnych Polski w sensie informacyjnym?
Po trzecie, bardzo cenię ambasadora Kuchcika, bo poznałem go 12 lat temu w Czeczenii, kiedy był zastępcą szefa przedstawicielstwa OBWE, a później dokonał wielu rzeczy, ale chciałbym zapytać, dlaczego ambasador Kuchciak pojechał tak późno? Dlaczego pojechał dopiero po 2 miesiącach po porwaniu polskiego geologa?
Trafnie powiedział pan, że ambasador Kuchciak nie mógł zastępować polskiego ambasadora. Chciałbym oficjalnie zapytać, czy prawdą jest, że przez ogromną większość czasu, która upłynęła od 28 września, nie było polskiego ambasadora w Islamabadzie, a był tylko chargé d’affaires? Chargé d’affaires ma bardzo ograniczone możliwości kontaktu zwłaszcza zaś w takim państwie jak Pakistan, ponieważ nie ma możliwości działania na odpowiednim szczeblu. Czy jest to prawda, a jeżeli tak, to dlaczego tak się stało? Nie było przecież ważniejszej sprawy w Pakistanie i powinien być to absolutnie najważniejszy punkt działania ambasadora. Sądzę, że ta i wiele innych rzeczy powinny zostać wyjaśnione, ale nie zmienia to oceny, że nie odbieram polskiemu rządowi dobrych chęci działania.
Prawdopodobnie nikt nie da odpowiedzi na pytanie, czy strona pakistańska robiła wszystko, co mogła czy też chciała zrobić wszystko, ale nie potrafiła. Pewnie w tych wszystkich elementach jest źdźbło prawdy, ale myślę, że trzeba to spokojnie wyjaśnić niezależnie od działania Komisji do Spraw Służb Specjalnych. Jeżeli chodzi o działania polskich placówek – i zresztą napisałem o tym dzisiaj w odrębnej interpelacji w sprawie funkcjonowania polskiej dyplomacji w Pakistanie – to trzeba z tego wyciągnąć mądre wnioski na przyszłość. Powinnyśmy wzmacniać nasze placówki w Pakistanie i Afganistanie, a nie je bezrozumnie osłabiać.
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Odpowiadając na pytanie pana posła Gałażewskiego odnośnie do tego, kto prowadził negocjacje, to chciałbym powiedzieć, że z naszego stanu wiedzy wynika, że były one głównie prowadzone przez stronę pakistańską, która wykorzystywała szereg różnych kontaktów. Rozkładało się to zarówno na kontakty plemienne oraz na kontakty religijne. Myślę, że to pytanie zostanie szczegółowo zadane jutro na posiedzeniu Komisji do Spraw Służb Specjalnych i myślę, że jej przewodniczący będą w stanie bardziej precyzyjnie nazwać te kontakty.
Generalny komentarz jest taki, że próba podjęcia bezpośrednich negocjacji z terrorystami oznaczałaby, że musielibyśmy dotrzeć do miejsca, do którego nie mogą dotrzeć same władze pakistańskie. Z samego założenia była to misja nie do wykonania. Miejsce, gdzie został porwany, gdzie był przetrzymywany i gdzie został zgładzony nasz inżynier, znajduje się na terytorium, które nie jest pod kontrolą rządu. W związku z tym wjazd na te terytoria bez zgody plemion i struktur lokalnych jest po prostu niemożliwy. Generalna odpowiedź jest taka, że były to negocjacje prowadzone przez partnerów pakistańskich. Polscy partnerzy MSZ w tej sprawie były natomiast elementami, które wspierały negocjacje.
Jeśli chodzi o szereg pytań pana posła Kowala, to niech pan pozwoli, że odpowiem na te, na które mogę odpowiedzieć, ponieważ albo uczestniczyłem w tych zdarzeniach, albo też uczestniczyłem w podejmowaniu określonych decyzji. Odpowiem więc od końca. Czy pan marszałek Borusewicz się kontaktował? Tak. Rozmawiałem z panem marszałkiem w poniedziałek przy okazji wizyty prezydenta Autonomii Palestyńskiej w Polsce. Przedstawiłem panu marszałkowi nasze stanowisko, ale Marszałek Senatu jest instytucją, która podejmuje decyzje niezależnie.
Czy informacja, na którą powoływał się pan minister Czuma, była znana panu premierowi w ubiegłym tygodniu? Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie wiem, do jakiego dokumentu odnosił się pan minister. Myślę, że najlepiej byłoby, gdyby pan poseł przedstawił to pytanie na piśmie.
Zmiana oceny tego, co robił pan minister. To pytanie padło na konferencji w niedzielę i bardzo dobrze pamiętam, co odpowiedziałem. Powiedziałem wtedy, że nie będę komentował postępowania władz pakistańskich, ponieważ władze pakistańskie są dla nas nadal potrzebnym partnerem, aby uzyskać oddanie ciała. Powiedziałem jeszcze, że bardzo skrzętnie prowadzimy zapis kontaktów z partnerami pakistańskimi. Mamy bardzo dokładnie spisane, o co prosiliśmy, jakie były odpowiedzi i jaka jest konkluzja. To jest poniekąd odpowiedź na pana pytanie.
Poseł Paweł Kowal (PiS):
Jedno zdanie, panie ministrze. Ta sprawa jest z mojego punktu widzenia kluczowa, ponieważ dotyczy podawania informacji opinii publicznej i dlatego pozwolę sobie wrócić do wszystkich wypowiedzi sobotnich i niedzielnych odnoszących się do relacji z Pakistanem. Bardzo dziękuję za pańską odpowiedź, ale nie rozwiewa ona moich wątpliwości co do oficjalnych działań polskich czynników. Myślę tutaj o wypowiedziach pana ministra Czumy, Marszałka Senatu i o nocie MSZ. Gdyby przyjąć sposób rozumowania pana ministra, to byłyby one niezasadne.
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Pozwolę sobie nie zgodzić się z panem posłem. Nota, którą przekazaliśmy, została nazwana notą protestacyjną. W zasadzie były jednak przekazane dwie noty w tej sprawie i są to noty, w których bardzo precyzyjnie określamy, czego oczekujemy od władz pakistańskich. Są to działania, jakie podjęły władze pakistańskie, jaka była metodologia tych działań, co zostało w tej sprawie zrobione. Jest tam również żądanie tego, aby władze pakistańskie pomogły w odnalezieniu sprawców, to, aby władze pakistańskie pomogły w odzyskaniu ciała i w przekazaniu go przez nasze polskie przedstawicielstwo rodzinie. Być może nie powinienem się tak często odwoływać do mojej znajomości regionalnego kontekstu, ale spędziłem w Pakistanie jakiś czas w latach 90, więc znam również ten kraj. Powinniśmy bardzo precyzyjnie oczekiwać od Pakistańczyków odpowiedzi na postawione nam pytania, ale również wskazywać im, że wiemy, że władze pakistańskie na pewnych terenach nie są do końca autonomiczne w swoich działaniach. Muszą korzystać również z pomocy władz terenowych, władz plemiennych. Jest to pewien kontekst, w którym musimy to umieścić.
Bilans działań. Zgodnie z tym, co zostało wczoraj powiedziane przez pana premiera, zakładamy, że rząd przedstawi informację co do wszystkich działań, które zostały uczynione w sprawie porwanego Polaka. Wszystkie elementy, o które pytał pan poseł Kowal, znajdą się w tej informacji. Są to pytania, na które mogę panu odpowiedzieć w tej chwili.
Kto kierował zespołem, zakres jego działań oraz czy MSZ jest właściwym organem. Powiem jeszcze raz, bo może to, co powiedziałem, było nie do końca precyzyjne. Celem działania zespołu koordynacyjnego była wymiana informacji między instytucjami, a jest to szereg instytucji: MSZ, służby, wojsko; uzgadnianie propozycji działań politycznych, które są podejmowane w tej sprawie – w tej chwili dotyczą one działań w celu odzyskania zwłok i jest to kwestia działań politycznych, a nie prawnych, bo te z natury rzeczy będzie prowadziła prokuratura – formułowanie sugestii dotyczących działań kierownictwa MSZ oraz innych instytucji uczestniczących w pracach zespołu; wspieranie działań ambasady RP w Pakistanie; a w pierwszym okresie pomoc udzielona Geofizyce Kraków w zakresie ochrony i ewakuacji pozostałych pracowników przedsiębiorstwa, wspieranie działań specjalnego wysłannika Ministra Spraw Zagranicznych i formułowanie informacji, które następnie powinny zostać przekazane do wiadomości opinii publicznej. Tak więc wszystkie działania są działaniami polityczno-dyplomatycznymi. Jeśli chodzi o naciskanie czy żądanie od władz pakistańskich aresztowania odpowiedzialnych za zabójstwo, to jest to oczywiście w gestii prokuratury i Ministerstwa Sprawiedliwości.
Kto kierował zespołem? Od początku za nadzór polityczny odpowiada minister, sekretarz stanu w MSZ, pan Jan Borkowski. W czasie prac zespołu funkcję pomocniczą sprawował podsekretarz stanu właściwy terytorialnie, czyli pan minister Ryszard Schnepf, ale w krótkim okresie czasu, który nastąpił między jego wyjazdem za granicę, a moim przyjazdem, prace pozostawały pod nadzorem pana ministra Borkowskiego. Od 14 grudnia, czyli od mojej nominacji, podsekretarzem stanu jestem ja. Tak więc nadzór był sprawowany przez sekretarza stanu i podsekretarza stanu właściwego terytorialnie dla obszaru Azji i Pacyfiku.
Jeśli chodzi o pytania pana posła Iwińskiego, to pierwszy wyjazd pana Kuchciaka nastąpił nie w dwa miesiące od momentu porwania, ale w miesiąc. Porwanie nastąpiło 28 września… Przepraszam, jednak pan poseł ma rację. Październik, listopad, pan poseł ma rację. Dlaczego taki termin? Każde porwanie jest inne i każda sytuacja kryzysowa jest inna. W pierwszych dniach trudno jest ocenić, jaki jest to problem. Jeśli spojrzymy na historię tragicznych zdarzeń, które zdarzyły się w Pakistanie, to od śmierci amerykańskiego dziennikarza Daniela Pearl’a do ostatniego piątku w Pakistanie nie został zgładzony żaden porwany, przetrzymywany obcokrajowiec. W związku z tym zostaliśmy w pewnym sensie skonfrontowani z nową rzeczywistością, z nową determinacją porywaczy. Zakładaliśmy, że podejmowane działania przyniosą efekt wtedy, kiedy dostrzegliśmy, że jest to problem znacznie bardziej skomplikowany, że jest to problem, który wymaga pewnych dodatkowych działań.
Jeśli chodzi o Karaczi, to między Islamabadem a Karaczi jest chyba około 1200 km, a między Karaczi a Peszawarem, w którego okolicach doszło do zdarzenia, około 1000 km. W związku z tym, w wymiarze geograficznym nasza obecność w Karaczi jest w tym kontekście bez znaczenia. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Jeżeli chodzi o sprawy konsularne, to akurat prowincje Beludżystan i Sindh były w zakresie działania Karaczi. Tak czy inaczej w tym konkretnym przypadku pracą związaną z działaniami na rzecz uwolnienia polskiego obywatela zajmowałby się konsulat w Islamabadzie. Co do tego, czy ambasador Dębnicki przebywał na terenie Pakistanu cały czas – pan ambasador przebywał przez pewien czas w Polsce i przeszedł w tym czasie dwa zabiegi kardiologiczne.
Jeśli chodzi o raport pana Macierewicza i Wojskowe Służby Informacyjne, to odpowiem tekstem, którym odpowiadali już pan minister Cichocki i pan poseł Graś, ale nie dlatego, że tak się umawialiśmy, tylko dlatego, że taka jest prawda. Decyzja nie należała jednak do nas, ale do naszych partnerów ze służb. Sprawę dotyczącą naszego obywatela w Pakistanie prowadził wywiad cywilny, w związku z tym była to ta część służb, która nie była akurat przedmiotem działań ustawy o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.
Poseł Tadeusz Iwiński (Lewica):
Jeśli dobrze rozumiem, to pan minister stoi na stanowisku, że likwidacja Konsulatu Generalnego w Karaczi, jednej z dwóch placówek w 180-milionowym państwie, obsługującej przez kilkadziesiąt lat połowę terytorium kraju, znajdującej się na terenie, przez który idą wszystkie dostawy polskiego sprzętu i gdzie ma miejsce znaczna kontrola części 2500 kilometrowej granicy między Pakistanem a Afganistanem, nie ma znaczenia dla polskich interesów i dla ich realizacji? Przypomnę, że rok temu wielokrotnie zwracano publicznie uwagę premierowi. Nie przypuszczałem rok temu, gdy poruszałem tę sprawę, że może dojść do takiego wydarzenia. Czy MSZ wyciągnie z tego jakieś wnioski, bo nadal mamy żołnierzy w Afganistanie, a możemy ich mieć przecież więcej?
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Panie pośle, stawię się na każde pana wezwanie i podejmę się każdej dyskusji w tej sprawie, ale powtórzę to, co powiedziałem przed chwilą. W tej konkretnej tragicznej dla nas sprawie tak czy inaczej odpowiedzialny byłby konsulat w Islamabadzie. W żadnej z moich wcześniejszych wypowiedzi nie było żadnego odniesienia do tego, czy była to dobra, czy zła decyzja jeśli chodzi o nasze zabezpieczenie szlaków komunikacyjnych, czy naszą obecność w Afganistanie. Odniosłem się do pytania zasadniczego, czyli do kwestii porwanego obywatela. Podtrzymuję to.
Poseł Andrzej Ćwierz (PiS):
Panie przewodniczący, panie ministrze, zostało powiedzianych dużo rzeczy, ale wydaje mi się, że należałoby użyć konkretnych słów. Polska poniosła porażkę. Porażkę poniósł polski rząd i polskie służby. Pytaniem jest, czy musiało to być w ten sposób. Wydaje mi się, że nie zostały wykonane wszystkie rzeczy, które można byłoby zrobić. Czy zmierzamy do tego, żeby upewnić się, czy pewne kroki zostały przeprowadzone? Przede wszystkim chciałbym dowiedzieć się, czy kontaktowaliśmy się z rządem pakistańskim tylko i wyłącznie w takiej sytuacji, czy używaliśmy metod tak, jak robią to inne państwa żeby działać, aby był pozytywny efekt? Czy nie kontaktowaliśmy się z wywiadem amerykańskim, czy innymi wywiadami, które funkcjonują na tym terenie? Jesteśmy przecież sojusznikiem wojskowym Stanów Zjednoczonych w kilku miejscach na świecie.
Druga rzecz. Czy polski rząd odpowiedzialny za polskie służby przygląda się jedynie temu, co robi druga strona i czy nie było żadnego alternatywnego scenariusza w sytuacji gdyby okazało się, że zbliża się do najgorszego, do czego zresztą doszło? Co możemy jeszcze zrobić? Możemy pytać władze pakistańskie, usłyszymy, że robią wszystko, ale efekt był, jaki był. Czy taki scenariusz był, bo jest to bardzo konkretne pytanie?
Czy mając dosyć długi czasu od września 2008 r. do stycznia 2009 r., próbowaliśmy przekonać ludzi, którzy porwali naszego obywatela, że poprzez Polskę nie osiągną oni żadnych celów politycznych? Czy myśmy prowadzili działania przez jakieś służby? Ludzie, którzy to zrobili, zrobili to w pewnym celu. Można było przekazać informację, że nie osiągną tego celu. Czy zrobiliśmy cokolwiek, aby dotrzeć do nich z taką informacją? Być może misja ambasadora Kuchciaka szła w tym kierunku, a pan minister odpowie na to pytanie. Wydaje mi się również, że kluczowe były ostatnie dni, kiedy postawione zostało ultimatum. Co zrobiliśmy w tym czasie, bo sprawa ważyła się przez długi czasu dopóki nie zostało postawione konkretne ultimatum – po 5 miesiącach czasu, które upłynęły od czasu porwania polskiego obywatela. Co robiliśmy w tym czasie, a był to czas, abyśmy się zaktywizowali? Na marginesie powiem jeszcze, że dysponujemy całym szeregiem informacji, które być może są dostępne dla Polski. Wczoraj byłem w Madrycie w Europejskim Centrum Analizy i Obserwacji Satelitarnej. Czy wykorzystywaliśmy jakieś informacje, które mogliśmy uzyskać na przykład z takich centrów? Czy byliśmy wyłącznie przekonani o tym, że nasze kontakty polityczne, zwracanie się do rządu pakistańskiego wystarczą?
Poseł Paweł Zalewski (niez.):
Panie przewodniczący, panie ministrze, wszyscy jesteśmy poruszeni śmiercią Polaka i wszyscy jesteśmy przekonani, że możliwości polskiej dyplomacji, polskich służb, polskiego państwa były bardzo ograniczone. Jak rozumiem wszystkie zadawane pytania są zadawane w kontekście wiedzy, iż jeżeli można byłoby coś zrobić więcej, to w niezwykle ograniczonej skali. Taki jest charakter tego terenu, takie są możliwości – nie tylko polskie, ale również naszych sojuszników. Możliwości wywiadowcze czy operacyjne Stanów Zjednoczonych są jednak nieporównywalnie większe. Biorąc to pod uwagę, chciałbym zapytać, czy przedstawiciele Polski mieli wpływ na taktykę negocjacyjną strony pakistańskiej. Nie pytam o treść taktyki negocjacyjnej, bo rozumiem, że będzie ona omawiana jutro, ale czy mieliśmy na to wpływ?
Drugie pytanie dotyczy wniosków na przyszłość i nawiążę w tej chwili do tego, o czym mówił pan poseł Iwiński. Biorąc pod uwagę fakty, o których mówił pan poseł Iwiński, że jest to obszar Pakistanu kluczowy z punktu widzenia strategicznych interesów Polski, bo przez ten obszar przechodzi transport dla naszych jednostek w Afganistanie, ale także fakt, że Pakistan jest jednym z najbardziej zapalnych i jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc w dzisiejszym świecie oraz biorąc pod uwagę sytuację wewnętrzną i zdolność rządu pakistańskiego do kontroli swojego terytorium i napięcia, które znajdują się pomiędzy Pakistanem a Indiami, chciałbym zapytać, czy Polska – nie tylko MSZ – przewiduje zwiększenie polskiego zaangażowania na tym terenie? Wydaje mi się, że takie zaangażowanie powinno wyrażać się również obecnością placówek konsularnych, stąd pytanie o możliwość rewizji decyzji dotyczącej Karaczi. Chodzi tutaj również o przygotowanie specjalistów. Mogliby oni w większym stopniu zajmować się tym terenem. Polska ma przykładowo dosyć dobrą kadrę arabistów. Wynika to z faktu, że kontakty z państwami arabskimi były w przeszłości bardzo duże; jest duża sieć fakultetów na wyższych uczelniach, uniwersytetach, możliwa jest nauka języka arabskiego, jest kadra dydaktyczna nauczająca kultury arabskiej. Czy rząd planuje rozwój tego typu placówek, które są jakimkolwiek początkiem poważnego zajmowania się tą problematyką w sposób merytoryczny w Polsce? Jak wygląda sytuacja związana z nauką języka pasztuńskiego? Czy planuje się wysłanie polskich dyplomatów na odpowiednie szkolenia – również językowe za granicę, gdzie lektoraty językowe są rozwinięte w znacznie większym stopniu? Biorąc pod uwagę fakt, iż nie zanosi się na to, że zainteresowanie i zaangażowanie Polski w obszarze będzie się zmniejszało – będzie wręcz przeciwnie – takie działania są zrozumiałe, bo wynika to z naszej strategii bezpieczeństwa i walki z terroryzmem. Czy resort i Polska przewidują jakieś działania mające na celu zwiększenie liczby specjalistów a co za tym idzie zaangażowanie ich na tych terenach?
Poseł Jolanta Szymanek-Deresz (Lewica):
Panie ministrze, chciałabym nawiązać do pytania, które zadał pan poseł Ćwierz i które dotyczy współpracy z Amerykanami. Pamiętam też, że to pytanie padło na pierwszej konferencji, w czasie której udzielał pan wyjaśnień i pana odpowiedź brzmiała, że były prowadzone rozmowy z Amerykanami. Dziennikarz pytał natomiast o to, czy była współpraca i ja to dzisiaj doprecyzowuję. Czy poza rozmowami istotnie były podjęte jakieś wspólne działania?
Drugie pytanie dotyczy zaś obrzeży postępowania karnego prowadzonego przez prokuraturę w Krakowie. Oczywiście, że efekty uzależnione są od pomocy prawnej i współpracy ze stroną pakistańską. Pan minister powiedział w swojej poprzedniej wypowiedzi, że jest to domena MS, ale w zakresie współpracy stricte merytorycznej. Natomiast wszelkie kontakty dotyczące postępowania odbywają się w MSZ we współpracy ze stroną pakistańską. Chciałabym zapytać o zakres tej współpracy i o jej ocenę. Czy jest ona dla polskiej strony i tego postępowania satysfakcjonująca? Czy jest jakiś odzew ze strony pakistańskiej? Wiemy doskonale, że bez tego starania prokuratury krakowskiej nie mogą przynieść najmniejszego efektu.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Mamy jeszcze jedno zgłoszenie. Czy jeszcze ktoś chciałby zabrać głos? Nie słyszę. W takim razie proponuję, aby dołączyć jeszcze pana posła do tej tury pytań.
Poseł Jan Kuriata (PO):
Panie przewodniczący, panie ministrze, wiadomo, że Polska uczestniczy w wojnie z terroryzmem. Polska jest aktywnym uczestnikiem tej wojny, a w czasie wojny trafiają się ofiary zarówno po stronie ludności cywilnej, jak i wojskowych. Toczymy również tę dyskusję w atmosferze powagi i odpowiedzialności, oceniając nie tylko odpowiedzialność instytucjonalną, ale również odpowiedzialność poszczególnych osób. Przykro, że te sądy są czasami tak szybkie i nie czeka się na szczegółowe raporty i ustalenia. Mówimy teraz o porażce, o tym, że przegrał rząd, że przegrała Polska. Ten pośpiech nie zawsze nam wszystkim służy. Również w duchu odpowiedzialności i powagi chciałbym przywołać jedną stronę, która uczestniczy w tworzeniu polityki zagranicznej, a mianowicie osobę pana Prezydenta RP i podległych mu służb. Chciałbym zapytać pana ministra o ocenę zaangażowania pana prezydenta i służb od początku tragedii, która spotkała porwanego w Pakistanie Polaka.
Chciałbym jeszcze zadać jedno konkretne pytanie. Czy MSZ i rząd przewidują jakieś wyjaśnienie dla polskiej obecności ekonomicznej w regionach niebezpiecznych? Z tego, co wiem w tym regionie świata ropy poszukiwali oprócz Polaków tylko Chińczycy. Czy rząd przewiduje jakieś spotkania, na których będzie mowa o niebezpieczeństwach grożących polskim firmom nie tylko w Afganistanie, ale i w Pakistanie? Przecież mamy takie tereny jak Czad, pogranicze Czadu i Sudanu, Darfur, Nigerię. Jakie działania zamierza podjąć rząd w tym kierunku?
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Zacznę może od ostatniego pytania. Trudne tereny i gdzie działamy. Pozwolę sobie na dwa komentarze. Decyzja Geofizyki Kraków była decyzją autonomiczną. Jest to firma, która musi zarabiać pieniądze, a ten rynek jest jednym z tych, gdzie Geofizyka Kraków, która działa jako jeden z podwykonawców, prowadziła prace. MSZ oczywiście wydaje informacje i zalecenia dotyczące podróżowania, ale są one kierowane do indywidualnych obywateli. Natomiast decyzje firm są inną kategorią i kiedy firmy uznają takie decyzje za stosowne, to MSZ jest skłonny przedstawić takiej firmie ocenę ryzyka.
Sytuacja ekonomiczna na całym świecie znacznie się skomplikowała. Aktywność osób poszukujących pracy za granicą z pewnością będzie rosła również tam, gdzie ryzyko pracy zarobkowej jest duże. Zostało to powiedziane zarówno przez pana premiera, przez pana Sikorskiego, jak i pana ministra Cichockiego – jest to sytuacja, która może się powtórzyć i musimy mieć tego pełną świadomość. Globalizacja jest naszym dobrodziejstwem, ale są takie chwile jak ostatni piątek, kiedy staje się ona naszym przekleństwem. W związku z tym byłoby dobrze gdyby Polacy mogli jeździć tylko tam, gdzie jest bezpiecznie, a polskie firmy mogły zarabiać pieniądze tam, gdzie jest to czynione w komfortowych warunkach, ale niestety tak nie jest i nie będzie. Firmy nadal będą pracowały tam, gdzie przynosi to dochód, ale zawsze kiedy będą one chciały, to MSZ udostępni ocenę ryzyka w posiadanym przez siebie zakresie.
Ocena działań pana prezydenta. Kontakt między prezydentami został nawiązany. List od pana prezydenta Zardariego został przekazany i było to działanie, które bardzo pomogło naszej placówce i naszym kolegom działającym w Pakistanie. Był to sygnał, który pokazał, że wszystkie władze wykonawcze, i prezydent i rząd, mówią w tej sprawie jednym głosem. List prezydenta zawiózł specjalny wysłannik Ministra Spraw Zagranicznych.
Pytania pani poseł Szymanek-Deresz. Jaki jest odzew na tym etapie? Dla nas jest to kolejny dzień dramatu, z którym jesteśmy skonfrontowani. Tak naprawdę dla władz pakistańskich – jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało – jest to dopiero drugi dzień, kiedy mogą one uruchomić aparat dotyczący spraw prokuratorskich w sprawie śmierci. Władze pakistańskie jeszcze nie potwierdziły śmierci polskiego obywatela. To samo powiedziałem pani ambasador półtorej godziny temu – Polak nie zginął, ponieważ dla władz pakistańskich w wymiarze formalnym nie ma ciała, a więc nie ma możliwości rozstrzygnięcia…
Poseł Jolanta Szymanek-Deresz (Lewica):
Dochodzenie zostało wszczęte po porwaniu.
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Nie odpowiem na to pytanie. Jeśli ma pani takie życzenie, to możemy poprosić naszych kolegów, bo nie mogę się wypowiadać za ABW, za prokuraturę krakowską, która na zlecenie ABW w tej konkretnej sprawie prowadziła działania. Jest to zbyt szczegółowe pytanie dla mojego zakresu obowiązków. Przekażemy jednak to pytanie.
Jeśli chodzi o Amerykanów, to w zakresie, w którym było to możliwe, współpraca była prowadzona z wszelkimi możliwymi amerykańskimi instytucjami cywilnymi, wojskowymi i dotyczącymi służb w tej konkretnej sprawie. Jutro o 12.00 odbędzie się posiedzenie Komisji do Spraw Służb Specjalnych i to pytanie może zostać zadane. Ja również będę na posiedzeniu i będę reprezentował pana ministra, a więc jeśli ktoś z państwa będzie jutro, to będę mógł precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie.
Pytania pana posła Zalewskiego. Czy nasi przedstawiciele mieli wpływ na wspólną politykę negocjacyjną? Tak – w zakresie, w którym było to możliwe. Nasi koledzy w Islamabadzie spotykali się z przedstawicielami resortu spraw wewnętrznych, z przedstawicielem resortu spraw zagranicznych. Były również kontakty między służbami. To były kanały, poprzez które mogliśmy przedstawiać naszym partnerom nasze oczekiwania i uzyskiwaliśmy odpowiedzi na temat tego, jak prowadzone są prace. Nasi przedstawiciele dyplomatyczni i nasi koledzy ze służb również mogli przekazywać takie uwagi w stosunku do swoich pakistańskich partnerów.
Wnioski na przyszłość. Pan premier oraz pan minister Sikorski i minister Cichocki powiedzieli wczoraj, że zrobiliśmy wszystko, co było możliwe. I tak jest, ale przegraliśmy i mamy tego pełną świadomość. Nie udało się uratować polskiego obywatela. Od bardzo długiego czasu jest to pierwszy przypadek, kiedy nam się nie udało. Jest to więc na pewno ogromny wstrząs dla resortu i dla wszystkich ludzi, którzy zajmowali się tą sprawą. Jest to również wstrząs dla mnie, bo pomimo tego, że byłem w Kabulu i jestem tutaj od początku sprawy, to traktuję to jako moją osobistą porażkę. Co do wniosków, to one na pewno zostaną wyciągnięte, ale po bardzo precyzyjnej analizie wszystkich elementów i wszystkich następujących po sobie sekwencji zdarzeń. Musimy określić działania nasze i pakistańskich partnerów oraz strony trzeciej. Jest to bardzo skomplikowany proces, ale rozumiem, że państwo i opinia publiczna chcieliby znać te odpowiedzi najlepiej w sobotę rano. Na razie nie możemy jednak odpowiedzieć w sposób odpowiedzialny, jak to było, ponieważ wymaga to czasu.
Strategiczne interesy. W ambasadzie w Islamabadzie, w czasach kiedy ja tam pracowałem, były 2 osoby. Obecnie pracują tam 4 osoby. Mamy więc dwukrotnie więcej dyplomatów niż 10 lat temu. Parę lat temu kierowałem Departamentem Azji i Pacyfiku i z przyjemnością zatrudniłbym ludzi mówiących w hindi, w pasztu, w urdu czy w bengali. Tych ludzi jest jednak bardzo trudno znaleźć, ponieważ z jednej strony podjęcie się nauczenia tak trudnego języka jest ogromną inwestycją i w związku z tym młody człowiek odpowiadając sobie na pytanie, czy ma poświęcić 5, 6 czy 7 lat swojego życia, aby doskonalić się w rzadkim języku, myśli sobie, co będzie robić potem.
Poseł Tadeusz Iwiński (Lewica):
Panie ambasadorze, to nie jest do końca prawda. W Polsce naucza się pasztu od wielu lat, naucza się dari, urdu. Naucza się ich w Warszawie, w Krakowie i tacy ludzie są. Naucza się ich również w Moskiewskim Państwowym Instytucie Spraw Międzynarodowych i gdyby nie prowadzono kuriozalnej polityki wobec absolwentów MGIMO, to takich ludzi byłoby więcej. Nie jest więc tak, że trzeba szukać i organizować łapanki.
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Odpowiem w ten sposób – kiedy pracowałem w Kabulu, to miałem dwóch absolwentów z Uniwersytetu Jagiellońskiego mówiących perfect w farsi i jednego absolwenta Uniwersytetu Warszawskiego mówiącego absolutnie fantastycznie w farsi. Tak więc nie jest źle. Pan poseł Iwiński zaraz pewnie powie, że w Afganistanie mówi się w dari, a nie w farsi, ale po pewnym czasie ci ludzie byli w stanie dostosować swoją znajomość języka do dialektu.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Pan poseł Iwiński pewnie zapomniał dodać, że sam mówi we wszystkich językach, które wymienił.
Poseł Tadeusz Iwiński (Lewica):
Niestety, panie przewodniczący. Żałuję.
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Ambasador Kłodkowski, który dzięki pozytywnej opinii Komisji i decyzji pana prezydenta podjął parę dni temu pracę jako ambasador w New Delhi mówi i w hindi, i w urdu. Hindi nauczył się w Polsce, a urdu na uniwersytecie w Islamabadzie. Tak więc nie jesteśmy kompletnie przegrani w tej sprawie, chociaż zawsze powinno być lepiej. Przez 18 lat pracuję w tej części świata i mogę powiedzieć, że w większości placówek europejskich – Amerykanie są częściowo wyjątkiem, bo poświęcają oni ogromne środki, aby przed każdym wyjazdem przygotować pracownika i nauczyć go języka w tym zakresie, aby był on się w stanie porozumieć – pracuje ogromna rzesza pracowników miejscowych i jest to kierunek, który obraliśmy w tej chwili w MSZ. Od zeszłego roku mamy istotne środki na to, aby zatrudniać miejscowych pracowników. Oczywiście zaraz może usłyszę, że jest to element obcy na terenie placówki, może być to zagrożenie interesów i są to argumenty prawdziwe, ale tak robi cały świat. Zatrudniamy miejscowych dlatego, że mówią oni w lokalnym języku, a przede wszystkim dlatego, że znają lokalne środowisko oraz są tańsi, bo nie płacimy za szkołę, mieszkanie, ubezpieczenie itp. Mamy więc dobry przykład Kabulu, New Delhi, gdzie zastępca ambasadora również mówi w hindi, czy Jakarty, gdzie mamy z kolei ambasadora mówiącego po malajsku itd. Tak więc robimy wszystko, aby polepszyć sytuację.
Poseł Paweł Zalewski (niez.):
Panie ministrze, drobna uwaga. W moim przekonaniu strefa bardzo istotnych interesów Polski rozszerzyła się. Biorąc pod uwagę nasze zaangażowanie w Afganistanie, istnieje potrzeba przygotowania szeregu specjalistów w dłuższym okresie. Oznacza to politykę państwa, która inwestuje na przykład w specjalistów, którzy służyliby w wojsku, w służbach, w dyplomacji. Biorąc pod uwagę te potrzeby, ale i sytuację budżetową, wydaje mi się, że niezbędne decyzje muszą być także podejmowane przy występujących cięciach finansowych. Nie jest to jednak pytanie, ale jedynie mój komentarz.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję panu ministrowi za wyczerpujące wyjaśnienia. Przechodzimy do punktu drugiego porządku obrad – przesłuchania kandydatów na ambasadorów…
Poseł Andrzej Ćwierz (PiS):
Panie ministrze, czy mogę jeszcze prosić o odpowiedź na moje pytania?
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Bardzo pana posła przepraszam. Faktycznie były jeszcze dwa pytania. Co do wywiadu, to powtórzę raz jeszcze to, co mogę powiedzieć na otwartym zebraniu. Były kontakty, była prośba o pomoc do „służb partnerskich”. Sprawa ta była podnoszona, konsultowana i nasze służby w tej konkretnej sprawie mogły liczyć na pomoc naszych partnerów. Czy był alternatywny scenariusz? Nie wiem, jaki on mógłby być, bo nie traktuję próby odbicia porwanego Polaka jako takiego scenariusza. To byłby scenariusz katastrofy, w której byśmy się znaleźli, podejmując takie działanie. Jeśli chodzi o scenariusz alternatywny co do działań podejmowanych przez obce służby, to zakładam, że miały one wiele scenariuszy, ale ponownie odsyłam do jutrzejszego posiedzenia, ponieważ nie możemy procedować tej materii w trybie jawnym.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję bardzo. Przechodzimy do punktu drugiego – przesłuchanie kandydatów na ambasadorów. Bardzo proszę pana ministra o przedstawienie kandydatury pana Jacka Bazańskiego, kandydata na ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego RP w Republice Argentyńskiej, w Republice Paragwaju i we Wschodniej Republice Urugwaju.
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Panie przewodniczący, szanowni państwo, w imieniu Ministra Spraw Zagranicznych mam zaszczyt przedstawić kandydaturę pana Jacka Bazańskiego, pracownika MSZ, na stanowisko ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego RP w Republice Argentyńskiej. Pan Bazański urodził się 11 sierpnia 1958 r., ukończył studia wyższe na Uniwersytecie Warszawskim w 1982 r. Jest magistrem filologii romańskiej, a poza wykształceniem uniwersyteckim skończył kursy służby dyplomatycznej i konsularnej oraz kursy ekonomiczne w Krajowej Szkole Administracji Publicznej. Pan Jacek Bazański pracował w wielu naszych placówkach za granicą, a obecnie kieruje Departamentem Europy. Z tym regionem jest związany zawodowo od lat 90, pracował na placówce w Paryżu, w Hadze oraz w Rzymie. W Hadze pełnił funkcję zastępcy ambasadora. W centrali MSZ przeszedł w tym czasie wszystkie szczeble kariery zawodowej od referendarza przez naczelnika i wicedyrektora do obecnie sprawowanej funkcji dyrektora. Nabyte doświadczenie i wiedza ułatwią mu pełnienie funkcji szefa placówki w czasie polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej w czasie drugiej połowy 2011 r. Przydatne będą również doświadczenia pracy w ambasadzie w Hadze, w czasie gdy Królestwo Niderlandów sprawowało swoją prezydencję. Przed pracą w Departamencie Europy pan Bazański był zatrudniony w biurze tłumaczy, protokole dyplomatycznym w Departamencie Azji, Australii i Oceanii. Pierwszą jego placówką była ambasada w Kinszasie. Zainteresowania pana Bazańskiego to literatura, historia najnowsza, sport. Ma uprawnienia tłumacza przysięgłego języka francuskiego, dwoje dzieci oraz potwierdzoną egzaminami znajomość języka angielskiego, francuskiego oraz włoskiego. Obecnie przechodzi intensywny kurs języka hiszpańskiego, którym włada na poziomie średniozaawansowanym.
W imieniu Ministra Spraw Zagranicznych rekomenduję państwu pana Jacka Bazańskiego jako kandydata na ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego RP w Republice Argentyny.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję bardzo. Prosimy teraz pana Jacka Bazańskiego o krótkie przedstawienie swojej koncepcji pracy na placówce.
Kandydat na ambasadora RP w Republice Argentyńskiej, Republice Paragwaju i Wschodniej Republice Urugwaju Jacek Bazański:
Panie przewodniczący, panie ministrze, Wysoka Komisjo, przystępując do prezentacji celów misji w Buenos Aires, należy uwzględnić takie elementy jak sytuacja polityczno-gospodarcza Argentyny oraz jej polityka zagraniczna, w tym miejsce, w którym znajduje się w niej Polska. Należy również uwzględnić to, jak atrakcyjnym partnerem gospodarczym i politycznym dla Polski może być Argentyna. Pomimo tego, że gospodarka Argentyny rosła w 2008 r. w tempie niemal 7%, to cieniem na rozwoju kraju położył się kilkumiesięczny konflikt pomiędzy rządem a sektorem rolniczym z powodu wprowadzenia ruchomych stawek na eksport produktów rolniczych. Zdecydowana czasami autorytarna postawa rządu doprowadziła do napięć i podziałów w społeczeństwie.
Utrzymuje się znaczne zadłużenie zagraniczne kraju w tym także wobec Klubu Paryskiego. Chociaż sytuacja w ocenie rządu w Buenos Aires jest względnie stabilna, to dla prezydent Cristiny Kirchner i władz priorytetem jest polityka wewnętrzna. W tej sferze kraj jest głównie zainteresowany kontaktami regionalnymi zwłaszcza w obrębie MERCOSUR z Brazylią i Wenezuelą. Nawet tradycyjnie dobre kontakty, jakie miało Buenos Aires z Rzymem czy Madrytem, uległy w ostatnim czasie osłabieniu. Powoduje to, że z pewną ostrożnością należy snuć plany gwałtownego przyśpieszenia i wzmocnienia polskiej współpracy politycznej i gospodarczej, choć niewątpliwie wyzwaniem dla każdego ambasadora, który będzie obejmował placówkę w Buenos Aires, jest doprowadzenie do ożywienia tych kontaktów. Argentyna jest z racji swoich gabarytów i potencjału ekonomicznego, a także pewnych ambicji politycznych w regionie, jest krajem, z którym Polska powinna mieć kontakty na wyższym poziomie.
Ambasada RP w Buenos Aires – o ile zostanie mi powierzone kierowanie tą placówką – podejmie wielopłaszczyznowe działania zmierzające do intensyfikacji kontaktów polsko-argentyńskich. Najważniejszym ma być ukazanie, że oba kraje mogą być dla siebie wzajemnie interesującymi partnerami politycznymi na przykład na forach organizacji międzynarodowych, przy wymianie poparć, gdzie taka współpraca już w tej chwili istnieje. Należy wykorzystać również fakt, że Argentyna ma ambicje odgrywania liczącej się roli na kontynencie południowoamerykańskim, zwłaszcza wśród krajów hiszpańskojęzycznych. Dlatego też współpraca Argentyny z tak dużym krajem UE, jakim jest Polska, z pewnością służyłaby politykom argentyńskim do zademonstrowania społeczeństwu, a także sąsiadom, że kraj pretenduje do roli regionalnego lidera.
Wysoka Komisjo, dużą nadzieję wiążę z mającą się odbyć w tym roku IV rundą polsko-argentyńskich konsultacji polityczno-gospodarczych, które odbyły się ostatnio w Buenos Aires w lipcu 2007 r. Powinny one m.in. poza omówieniem perspektyw współpracy w różnych sferach politycznych i gospodarczych posłużyć do uzgodnienia i wstępnego przygotowania wizyty polskiej delegacji wysokiego szczebla w Argentynie, której powinna w moim mniemaniu towarzyszyć również grupa przedsiębiorców i dziennikarzy. Dopiero powodzenie takiej misji zrealizowanej w Argentynie może doprowadzić do poprawy aktualnego, nie w pełni satysfakcjonującego stanu współpracy gospodarczej i wymiany handlowej pomiędzy oboma krajami. Zabiegać będę o doprowadzenie do wizyty w Argentynie premiera bądź też Ministra Gospodarki.
Perspektywy współpracy gospodarczej w stosunkach polsko-argentyńskich zostały przedstawione państwu posłom w materiale, który został przesłany państwu przez MSZ w związku z tym z uwagi na prośbę pana przewodniczącego, aby nadmiernie nie przedłużać tego wystąpienia, nie będę już tego powtarzać. Chciałbym jednak zasygnalizować jeden element, którego tam nie ma. Na pewno potencjalną dziedziną współpracy polsko-argentyńskiej może być sfera uzbrojenia zwłaszcza w związku z planami modernizacji armii argentyńskiej. Sądzę, że jak najbardziej uzasadniony powinien być udział delegacji argentyńskiej odpowiedniego szczebla w Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach. Elementem, który pozwala patrzeć na perspektywy współpracy w zakresie gospodarki i wymiany handlowej z pewnym optymizmem, jest fakt uznania przez Argentynę w ubiegłym roku Polski za kraj o gospodarce rynkowej.
Wysoka Komisjo, uważam, że pozytywną rolę mogłyby odegrać kontakty parlamentarne, o których intensyfikację będę zabiegał. Z moich obserwacji i doświadczeń w sferze europejskiej wiem, że tego typu kontakty często odgrywają rolę impulsu, katalizatora współpracy w szeregu dziedzin, również w sferze gospodarczej. Ważne będzie doprowadzenie do reaktywowania grupy przyjaźni argentyńsko-polskiej w Parlamencie Argentyny. Przychylnym okiem należy patrzeć na współpracę obu stolic, a z taką inicjatywą wystąpiły niedawno władze Buenos Aires.
W sferze promocji i kultury Argentyna jest wdzięcznym, ale i trudnym krajem, jest bowiem krajem, który jest otwarty na kulturę z zagranicy, a samo Buenos Aires jest traktowany jako stolica kultury Ameryki Południowej. Kultura polska w Argentynie jest obecna od lat, ale przyznanie placówce dodatkowego etatu na prowadzenie spraw promocji i kultury stwarza dodatkowe możliwości zaistnienia na rynku argentyńskim, a także jest wyjściem na obszar poza Argentyną. Uważam, że w tej sferze szczególnie starannie należy przygotować imprezy i spotkania upamiętniające XX-lecie polskiej transformacji, a także właściwie wykorzystać wypadający w 2010 r. Rok Chopinowski. Warto również przypomnieć, że w tym samym roku wypada również 200-lecie państwowości Argentyny i z pewnością ambasada w Buenos Aires musi włączyć się w te obchody, aby podkreślić przy tej okazji wkład Polaków w rozwój tego kraju.
W stosunkach z Urugwajem i Paragwajem priorytety są w gruncie rzeczy podobne, choć z uwagi na brak placówek w Montevideo i Asunción zadania muszą być bardziej ograniczone. W odniesieniu do Urugwaju szczególnie ważną inicjatywą będzie doprowadzenie do polsko-urugwajskich konsultacji polityczno-gospodarczych w Warszawie. Również w tym przypadku takie konsultacje odbyły się ostatnio w lipcu 2007 r. w Monte Video. Placówka w Buenos Aires musi oczywiście utrzymywać dobre i w miarę częste kontakty robocze na odpowiednim szczeblu z Montevideo i Asunción oraz monitorować sytuację polityczną i gospodarczą tych krajów, jak również prezentować nasz potencjał gospodarczy, a także sygnalizować w centrali i innych resortach rysujące się możliwości współpracy.
Wysoka Komisjo, kończąc, chciałbym powiedzieć, że we wszystkich wyżej wspomnianych, nakreślonych pokrótce dziedzinach będę chciał wykorzystywać wiedzę i przemyślenia, a także wpływy Polonii w Argentynie, Urugwaju i Paragwaju. Liczę na bliski roboczy kontakt z polską diasporą i jednocześnie deklaruję wsparcie dla niej w zakresie zachowania języka, tradycji, kultury narodowej, a także zachowania kontaktów ze starym krajem.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję bardzo. Czy ktoś z państwa posłów ma pytania?
Poseł Tadeusz Iwiński (Lewica):
Chciałbym zadać dwa pytania. Po pierwsze, nieszczęśliwie się złożyło, że dwóch poprzednich ambasadorów Polski w Argentynie zostało odwołanych w stosunkowo krótkim czasie ze względów politycznych. Chciałbym zapytać, jak pan widzi możliwość uspokojenia sytuacji w relacjach Polski z Polonią nie tylko argentyńską, ale i urugwajską, zwłaszcza w sytuacji pewnych konfliktów w środowisku polonijnym, chociaż być może niekoniecznie dotyczących opieki polskiej społeczności w Argentynie i napięć wokół działalności pana prezesa Kobylańskiego. Chciałbym również zapytać, czy zna pan Amerykę Łacińską z autopsji. Za wyjątkiem okresu pracy w Kinszasie całe życie pracował pan w Europie. Jako absolwent filologii romańskiej łatwo będzie panu rozmawiać po hiszpańsku, bo bez tego nie można w ogóle funkcjonować. Należy również wspomnieć, że Ameryka Łacińska wymaga specyficznego podejścia, a dyplomaci niektórych państw całe życie poświęcają się temu obszarowi świata.
Kandydat na ambasadora RP w Republice Argentyńskiej, Republice Paragwaju i Wschodniej Republice Urugwaju Jacek Bazański:
Dziękuję za te pytania, panie pośle. Jeśli chodzi o moją działalność wśród Polonii argentyńskiej i urugwajskiej – bo tego dotyczy głównie pytanie – to tak, jak powiedziałem na samym końcu mojego wprowadzenia, będę chciał utrzymywać w miarę bliski, otwarty roboczy kontakt z Polonią. Oczywiście pewnym problemem jest organizacja, której prezesem jest pan Kobylański. Nie zamierzam utrzymywać kontaktu z tą organizacją z uwagi na to, że jest to organizacja, która w przeszłości wyrażała poglądy antysemickie i szkalujące władze w Polsce. Jestem natomiast otwarty na kontakty z wszelkimi innymi organizacjami polonijnymi i powiem więcej – bardzo mi na tych kontaktach zależy. Jeżeli dane mi będzie znaleźć się w Buenos Aires, to od samego początku będę chciał nawiązywać i utrzymywać takie kontakty.
Pytanie drugie – czy znam Amerykę Łacińską. Będzie to mój pierwszy pobyt w krajach Ameryki Łacińskiej, ale nie do końca przyjmuję zarzut – jeśli był to zarzut – że mój pierwszy wyjazd do kraju w tym regionie byłby nieuzasadniony.
Poseł Tadeusz Iwiński (Lewica):
Nie powiedziałem tak.
Kandydat na ambasadora RP w Republice Argentyńskiej, Republice Paragwaju i Wschodniej Republice Urugwaju Jacek Bazański:
Przepraszam, ale tak to odebrałem. Możemy spojrzeć na ambasadorów akredytowanych w Warszawie, ale także na innych dyplomatów. Są to osoby, które często po raz pierwszy pełnią misję w Polsce, które nie mają zbyt wiele doświadczeń, ale ich doświadczenia z innych krajów mogą być przydatne w pełnieniu nowej misji. Liczę, że moje doświadczenie z pracy w czterech placówkach zagranicznych, w tym trzech europejskich i jednej afrykańskiej, będą przydatne w czasie pracy w Buenos Aires.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję bardzo. Nie widzę więcej zgłoszeń. W takim razie bardzo proszę pana ministra o zaprezentowanie kandydatury pana Piotra Puchty na stanowisko ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego RP w Arabskiej Republice Egiptu, Republice Sudanu i Erytrei.
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Pan Piotr Puchta urodził się w Warszawie. Ukończył wydział Elektroniki Politechniki Warszawskiej, a następnie studia podyplomowe w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. W 1994 r. uczestniczył w kursie dla młodych dyplomatów z państw Europy Środkowo-Wschodniej na temat problematyki UE, który zorganizowany został pod auspicjami MSZ Niemiec. W latach 90 publikował artykuły na temat stosunków polsko-izraelskich, relacji polsko-żydowskich w rocznikach Polskiej Polityki Zagranicznej. Po ukończeniu studiów w latach 1983 –1984 pracował jako ekspert w Centrum Informacji Naukowej, Technicznej i Ekonomicznej w Warszawie. W 1985 r. rozpoczął pracę w MSZ. W 1986 r. został skierowany do pracy na placówce w Izraelu. Po powrocie w 1991 r. zatrudniony został w Departamencie Afryki, Azji i Oceanii jako radca. W 1996 r. ponownie został skierowany do ambasady RP w Tel Avivie na stanowisko radcy-zastępcy ambasadora. Po powrocie do kraju w 2001 r. kontynuował pracę w Departamencie Afryki i Bliskiego Wschodu jako radca.
Pan Piotr Puchta jest specjalistą ds. stosunków polsko-izraelskich i bliskowschodniego procesu pokojowego. W 2005 r. skierowany został do Ramallah na stanowisko przedstawiciela RP przy Palestyńskiej Władzy Narodowej. Funkcję tę pełni do chwili obecnej. Pan Puchta jest żonaty, ma dwoje dzieci. Znajomość języków – angielski i niemiecki.
W imieniu Ministra Spraw Zagranicznych uprzejmie rekomenduję państwu pana Piotra Puchtę na stanowisko ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego RP w Arabskiej Republice Egiptu.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję bardzo. Bardzo proszę pana Piotra Puchtę o krótkie przedstawienie koncepcji swojej pracy na placówce.
Kandydat na ambasadora RP w Arabskiej Republice Egiptu, Republice Sudanu i Erytrei Piotr Puchta:
Panie przewodniczący, panie ministrze, Wysoka Komisjo, serdecznie dziękuję panu ministrowi za przedstawienie mojej kandydatury. Prezentację celów misji ambasadora w Kairze chciałbym rozpocząć od kilku uwag ogólnych na temat Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, które uważam za niezbędne do uwzględnienia przy formułowaniu polskiej polityki wobec krajów akredytacji, a co za tym idzie – przy formułowaniu zadań placówki i koncepcji jej funkcjonowania. Należy mieć również na uwadze podejmowanie działań mających na celu zagwarantowanie, że utrzymywaniu priorytetowych stosunków z Izraelem towarzyszyć będzie zachowanie przez Polskę dobrych relacji z krajami arabskimi.
Do głównych problemów i wyzwań w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki, oprócz trwającego od dziesięcioleci konfliktu arabsko-izraelskiego, należą również utrzymujący się kryzys w Darfurze oraz rozwój sytuacji wewnętrznej w Sudanie. W ostatnich kilkunastu miesiącach szczególnego wymiaru nabrał również problem piractwa u wybrzeży Somalii. Wszystkie te elementy mają negatywny wpływ na funkcjonowanie szeroko pojmowanego światowego systemu bezpieczeństwa, a więc w sposób pośredni i bezpośredni mają wpływ na kształtowanie środowiska międzynarodowego Polski, zwłaszcza w kontekście naszego członkostwa w UE i obszarze Schengen.
Ze względu na problemy wewnętrzne oraz ubóstwo większości krajów Bliskiego Wschodu i Afryki kraje te są w olbrzymim stopniu narażone na negatywne skutki postępującego globalnego kryzysu i są wobec nich praktycznie bezbronne. Utrzymuje się również ryzyko powodowane przez ugrupowania terrorystyczne czy separatystyczne. Obserwujemy rozwój działalności zorganizowanych grup przestępczych handlujących ludźmi, narkotykami czy bronią. Jednocześnie Bliski Wschód i Afryka Północna to obszary o dużym potencjale rozwoju. Jest to region zasobny w bogactwa naturalne i będący perspektywicznym rynkiem zbytu dla towarów, usług i inwestycji.
Nie bez znaczenia dla dalszego rozwoju kontaktów jest również fakt, iż w ostatnich latach niektóre kraje tego regionu, w tym Egipt, stały się celem wycieczek turystycznych setek tysięcy obywateli RP. Polska przy stosunkowo niewielkich nakładach może odnieść konkretne korzyści z rozwoju kontaktów gospodarczych i politycznych z tym regionem. Egipt ze względu na swoje położenie geopolityczne, umiarkowaną politykę zagraniczną, zaangażowanie w rozwiązywanie konfliktów regionalnych oraz potencjał gospodarczy i geograficzny należy do głównych partnerów politycznych i gospodarczych Polski wśród krajów arabskich. Dalszemu rozwojowi kontaktów politycznych i wzajemnie korzystnej współpracy sprzyja także długoletnia historia i dobre tradycje stosunków dwustronnych. Istotną rolą ambasady RP w Kairze jest m.in. utrzymywanie bieżących kontaktów z sekretariatem Ligii Państw Arabskich. Ich celem jest prezentacja stanowiska Polski wobec głównych problemów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, w tym promocja interesów RP w państwach arabskich. W związku z tym, jeżeli Komisja obdarzy mnie zaufaniem i zostanie mi powierzona funkcja ambasadora RP w Kairze, w pracach placówki w Egipcie będę starał się koncentrować na czterech strategicznych obszarach. Pierwszym z nich jest podnoszenie poziomu wymiany gospodarczej. Statystyki z ostatnich lat pokazują, że możliwy jest dalszy jakościowy wzrost polskiego eksportu do Egiptu i Sudanu. Będę podejmował działania, aby oprócz eksportu towarów wzrastał również polski eksport usług i know-how tak, aby w trakcie mojej misji wartość polskiego eksportu na te rynki poważnie wzrosła.
Perspektywicznymi dziedzinami współpracy gospodarczej mogą być na dzień dzisiejszy sektor ropy i gazu, zwłaszcza po otrzymaniu przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo koncesji na poszukiwanie i eksploatację tych surowców w Egipcie w związku z wygraniem przetargu. Ponadto mamy również transport kolejowy i morski w kontekście egipskich programów modernizacji i rozwoju obu dziedzin, przemysł rolno-spożywczy w związku z kryzysem żywnościowym, a nawet sektor produkcji wojskowej.
Drugim zadaniem jest monitorowanie sytuacji w regionie i angażowanie się w zwalczanie w ramach wspólnych wysiłków UE negatywnych zjawisk mogących mieć wpływ na pogorszenie się globalnego bezpieczeństwa. Tutaj uwaga powinna skupiać się zwłaszcza na poszukiwaniu dróg aktywnego włączania naszej dyplomacji w poszukiwanie rozwiązań konfliktu arabsko-izraelskiego. Moim zamierzeniem jest również doprowadzenie do współpracy pomiędzy instytucjami wojskowymi, jak i cywilnymi, odpowiedzialnymi za sektor bezpieczeństwa.
Trzecim obszarem aktywności jest utrzymywanie kontaktów dwustronnych na poziomie pozwalającym na szybkie i skuteczne mobilizowanie poparcia partnerów w krajach akredytacji dla polskich inicjatyw międzynarodowych. Ważnym narzędziem, którym chciałbym się w tym celu posługiwać, będzie wykorzystanie środków przeznaczanych z budżetu państwa na współpracę rozwojową oraz na działania w ramach dyplomacji publicznej. Istotną rolę w tym względzie może odegrać w przyszłości współpraca placówki w Kairze z partnerami, którzy posiadają już bogate doświadczenia wyniesione z dotychczasowej obecności w regionie – z Polską Akcją Humanitarną oraz z Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Ważne znaczenie będzie również mieć doprowadzenie do dalszej aktywizacji działań placówki w zakresie działań dyplomacji publicznej poprzez pogłębianie współpracy z miejscowymi partnerami.
Czwartym zadaniem, na którym chciałbym się skoncentrować w trakcie pełnienia mojej misji, jest zapewnienie opieki nad obywatelami polskimi przebywającymi w regionie, w tym także nad siostrami zakonnymi i księżmi, którzy pełnią posługę duszpasterską w państwach przyszłej akredytacji.
Z punktu widzenia polskich interesów najważniejszym w moim przekonaniu partnerem Polski spośród krajów arabskich i Afryki Północnej jest Egipt. Znaczenie Egiptu na Bliskim Wschodzie i w Afryce jest niepodważalne. Jest to kraj, który dysponuje obecnie istotnym potencjałem gospodarczym, politycznym i militarnym. Z tego względu tak istotne znaczenie będzie miało poszukiwanie kompromisu prowadzącego do niezakłóconej sukcesji władzy w tym państwie. Społeczność międzynarodowa, w tym UE, a co za tym idzie również i Polska, powinna dołożyć wszelkich wysiłków, aby Egipt podążał drogą demokratyzacji i modernizacji oraz aby po definitywnym określeniu kwestii sukcesji utrzymał swoją pozycję gwaranta pokojowej stabilizacji w najbliższym otoczeniu. Stąd też kwestie dotyczące wielopłaszczyznowej współpracy będą dla mnie priorytetem.
Drugim ważnym partnerem w regionie – z uwagi na kwestie bezpieczeństwa międzynarodowego będzie Sudan. Złożoność sytuacji wewnętrznej, w tym konflikt w Darfurze i perspektywa wyborów prezydenckich w bieżącym roku sprawiają, że kraj ten stoi przed poważną alternatywą – albo prezydent i rząd zdołają doprowadzić do pozytywnych dla jedności terytorialnej Sudanu przemian albo grozi mu dezintegracja terytorialna. W planowaniu moich działań uwzględnię także, iż referendum, które zadecyduje o jedności Sudanu lub separacji południa w 2011 r. może zbiec się w czasie z prezydencją Polski w Radzie Unii Europejskiej. Z uwagi na kwestie bezpieczeństwa regionalnego – m.in. problem piractwa na międzynarodowych wodach morskich, strategiczne usytuowanie geograficzne Erytrei – kraj ten odgrywa istotną rolę w działaniach społeczności międzynarodowej w kontekście wojny z terroryzmem – istotnym zadaniem w mojej pracy poprzez przejęcie kompetencji terytorialnych na obszarze Erytrei przez placówkę w Kairze będzie utrzymanie dotychczasowego poziomu kontaktów politycznych i współpracy. Ważnym zadaniem i jednocześnie dużym wyzwaniem będzie doprowadzenie do przekształcenia ambasady w Kairze w silną infrastrukturalnie i kadrowo oraz sprawnie funkcjonującą placówkę regionalną, która w sposób aktywny będzie mogła stymulować działania mające na celu realizację naszych spełnianych wcześniej strategicznych zamierzeń.
Są to tylko najważniejsze kwestie. Dziękuję bardzo za uwagę. Jeżeli Wysoka Komisja ma jakieś pytania lub wątpliwości, to jestem do państwa dyspozycji.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję bardzo. Przechodzimy do pytań skierowanych do kandydata na ambasadora.
Poseł Jolanta Szymanek-Deresz (Lewica):
Panie ambasadorze, w swojej prezentacji wspomniał pan o wadze procesu demokratyzacji Egiptu. Informacja, którą nam dostarczono, nie mówi o pewnym dość nieprzyjemnym dla Egiptu fakcie, a mianowicie o styczniu ubiegłego roku, kiedy Parlament Europejski podjął rezolucję, w której napisano, że prawa człowieka w Egipcie nie są przestrzegane, żeby nie powiedzieć łamane. Kraje UE spotkały się z ofensywą ze strony Egiptu, która miała na celu przekonać społeczeństwo państw europejskich, że taka sytuacja nie ma miejsca. Jeżeli mówimy o demokratyzacji, to mieszczą się w tym procesie również prawa człowieka. Czy pan ambasador widzi jakąś możliwość odegrania przez polską placówkę roli w tym zakresie? Rozumiem, że jest to delikatna materia, ale pan w ładny sposób włączył w swoją misję proces demokratyzacji i stąd też moje pytanie.
Poseł Andrzej Ćwierz (PiS):
Panie ambasadorze, mam kilka pytań. Porusza pan wiele kwestii, ale placówka, którą będzie pan w przyszłości kierować, jest chyba najważniejszą placówką polską w Afryce, a przynajmniej przez wiele lat była taką placówką. Jest to placówka położona w ciekawym miejscu. Znajduje się ona tuż obok Izraela, Strefy Gazy. Jak wyczytałem z pana życiorysu ma pan doświadczenie w pracy w Izraelu oraz generalnie w tym rejonie. Moje pytanie dotyczy kwestii politycznych. Jak wyobraża pan sobie swoją działalność w tym zapalnym rejonie? Jak będzie pan się starał realizować racje Polski? Czy ten region – bo do tego dochodzi Erytrea – jest rzeczywiście rejonem, gdzie tych konfliktów jest zbyt dużo? Erytrea i Sudan były przecież również świadkami bardzo ważnych konfliktów. Obowiązki, które pana czekają, są duże.
Jeżeli chodzi o sprawy gospodarcze, to myślę sobie, że polscy geologowie mogą zajmować się nie tylko ropą naftową w Egipcie. Są przypuszczenia, że przy ujściu Nilu są dosyć znaczące skupiska pól naftowych na małej głębokości rzędu 40 m i myślę sobie, że Polacy będą mogli tam pracować. Jeżeli chodzi o półwysep Synaj, to jest to teren, gdzie występuje cała tablica Mendelejewa. Czy ma pan zamiar skupić się na naszej działalności w tym rejonie również poprzez poszukiwanie współpracy geologicznej? Wydaje mi się bowiem, że istnieje taka możliwość.
Kolejna kwestia, którą pan również zasygnalizował. Katolicyzm na terenie Egiptu. Około 10% mieszkańców Egiptu to katolicy i być może mógłby pan rozwinąć plany, które wiąże pan ze swoją działalnością w placówce dyplomatycznej w Kairze w tym zakresie.
Poseł Tadeusz Iwiński (Lewica):
Mam dwa krótkie pytania. Uważam, że placówka w Kairze nie jest najważniejsza w Afryce, ale w świecie arabskim. W Afryce być może ważniejsza jest placówka w Pretorii, ale jest to oczywiście kwestia dyskusyjna. Mówił pan o działaniach, które zamierza pan podjąć, aby rzeczywiście zwiększyć poziom wymiany gospodarczej, bo przecież mówimy o 80-milionowym kraju. W oparciu o koncepcję pana ministra Sikorskiego dotyczącą likwidacji wielu placówek i próby tworzenia silnych placówek regionalnych chciałbym jednak zapytać, czy sądzi pan, że z Kairu – bo wiele lat temu mieliśmy na przykład ambasadorów w Chartumie – można analizować rozwój wydarzeń w Darfurze? W jakim stopniu przydadzą się panu doświadczenia pracy na Bliskim Wschodzie zwłaszcza zaś z pobytu w Autonomii Palestyńskiej przez 4 lata? Miałem okazję obserwować pana działania en passant i muszę przyznać, że pozostały mi jak najlepsze wrażenia zarówno z okresu pana pracy w Izraelu, jak i w Autonomii Palestyńskiej.
Drugie pytanie. Spędził pan 10 lat w Izraelu, gdzie najważniejszy dla pana był język jidysz, oraz 5 lat w Autonomii Palestyńskiej. Czy uczy się pan języka arabskiego? W Egipcie trudno jest funkcjonować bez znajomości języka, chociaż należy powiedzieć, że kraj ten ma wspaniałą dyplomację, której czołowi przedstawiciele mówią po francusku i po angielsku. Trzeba jednak dodać, że Polska ma dobre tradycje ambasadorów-arabistów.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję bardzo. Nie widzę więcej zgłoszeń. Prosimy teraz o udzielenie odpowiedzi.
Poseł Jan Kuriata (PO):
Przepraszam, ale mam jeszcze jedno pytanie do pana ambasadora. Chodzi mi o bezpieczeństwo. Po pierwsze, jest to sprawa bezpieczeństwa polskich turystów, bo ciągle mamy przed oczami zamachy w Sharm el-Sheikh, strzelaninę w banku w Kairze, Bractwo Muzułmańskie. Wydaje mi się, że nie usłyszałem od pana wielu informacji na ten temat. Po drugie, mamy jeszcze kwestię języka. Klasycznym arabskim władają jedynie ci najbardziej wykształceni, a w krajach arabskich jest używanych wiele języków lokalnych. Afrykańska część Sudanu to już odmienne klimaty.
Kandydat na ambasadora RP w Arabskiej Republice Egiptu, Republice Sudanu i Erytrei Piotr Puchta:
Jeśli mogę, to zacznę od spraw demokratyzacji Egiptu. Mogę oprzeć swoją ocenę i perspektywy tego, co się w tej chwili dzieje w Egipcie i jakie są możliwości, na doświadczeniach zdobytych przeze mnie na gruncie palestyńskim, ale też na gruncie egipskim wiele lat temu – bo swoją przygodę z Egiptem zacząłem w latach 1973-1975, kiedy jeszcze jako uczeń szkoły średniej miałem okazję uczęszczać tam do szkoły. Przez ostatnie lata również wizytowałem Egipt i uważam, że w porównaniu do tego, co było kiedyś, jest obecnie duży postęp. Wydaje mi się, że szczególną rolę do odegrania mają instytucje społeczeństwa obywatelskiego zarówno jeśli chodzi o proces demokratyzacji oraz sprawy związane z ochroną praw człowieka. Poszukiwałbym tutaj miejsca dla Polski nie poprzez konfrontacyjne stanowisko władz, które do problematyki prawa człowieka podchodzą bardzo emocjonalnie i często bardzo emocjonalnie odpowiadają na krytykę głównie ze strony państw członkowskich UE, ale poprzez przekazywanie naszych doświadczeń, które znalazły w tej chwili dobre naśladownictwo m.in. na gruncie palestyńskim.
Jeśli chodzi o racje Polski i konflikty, które mają miejsce w tym rejonie świata, to wydaje mi się, że stanowisko powinno być prezentowane przez polskiego ambasadora bardzo jednoznacznie i wyraźnie. Tutaj również wracam do swoich doświadczeń zarówno z Izraela, jak i Palestyny. Wszystkim partnerom w tym zapalnym gruncie należy odpowiadać bardzo jednoznacznie – Polska dyplomacja jest po to, aby chronić nasze interesy, a nie opowiadać się za stronami konfliktu. Taka postawa znajduje zrozumienie zarówno po stronie izraelskiej, jak i arabskiej. Wyrazem tego były przedwczorajsze wypowiedzi prezydenta Abbasa w Warszawie, który zarówno w kontaktach i rozmowach z prezydentem RP i premierem jednoznacznie stwierdzał, że Palestyńczycy, którzy są stroną jednego z najbardziej zaognionych konfliktów, uznają stanowisko Polski i dystans, jaki mamy zarówno do strony izraelskiej, jak i do strony palestyńskiej za jednakowe. Jest to wynikiem działań zarówno placówki w Tel Avivie, jak i w Ramallah. W oparciu o te doświadczenia będę również przenosił to na kontakty z partnerami egipskimi.
Jeśli chodzi o gospodarkę, o geologię, to wydaje mi się, że są możliwości korzystania nie tylko z początków naszej obecności w Egipcie, obecności naszych firm naftowych, ale również możliwości stwarzane przez egipskich partnerów. Z informacji przekazanych przez pana ambasadora Jana Natkańskiego wiem, że jest duże zainteresowanie jeżeli chodzi o budowę egipskiej szkoły geologii. Są w Egipcie uczelnie, które są gotowe współpracować i korzystać z doświadczeń naszych geologów w kształceniu swoich kadr. Poszukiwałbym tutaj możliwości zarówno wejścia z doświadczeniami know-how na rynek egipski, jak i – jeżeli jest taka możliwość – z naszym sprzętem.
Wymiana gospodarcza jest w mojej ocenie nie tylko wymianą handlową w regionie, ale również – co jest jeżeli chodzi o Egipt jednym z ważniejszych sektorów tamtejszej gospodarki – współpracą dziedzinie turystyki. W materiałach, z którymi miałem okazję się zapoznać, jednoznacznie stwierdza się, że w ubiegłym roku w Egipcie złożyło wizytę ponad 600.000 naszych rodaków. Jeśli przeliczymy te kwoty na wydatki, jakie miały miejsce w związku z wyjazdami polskich turystów w 2008 r., to jest to według moich wstępnych szacunków około pół miliarda USD. Wydaje mi się, że jest to duży potencjał, który powinniśmy wykorzystywać również do tego, aby razem z partnerami egipskimi poszukiwać sposobów wejścia naszych przedsiębiorstw turystycznych na rynek egipski – w sferze usług turystycznych, w sferze usług hotelowych.
Jeśli chodzi o możliwości obserwacji sytuacji w Darfurze z pozycji Egiptu, to wydaje mi się, że duże znaczenie jeśli chodzi o możliwość prowadzenia tego rodzaju obserwacji z pozycji Kairu, ma obecność naszych instytucji – m.in. organizacji pozarządowych, z którymi do tej pory utrzymywałem kontakt, pełniąc misję w Ramallah. Mogę również wykorzystać moje znajomości w środowisku palestyńskim. Zdarzyło się tak, że mam wielu znajomych i przyjaciół w środowiskach palestyńskich i wiem, że będą oni gotowi współpracować w obserwacji terenów, do których nie będę miał dostępu w czasie codziennej pracy w Kairze – tak częstego, jak mogłoby to być w przypadku pracy w stolicy Sudanu.
Bezpieczeństwo polskich turystów jest na pewno jedną z kwestii priorytetowych, które będę miał na uwadze, pełniąc obowiązki. Bez wątpienia wszelkie działania w tym zakresie będą wymagały bliskich kontaktów z przedstawicielami odpowiednich władz egipskich, a jeśli chodzi o teren Sudanu i Erytrei – odpowiednich władz na tamtym terenie. Wydaje mi się, że kontakty prowadzone przeze mnie w Kairze oraz w innych stolicach mogą doprowadzić do współpracy przedstawicieli odpowiednich służb. W przypadku, gdy będzie zainteresowanie ze strony polskiej, takie kontakty mogą zostać rozwinięte i mogą służyć rozwijaniu bezpieczeństwa naszych turystów i rodaków.
Jeśli chodzi o polskich duszpasterzy, to wiem, że nasza obecność w Kairze ma ulec wzmocnieniu. Wybiera się tam z misją duszpasterską dominikanin, który przebywa w tej chwili w Palestynie. W ciągu kilku najbliższych tygodni ma on natomiast rozpocząć swoją misję w Kairze. Kontakty, które nawiązałem w ubiegłych latach z duszpasterstwem polskim w Ziemi Świętej, pozwalają zakładać, że tego rodzaju znajomości i współpraca, która miała miejsce w przypadku zapewnienia pomocy naszym duszpasterzom i siostrom zakonnym w Ramallah czy Betlejem, będzie mogła być kontynuowana również w przypadku placówki w Kairze.
Poseł Tadeusz Iwiński (Lewica):
Przepraszam, ale MSZ podaje, że w 2007 r. Egipt odwiedziło 335.000 Polaków, a pan mówi o 600.000 w 2008 r. Czy taki dwukrotny skok jest możliwy? Być może tak faktycznie jest, ale chciałbym się upewnić.
Kandydat na ambasadora RP w Arabskiej Republice Egiptu, Republice Sudanu i Erytrei Piotr Puchta:
Takie są dane. Dla uzupełnienia podam jeszcze państwu, że w 2008 r. Polacy byli na pierwszym miejscu jeżeli chodzi o korzystanie z bazy hotelowej na terenie Zachodniego Brzegu. Widzimy wyraźny wzrost jeśli chodzi o przyjazdy naszych turystów do państw regionu –zarówno do Egiptu, jak i do Palestyny. Można nawet mówić o skoku. Wyrazem uznania władz Palestyny było przyznanie w ubiegłym roku tytułu milionowego turysty naszemu rodakowi, który odwiedził Betlejem.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję bardzo. Przechodzimy teraz do głosowania.
Czy ktoś z państwa posłów ma pytania do pana ministra w sprawie kandydatów?
Poseł Tadeusz Iwiński (Lewica):
Chciałbym zapytać o coś pana ministra, ale jest pan dopiero od niedawna w kraju, a więc kieruję to pytanie do innych osób z kierownictwa MSZ. Po pierwsze, niedobrze się dzieje, że w tak ważnym państwie, drugim co do ważności w Ameryce Południowej, czyli w Argentynie, dwukrotnie w ostatnim czasie, ze względów politycznych, byli odwoływani ambasadorowie. Nie wnikam już w powody, ale to ogromnie utrudnia działalność. Niedobrze się również dzieje, że zanim obecny kandydat wyjedzie do Buenos Aires, minie prawie rok od czasu gdy nie ma ambasadora. Żaden chargé d’affaires nie jest go w stanie zastąpić. Nie kwestionuję kandydata na ambasadora w Buenos Aires, bo jest to człowiek doświadczony i będę głosował za jego kandydaturą, ale wydaje mi się, że w większości przypadków warto dokładać starań, aby osoby, które jadą na placówki, znały teren z autopsji. Kandydat jedzie do Ameryki Łacińskiej pierwszy raz w życiu, a całe życie zajmował się Europą. Był dyrektorem Departamentu Europy, chociaż pracował również przez jakiś czas w Kinszasie. Obiektywnie straci więcej czasu na przygotowania. Oczywiście każdy musi kiedyś zacząć, bo trzeba po raz pierwszy pojechać, a więc mówię o tym w łagodny sposób, ale wiem, że jest to kłopotliwe.
To wszystko z pewnością utrudni kandydatowi, który nie zna tamtejszych realiów, uporządkowanie wszystkiego, co jest dzisiaj wielkim wyzwaniem w stosunkach z Polonią argentyńską i urugwajską. Chodzi o to, aby nie poruszać się jak słoń w składzie porcelany, bo trzeba przeanalizować wszystkie złe i dobre doświadczenia poprzedników. Ci, którzy byli posłami w poprzedniej kadencji pamiętają wielogodzinną dyskusję na temat kandydatury ambasadora Ryna. Mówię to więc w kategoriach nie dobrej rady, ale zwracam uwagę na rozmaite wyzwania i kłopoty, które mogą się pojawić.
Podsekretarz stanu w MSZ Jacek Najder:
Dziękuję bardzo, panie pośle. Rozumiem, że nie jest to pytanie, ale komentarz do tej kandydatury. Mogę tylko powiedzieć, że ze swojej praktyki wiem, że nasi koledzy – czy to szefowie placówek, czy ich zastępcy – są często przenoszeni. Jeżeli chodzi o MSZ państw zachodnich czy amerykański Departament Stanu, to dyplomaci są przenoszeni z jednego kontynentu na drugi. Jedynie część z nas wykonuje swoją pracę w jednej części świata. Ja na przykład 17 lat pracuję w Azji. Przyjmuję jednak uwagę pana posła z pełną powagą.
Przewodniczący poseł Krzysztof Lisek (PO):
Dziękuję bardzo. Poddaję pod głosowanie kandydaturę pana Jacka Bazańskiego.
Kto jest za pozytywnym zaopiniowaniem przez sejmową Komisję Spraw Zagranicznych pana Jacka Bazańskiego na stanowisko ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego RP?
Stwierdzam, że Komisja jednomyślnie przyjęła kandydaturę.
Poddaję pod głosowanie kandydaturę pana Piotra Puchty.
Kto jest za pozytywnym zaopiniowaniem przez sejmową Komisję Spraw Zagranicznych kandydatury pana Piotra Puchty na stanowisko ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego?
Stwierdzam, że Komisja jednomyślnie przyjęła kandydaturę.
Z prawdziwą satysfakcją chciałbym poinformować, że Komisja była w obu przypadkach kandydatów na ambasadorów jednomyślna i udzieliła pozytywnej rekomendacji na stanowiska ambasadorów nadzwyczajnych i pełnomocnych RP. Serdecznie gratuluję i życzę wielu sukcesów, a w przyszłości dobrej współpracy z Komisją Spraw Zagranicznych.
Przechodzimy do punktu trzeciego. Marszałek Sejmu na podstawie art. 118 ust. 2 regulaminu Sejmu skierował w dniu 15 stycznia 2009 r. zawiadomienie z druku nr 1570 do Komisji Spraw Zagranicznych celem zajęcia stanowiska co do zasadności wybranego przez Radę Ministrów trybu ratyfikacji ww. umowy.
Czy ktoś z państwa posłów ma pytania w tym zakresie? Nie słyszę.
Stwierdzam, że nikt posłów nie zgłosił zastrzeżeń co do trybu ratyfikacji. Opinia prawna wykonana przez pana Andrzeja Kurkiewicza nie kwestionuje przyjętego trybu ratyfikacji.
Proponuję, aby Komisja przyjęła sprawozdanie o niezgłaszaniu zastrzeżeń. Sprzeciwu nie słyszę.
Stwierdzam, że Komisja przyjęła sprawozdanie o niezgłaszaniu zastrzeżeń.
Przechodzimy do punktu czwartego – sprawy różne. Czy ktoś chciałby zabrać głos? Nie słyszę.
Chciałbym tylko poinformować, że jutro o godzinie 17.00 w sali 307 w budynku Senatu odbędzie się zamknięte posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Minister Spraw Zagranicznych przedstawi tezy swojego piątkowego exposé.
Informuję, że wyczerpaliśmy na tym porządek obrad. Protokół zostanie wyłożony do przejrzenia w sekretariacie Komisji.
Zamykam posiedzenie Komisji.
|