Biuletyn nr:296/III
Komisja: Komisja Spraw Zagranicznych /nr 12/
Data: 17-03-98
Mówcy:Sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Andrzej Ananicz
Poseł Czesław Bielecki (AWS)
Minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek
Poseł Antoni Kobielusz (SLD)
Poseł Olga Krzyżanowska (UW)
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Główny Negocjator, Jan Kułakowski
Poseł Irena Lipowicz (UW)
Poseł Józef Oleksy (SLD)
Poseł Longin Pastusiak (SLD)
Dr Jacek Perlin
Podsekretarz stanu w Urzędzie Integracji Europejskiej, Jarosław Pietras
Poseł Andrzej Wielowieyski (UW)
Dr Maria Wodzyńska-Walicka
Sekretarz Komisji Spraw Zagranicznych
Poseł Kosma Złotowski (AWS)

17 marca 1998 r. Komisja Spraw Zagranicznych, obradująca pod wspólnym przewodnictwem posłów Czesława Bieleckiego /AWS/ i Olgi Krzyżanowskiej /UW/, rozpatrzyła:

- przygotowanie Polski do integracji z Unią Europejską,

- kandydatury na ambasadorów RP,

- sprawy różne.

W posiedzeniu udział wzięli przedstawiciele: Ministerstwa Spraw Zagranicznych z ministrem Bronisławem Geremkiem oraz sekretarzem stanu Andrzejem Ananiczem, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z podsekretarzem stanu Janem Kułakowskim, Urzędu Integracji Europejskiej z podsekretarzem stanu Jarosławem Pietrasem i Kancelarii Prezydenta RP z sekretarzem stanu Danutą Hübner.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Otwieram posiedzenie Komisji, witam wszystkich obecnych. W dzisiejszym porządku dziennym planujemy przesłuchanie kandydatów na ambasadorów RP - pani Marii Wodzyńskiej-Walickiej i pana Jacka Perlina oraz dyskusję nad informacją o przygotowaniu Polski do integracji z Unią Europejską. Przewidujemy także rozpatrzenie spraw różnych, o ile takie zostaną zgłoszone. Obecnie przechodzimy do merytorycznej części dzisiejszego posiedzenia. Otóż minister spraw zagranicznych skierował do Komisji Spraw Zagranicznych kandydatury pani Marii Wodzyńskiej-Walickiej oraz pana Jacka Perlina na ambasadorów RP.

Minister spraw zagranicznych proponuje, aby pani Maria Wodzyńska-Walicka objęła funkcję ambasadora RP w Królestwie Holandii, natomiast pan Jacek Perlin miałby pełnić funkcję ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego w Republice Wenezueli oraz Republice Surinamu oraz w Kooperatywnej Republice Gujany. Proszę, aby obecnie pan minister zechciał przedstawić pierwszego z wymienionych kandydatów.

Minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek: Chciałbym przedstawić Komisji Spraw Zagranicznych kandydaturę pani Marii Wodzyńskiej-Walickiej na ambasadora Królestwa Holandii. Proszę posłów o zaopiniowanie tejże kandydatury.

Pani Maria Wodzyńska-Walicka z wykształcenia jest filologiem - historykiem myśli. Ma tytuł doktora nauk humanistycznych. Pani dr Wodzyńska-Walicka pracowała w różnych instytucjach akademickich, publikowała też - zgodnie z realizowanymi przez siebie planami naukowymi - różne prace jak książki, rozprawy, artykuły. Natomiast od 1990 r. związana jest z dyplomacją.

W latach 1990-1993 pełniła funkcję radcy w ambasadzie RP w Brukseli. Następnie po powrocie do kraju, pracowała w Ministerstwie Spraw Zagranicznych jako wicedyrektor Departamentu Badań i Studiów Państwowego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Z kolei w dniu 10 października 1996 r. wyjechała do ambasady RP w Lizbonie, gdzie do chwili obecnej piastuje stanowisko radcy - ministra pełnomocnego. Chcę podkreślić, iż w ciągu tych lat dr Wodzyńska-Walicka zdobyła kwalifikacje dyplomatyczne i obecnie jest dyplomatą budzącym uznanie. Wychodząc na moment z roli ministra chciałbym też powiedzieć, że pani Wodzyńska-Walicka korzysta z rzadkiego daru wytwarzania wokół siebie klimatu uroku, co jest wielce przydatne w pracy tego typu. Mogę stwierdzić, że zarówno w opinii resortu spraw zagranicznych, jak i mojej osobistej, pani Wodzyńska-Walicka w sposób znakomity reprezentuje kwalifikacje niezbędne do wykonywania z wysoką odpowiedzialnością zawodu dyplomaty.

Po przedstawieniu tych refleksji zwracam się do Komisji Spraw Zagranicznych o udzielenie poparcia dla wniosku, z którym wystąpiliśmy do Prezydenta Rzeczypospolitej, o mianowanie pani dr Marii Wodzyńskiej-Walickiej ambasadorem i ministrem pełnomocnym w jednym z krajów europejskich.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Obecnie proszę panią Marię Wodzyńską-Walicką o przedstawienie swojej wizji kierowania placówką w Królestwie Holandii.

Dr Maria Wodzyńska-Walicka: Panie ministrze, panie przewodniczący, panie i panowie posłowie, zadania ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Królestwie Niderlandów wynikają z przyjętych przez rząd i zaakceptowanych przez Sejm założeń polskiej polityki zagranicznej.

Rolę Holandii wyznacza jej usytuowanie w strukturach euroatlantyckich i europejskich, poziom kontaktów bilateralnych, a także fakt, że w Hadze mają swoją siedzibę ważne organizacje międzynarodowe. W tym momencie wspomnę chociażby Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, Organizację do spraw Zakazu Broni Chemicznej, czy też Trybunał Narodów Zjednoczonych do spraw Przestępstw Wojennych w byłej Jugosławii.

W tej chwili sprawą priorytetową jest monitorowanie procedury ratyfikacyjnej protokołów akcesyjnych w NATO. Przypominam, iż Holandia od początku była rzecznikiem rozszerzenia Paktu, nie tylko ze względu na konieczność zwiększenia bezpieczeństwa militarnego, ale także z uwagi na potrzebę zwiększenia obszaru stabilności i przewidywalności w Europie, sprzyjającego ugruntowaniu młodych demokracji.

Przytłaczająca większość członków 150-osobowej Izby Drugiej i Stanów Generalnych głosować będzie za przyjęciem protokołu. Sceptyczni wobec projektu rozszerzenia NATO są natomiast niektórzy posłowie koalicyjnej Partii Liberalnej i programowo antynatowscy posłowie opozycyjnej Partii Zielonych, czyli lewicy. W sumie daje to ok. 30 głosów.

Zakończenie dość rozbudowanej procedura legislacyjnej może ulec przesunięciu ze względu na wybory parlamentarne, które odbędą się 6 maja tego roku. Istnieje jednak pewna możliwość zamknięcia tej procedury przed letnią przerwą parlamentarną.

Zbliżające się negocjacje członkowskie z Unią Europejską wymagać będą szczególnej aktywności oraz drobiazgowej i długofalowej analizy stanowiska holenderskiego, prezentowanego we wszystkich obszarach negocjacyjnych, przy czym szczególnej uwagi wymagać będzie obserwacja takich dziedzin, jak ochrona środowiska, rolnictwo oraz realizacja polityki przemysłowej.

Chciałabym też zwrócić uwagę na fakt, że Holandia ma do projektu rozszerzenia Unii Europejskiej stosunek zarówno polityczny, jak i niesłychanie praktyczny, nastawiona jest bowiem zarówno na maksymalizację wymiany, jak i na minimalizację przyszłych zagrożeń. Stąd bierze swój początek cenna gotowość do wspierania już teraz restrukturyzacji polskiego rolnictwa oraz przemysłu stalowego, która powinna być należycie wykorzystana. Będę się starała utrzymywać wysoki poziom stosunków bilateralnych. W ciągu najbliższego roku planowana jest kontynuacja dialogu politycznego. W Polsce zapewne złoży wizytę premier Holandii, natomiast w Hadze będziemy oczekiwać kilku wizyt na szczeblu ministerialnym, w tym od dawna zapowiadanej wizyty ministra spraw zagranicznych, ponieważ ostatnia odbyła się w 1992 r. Będę też dążyła do umożliwienia szerszym gremiom prowadzenia dialogu polsko-holenderskiego. Dialog będzie też realizowany poprzez spotkania parlamentarne i eksperckie, z udziałem dziennikarzy i mediów. Dobrą formą prowadzenia takiego dialogu będzie np. organizowanie konferencji okrągłego stołu.

Ważnym zadaniem w stosunkach ekonomicznych jest dążenie do zmniejszenia w obrotach z Holandią polskiego deficytu handlowego. Deficyt ten można by zmniejszyć poprzez umożliwienie szerszego dostępu polskich towarów i usług na rynek holenderski. Ważnym elementem będzie także dalsza aktywizacja holenderskiego potencjału inwestycyjnego.

Chciałabym wspomnieć przy tej okazji, iż w tej dziedzinie Holandia jest potęgą w skali światowej i zajmuje piąte miejsce pod względem inwestycji zagranicznych, natomiast jej możliwości w tym kontekście nie zostały jeszcze wykorzystane w stu procentach. Rezerwy rysują się jeszcze np. w dziedzinie budowy autostrad oraz w dziedzinie transportu.

Zarówno w tym zakresie, jak i zakresie wykorzystania licznych holenderskich inicjatyw pomocowych, liczyć będę na skuteczną współpracę z biurem radcy handlowego w Hadze.

Kontakty bilateralne to nie tylko daty wzajemnych wizyt i wskaźniki obrotów, to także stymulacja wzajemnej ciekawości społeczeństw. Dlatego też wielką wagę będę przykładać do bezpośrednich kontaktów międzyludzkich oraz do konkretnych inicjatyw, do partnerstwa miast i gmin. W chwili obecnej sporządzono już ok. 100 umów o partnerstwie polskich i holenderskich miejscowości, w przygotowaniu zaś są już następne. Oczywiście mam tu również na myśli wymianę grup młodzieżowych. Będę się starała utrzymać ciągle żywą pamięć o Pierwszej Dywizji Pancernej gen. Maczka oraz o jej dokonaniach i roli, jaką odegrał w wyzwoleniu Holandii. Chcę też powiedzieć, że holenderska Polonia jest aktywna i przedsiębiorcza. Z całą pewnością będzie mogła liczyć na moją uwagę i wsparcie we wszystkich inicjatywach. Wreszcie, biorąc pod uwagę, że we Wrocławiu działa honorowy konsul Królestwa Niderlandów, będę dążyć do utworzenia polskich konsulatów honorowych przede wszystkim w Amsterdamie i Bredzie. Ponieważ wierzę, że za europejskimi traktatami, dyrektywami i limitami, które wypełniać będą naszą dyplomatyczną codzienność, kryje się jednak coś więcej, będę się starała kłaść także duży nacisk na rozwój tego, co bywa określone jako dyplomacja kulturalna. Właśnie ta dziedzina współpracy z Holandią będzie mogła liczyć na moje bardzo specjalne zainteresowanie. Dziękuję za uwagę.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Kto z posłów zechciałby zadać pytanie?

Poseł Longin Pastusiak /SLD/: Przede wszystkim chcę zaakcentować, iż bardzo się cieszę, że w swoim wystąpieniu wspomniała pani o Polonii żyjącej w Holandii. Mówię o tym dlatego, że w materiale informacyjnym Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie ma na ten temat ani jednego zdania. Rzeczywiście Polonia holenderska charakteryzuje się wielką aktywnością i mobilnością, choć nie jest zbyt liczna.

Chciałbym też uwadze pani polecić pewną sprawę, z którą zetknąłem się podczas pobytu w Holandii. Otóż Holandia jest jednym z tych państw, które udzielają dość aktywnej pomocy humanitarnej, w tym również Polsce, przy czym pomoc ta przybiera nader zróżnicowane formy. W tę akcję zaangażowane są bardzo szlachetne organizacje, działające przede wszystkim na zasadzie wolontariatu. Ludzie działający w tych organizacjach, w wolne dni siadają za kierownicami TIR, bo nie stać ich na wzięcie zwolnienia z pracy, po czym przyjeżdżają nad polską granicę, gdzie czekają nawet trzy dni. Zdarzały się, niestety, takie przypadki, że ludzie ci po bezskutecznym oczekiwaniu wracali z nierozładowanymi ciężarówkami z tego względu, iż w poniedziałek musieli się stawić w pracy. Dlatego też zwracam się do pani, aby pełniąc już funkcję ambasadora, starała się rozwiązać tę niezręczną i przykrą sytuację. Myślę, że rozwikłanie tej kwestii również sprzyjałoby tworzeniu dobrej atmosfery, przy układaniu wzajemnych stosunków polsko-holenderskich.

Na zakończenie, niejako w uzupełnieniu informacji podanych w notatce MSZ, chciałbym dodać, że Dom Holenderski działa nie tylko w Warszawie, ale także i w Gdańsku.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Czy są jeszcze dalsze zgłoszenia?

Poseł Antoni Kobielusz /SLD/: Wspomniała pani o poparciu Holandii dla rozszerzenia NATO i dla naszego członkostwa w Pakcie. Rzeczywiście sam miałem okazję to stwierdzić, bowiem na kongresie Partii Pracy wprowadzono zapis o tym, iż Partia Pracy opowiada się za rozszerzeniem NATO i za przyjęciem m.in. Polski. Natomiast wiem, że w Holandii, nie tylko wśród przedstawicieli opozycji, ale także wśród członków drugiego partnera koalicyjnego, pojawiały się wypowiedzi zarówno przeciwko rozszerzeniu NATO, jak i przeciwko ewentualnemu naszemu członkostwu.

W tym kontekście chciałbym się dowiedzieć, jak pani widzi swoją działalność w dłuższej perspektywie czasowej. Chodzi mi bowiem o to, aby nie tylko w trakcie naszego wchodzenia do struktur Paktu, ale także później, gdy już zostaniemy przyjęci do NATO, stwarzać odpowiedni klimat dla Polski i aby przeciwdziałać negatywnym zjawiskom lub je ograniczać.

Przechodzę teraz do drugiej sprawy. Otóż gminy naszego województwa od pewnego czasu prowadzą współpracę z partnerskimi miejscowościami holenderskimi. Współpraca ta przynosi już konkretne efekty. Na razie jest to przede wszystkim inwestowanie w naszym kraju, choć dostrzegamy także, iż współpraca ta przybiera charakter dwustronnych poczynań, zwłaszcza w dziedzinie inicjatyw kulturalnych. Ponieważ pani wspomniała, że właśnie współpracy kulturalnej chciałaby poświęcić szczególną uwagę, chciałbym zapytać, jak będzie realizowane współdziałanie w tej dziedzinie. Interesuje mnie także, jak współpraca ekonomiczna, która staje się faktem, będzie wdrażana na płaszczyźnie samorządowej?

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Ponieważ nie ma już dalszych pytań, proszę, aby obecnie głos zabrała pani Wodzyńska-Walicka, kandydująca na stanowisko ambasadora w Królestwie Holandii.

Dr Maria Wodzyńska-Walicka: Bardzo dziękuję posłowi Pastusiakowi, który wskazał na bariery, o jakie rozbijają się bardzo szlachetne inicjatywy podejmowane przez stronę holenderską. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości uda mi się wyjaśnić tę kwestię.

Przechodzę teraz do pytań postawionych przez posła Kobielusza. Otóż już w swoim wprowadzającym wystąpieniu wspomniałam, że poza partią, która dąży do rozwiązania wszystkich wojskowych bloków i totalnej demilitaryzacji, również Partia Liberalna żywi zastrzeżenia związane z kosztami rozszerzenia NATO i z zachowaniem operacyjności tej struktury militarnej na właściwym poziomie.

Zatem godzi się odpowiedzieć na pytanie, co może zrobić ambasador w tej dość skomplikowanej konfiguracji. Otóż ambasador może starać się bardzo różnymi sposobami o kreowanie pozytywnej wizji własnego kraju, przy czym chciałbym od razu zwrócić uwagę, że w tym kontekście działać należy zarówno poprzez dialog polityczny, jak i poprzez ułożenie właściwych stosunków ekonomicznych.

Jednak - na co chcę położyć szczególny nacisk - równie ważne jest odpowiednie ułożenie stosunków międzyludzkich i to funkcjonujących na możliwie najniższym szczeblu. A tutaj jest jeszcze sporo do zrobienia. Zgodnie bowiem z tym, co mi wiadomo, do tej pory pokutuje w Holandii obraz Polski, jako takiego kraju, do którego jeszcze niedawno kierowano głównie pomoc humanitarną i który wspierało się na różne sposoby.

Przy tej okazji nie można zapominać o pomocy, jakiej udzieliła nam Holandia w trakcie ubiegłorocznej powodzi. Właśnie w tych trudnych tygodniach Holandia była swojego rodzaju rekordzistą w dziedzinie zarówno efektywności, jak i różnorodności udzielonej pomocy. Trzeba jednak pamiętać o tym, że w okresie, który już szczęśliwie mamy za sobą, państwa Zachodu w równym stopniu były odcięte od nas, jak i my od nich. W tej sytuacji przede wszystkim na pierwszym etapie wzmożonych kontaktów należy budzić ciekawość naszym krajem i pokazywać możliwości Polski, ale nie jako kraju odbierającego pomoc humanitarną, ale jako kraju, o którym można prowadzić korzystne interesy.

Ten proces już się zresztą rozpoczął i myślę, że obraz Polski wkrótce ulegnie zmianie zwłaszcza dlatego, że Holendrzy z dziada pradziada są narodem perfekcyjnie prowadzącym handel, a zatem zapewne dostrzegą w nas partnera do prowadzenia swoich interesów.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Skoro nie ma już dalszych pytań proszę, aby pan minister przedstawił drugiego kandydata.

Minister Bronisław Geremek: W przypadku drugiego kandydata, którego za chwilę przedstawię, również mamy do czynienia z powiązaniem pomiędzy karierą akademicką i karierą dyplomatyczną.

Pan dr Jerzy Perlin jest z wykształcenia iberystą, a nawet zgoła wybitnym specjalistą w tej dziedzinie. Jest też autorem wielu opublikowanych prac z zakresu językoznawstwa. Po uzyskaniu magisterium z iberystyki zdobył tytuł doktora i przeprowadził habilitację.

Od połowy 1993 r. pan Perlin związał się z resortem spraw zagranicznych. Najpierw pełnił funkcję radcy ministra w Departamencie Ameryki Północnej i Południowej, następnie zaś wykonywał obowiązki naczelnika wydziału MSZ, a także wicedyrektora departamentu.

Chcę przy okazji zwrócić uwagę na twardą logikę takiej drogi, na której wybitny specjalista i ekspert w swojej dziedzinie, staje się dyplomatą, odpowiedzialnym za polską dyplomację funkcjonującą w krajach latynowskich. Jest to bardzo ważna dla nas sfera, choć do tej pory nienależycie doceniana. Wspominałem już o tym zarówno Komisji Spraw Zagranicznych, jak i Sejmowi mówiąc o tej - ciągle jeszcze dla nas odległej - połaci świata, jaką jest Ameryka Łacińska. Pan dr Perlin miał już okazję działać w tej strefie, z którą jest szczególnie związany, towarzysząc międzynarodowym wizytom polityków polskich w krajach latynoamerykańskich.

Po przedstawieniu tej informacji zwracam się do Komisji z prośbą o udzielenie poparcia kandydaturze dr. Jacka Perlina, za którą w pełni chciałbym wziąć odpowiedzialność.

Jestem przekonany, że przedłożyłem Komisji Spraw Zagranicznych wniosek o poparcie człowieka znakomicie przygotowanego do misji dyplomatycznej. Nie kryję, iż chciałbym, aby Prezydent RP powierzył zaprezentowanemu kandydatowi tę właśnie misję w krajach Ameryki Łacińskiej.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Dziękuję panie ministrze. Proszę, aby obecnie dr Perlin zechciał przedstawić swoją wizję prowadzenia polityki Polski, na wymienionych wcześniej placówkach Ameryki Łacińskiej.

Dr Jacek Perlin: Panie przewodniczący, panie ministrze, Wysoka Komisjo, Wenezuela jest jednym z większych i silniejszych państw Ameryki Łacińskiej. Jest to kraj szczególnie ważny dla gospodarki światowej z tej racji, iż właśnie tutaj wydobywa się więcej ropy naftowej, niż w Kuwejcie. To bogactwo naturalne jest przyczyną siły tego państwa, ale też czyni je wrażliwym na wahania koniunktury. Zatem w przypadku utrzymywania się wysokich cen na ropę, mamy do czynienia ze źródłem poważnych kryzysów gospodarczych.

Wenezuela jest jednocześnie krajem zamkniętym, zaangażowanym politycznie, przede wszystkim w obszarze regionalnym, a więc w Unii Andyjskiej, w Grupie Trzech, jak też w grupie, w skład której wchodzą: Meksyk, Kolumbia i Wenezuela oraz w organizacji państw karaibskich.

Lata upływającej w tym roku prezydentury obecnej głowy państwa, Rafaela Caldery, stały początkowo pod znakiem bardzo poważnego kryzysu gospodarczego. Przez trzy kolejne lata Wenezuela była jedynym krajem regionu, w którym występował ujemny przyrost produktu krajowego brutto. Wprawdzie kryzys ten w zasadzie został już przezwyciężony, w 1997 r. odnotowano bowiem blisko 60% wzrost gospodarczy, ale w dalszym ciągu utrzymuje się wysoka, blisko 40% inflacja. Pokaźne też jest zadłużenie Wenezueli za granicą. Trudno już teraz prognozować, jakie będą perspektywy na rok obecny, gdyż w świecie utrzymują się niskie ceny ropy naftowej.

W obecnym roku przeprowadzone też zostaną wybory prezydenckie, a zatem aktywność polityczna Wenezueli w kontaktach międzynarodowych ulegnie ograniczeniu z uwagi na fakt, iż jest to kraj o silnej władzy prezydenckiej. Gdybym objął stanowisko ambasadora w tym kraju, to wówczas przede wszystkim miałbym na celu dbałość o rozwój wymiany handlowej, wraz zachowaniem - choć może nie za wszelką cenę - bardzo dla nas niekorzystnego bilansu handlowego. Pragnąłbym np. utrzymania dostaw samolotów typu ˝Skytruck˝ produkcji PZL Mielec, których trzy pierwsze egzemplarze wyeksportowaliśmy w ub.r. Sprzedaż tych samolotów bardzo korzystnie zmieniła obraz bilansu handlowego z Wenezuelą i obecnie możemy poszczycić się ogromną nadwyżką eksportu z Polski. Zatem we współpracy z radcą handlowym, obiecuję dołożenie wszelkich starań do tego, aby nasza obecność na tamtejszym rynku nie uległa zmniejszeniu.

Chciałbym też zaznaczyć możliwość sprowadzania z Wenezueli do Polski produktów naftowych, czego do tej pory jeszcze nigdy nie czyniliśmy. Pozwoliłoby to na zdywersyfikowanie kierunków naszego eksportu, co - w moim przekonaniu - mogłoby sprzyjać ekonomicznemu bezpieczeństwu państwa. Wiele krajów stara się sprowadzać strategiczne artykuły z różnych państw po to, aby zabezpieczyć swoją gospodarkę przed niespodziankami, jakie niosą regionalne kryzysy.

Zdaję sobie sprawę, że nie jest to zamierzenie łatwe do przeprowadzenia, gdyż wdrożenie tych zamysłów spowodowałoby konieczność poczynienia inwestycji w rafineriach, bowiem wenezuelska ropa naftowa jest cięższa od dotychczas u nas przerabianej. Myślę jednak, że sam projekt jest godny uwagi i przynajmniej zasługuje na przeanalizowanie. Chciałbym też, aby za mojej bytności w Wenezueli podpisane zostały umowy o ochronie inwestycji, o unikaniu podwójnego opodatkowania oraz umowa lotnicza.

Projektowane poszerzenie bazy prawno-traktatowej powinno stanowić zachętę dla wzajemnego zainteresowania inwestorów obydwu państw. Ponieważ zostały już podjęte czynności prawne, związane z podpisaniem wymienionych umów, cała ta sprawa wydaje się całkiem realna. Okazją do podpisania tych umów, a także bodźcem do przyspieszenia nad nimi prac, mogłaby być wizyta na wysokim szczeblu, która byłaby pierwszą tej rangi wizytą w historii stosunków pomiędzy obydwoma państwami. Mam nadzieję, że do takiej wizyty uda mi się wkrótce doprowadzić.

Sprawą, która nie podlega dyskusji, jest konieczność zachowania jak najlepszych stosunków pomiędzy ambasadą i organizacjami polonijnymi i w ogóle z miejscową Polonią. Wenezuela jest krajem bardzo rozległym, zajmuje bowiem ok. 1 mln km2. W takiej sytuacji - w moim przekonaniu - istnieje konieczność ustanowienia polskiego konsulatu, zlokalizowanego w którymś z większych miast prowincjonalnych. Placówka taka - zgodnie z polityką realizowaną przez nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych - kierowana byłaby przez konsula honorowego.

Osobiście byłoby mi bardzo miło, nie mówiąc już o korzyściach dla rozwoju kontaktów dwustronnych, gdyby udało się stworzyć grupy parlamentarne, to znaczy grupę polsko-wenezuelską i wenezuelsko-polską. Ponieważ w kompetencji ambasady polskiej w Wenezueli leży obszar karaibski pragnąłbym, aby nawiązane zostały stosunki z pozostałymi państwami tego regionu, to jest Trynidadem, Tobago, Santa Lucią i Dominikaną. Są to maleńkie państewka, jednak atrakcyjne dla nas, zwłaszcza w dziedzinie turystyki. Wzrasta zainteresowanie Dominikaną, jako regionem turystycznym, w przyszłości zainteresowanie to z pewnością obejmie także inne wyspy. Wzmożony ruch turystyczny wymagać jednak będzie wzmożonej opieki konsularnej nad obywatelami polskimi, przebywającymi w państwach regionu karaibskiego.

Z kolei inne małe państwa tego regionu muszą być obserwowane, jako swojego rodzaju "raje podatkowe", ze wszystkimi konsekwencjami tego stanu rzeczy.

Zdaję sobie sprawę, że Wenezuela jeszcze przez długie lata nie będzie priorytetem polskiej polityki zagranicznej, pragnąłbym zapewnić, że dołożę wszelkich starań, aby w wyniku mojej działalności kraj ten nieco awansował w hierarchii zainteresowań naszych władz.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Obecnie przechodzimy do zadawania pytań kandydatowi na ambasadora, panu Jackowi Perlinowi.

Poseł Longin Pastusiak /SLD/: Mam nie tyle pytanie, co uwagę. Otóż muszę powiedzieć, że zawsze bardzo uważnie czytam notatki Ministerstwa Spraw Zagranicznych i podczas takiej właśnie lektury zauważyłem, że przedłożony materiał dotyczący Wenezueli zawiera błąd, polegający na niewłaściwym ˝oszacowaniu˝ obszaru tego państwa. Otóż w istocie jest to kraj tysiąc razy większy, niż podaje notatka MSZ.

Dr Jacek Perlin: Istotnie z notatki ˝wypadły˝ trzy zera, za co Komisję przepraszam.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Obecnie przystępujemy do głosowania.

W wyniku głosowania, obydwie kandydatury zyskały akceptację posłów Komisji Spraw Zagranicznych.

Chcę serdecznie pogratulować pani Marii Wodzyńskiej-Walickiej i panu Jackowi Perlinowi pozytywnego zaopiniowana ich kandydatur na ambasadorów w jednym z państw Europy i jednym z państw Ameryki Łacińskiej. Takie sformułowanie adresuję do przedstawicieli prasy obecnych na posiedzeniu.

Dziękuję za prezentację zamierzeń, dziękuję panu ministrowi oraz innym gościom zaproszonym na tę część naszego posiedzenia.

Obecnie przystępujemy do drugiego punktu porządku obrad, którym jest przedyskutowanie informacji na temat przygotowania Polski do integracji z Unią Europejską.

Serdecznie witam pana ministra Kułakowskiego, głównego negocjatora Rzeczypospolitej Polskiej w procesie negocjacji, poprzedzających przyjęcie Polski do Unii Europejskiej. Proszę pana ministra o wygłoszenie stosownego exposé, które wyjaśni nam zarówno taktykę, jak i strategię negocjacji, które pan przedsięwziął. Chciałem zwrócić uwagę na fakt, iż Komisja Integracji Europejskiej, kierowana przez Tadeusza Mazowieckiego jest komisją całkowicie ˝zanurzoną˝ w tej problematyce, natomiast nas, jako Komisję Spraw Zagranicznych, w szczególności interesuje drażliwy, ale nader istotny problem procedur, które prowadzą do tego, że będziemy mieli do czynienia ze skoordynowaną polityką, wobec niesłychanego rozczłonkowania licznych urzędów i władz, które zajmują się problematyką integracyjną w skali europejskiej. Nie ukrywam, że taki też był timbre mojej wypowiedzi w Komitecie Integracji Europejskiej.

Cała tajemnica tkwi w szczegółach, a zatem te właśnie szczegóły zadecydują o tym, czy określone terminy i konkretne dokumenty będą się zgadzać ze sobą i będą krążyć w sposób przejrzysty i zrozumiały dla posłów, obywateli oraz samych zainteresowanych, którzy tym papierom nadają bieg urzędowy. Bardzo proszę, panie ministrze, o zabranie głosu.

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Główny Negocjator, Jan Kułakowski: Stwierdzam, że moi koledzy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz z Komitetu Integracji Europejskiej, wystawili mnie samego ˝na odstrzał˝. Liczyłem się bowiem z sytuacją, w której dorzucę swoje uwagi na temat struktury integracyjnej, dopiero po wystąpieniach przedstawiciela Komitetu Integracji Europejskiej oraz przedstawiciela Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Jak się jednak okazało, w chwili obecnej jestem jedynym ministrem na sali, a zatem to właśnie na mnie spada ciężar przedstawienia całości problemu, co postaram się uczynić, nieco improwizując, ponieważ nie byłem przygotowany na konieczność referowania wieloaspektowych zagadnień.

Po tych wstępnych uwagach przechodzę do meritum. Otóż negocjacje prowadzone pomiędzy naszym krajem a Unią Europejską, będą negocjacjami typu specjalnego. W sumie bowiem nie chodzi o zawarcie traktatu pomiędzy dwoma państwami, ale o wynegocjowanie naszego wejścia do europejskiego ugrupowania, jakim jest Unia Europejska. Oznacza to, że musimy zadeklarować przyjęcie wszystkich reguł gry tego klubu, do którego staramy się wejść. Uwaga ta dotyczy zwłaszcza tzw. acquis communautaire, czyli całości dorobku prawnego Wspólnot Europejskich, do którego musimy dostosować nasze ustawodawstwo. Jest to zasada, którą bezwzględnie musimy realizować.

Jednocześnie deklarując gotowość przyjęcia ustawodawstwa unijnego i deklarując naszą wolę polityczną włączenia się do Unii Europejskiej, musimy stanąć na stanowisku obrony interesów naszej gospodarki i naszego społeczeństwa. Obrona ta przede wszystkim będzie polegała na tym, że w pewnych dziedzinach ustawodawstwa europejskiego będziemy musieli zażądać różnego rodzaju ulg, odstępstw od pewnych reguł, lub też opóźnienia ich stosowania, a także przyznania okresów przejściowych. Jednym słowem będziemy musieli chronić te gałęzie naszej gospodarki, dla których natychmiastowe przyjęcie reguł unijnych, stworzyłoby zbyt trudne warunki adaptacyjne. Taka zasada musi być przestrzegana podczas negocjacji.

Negocjacje będą się odbywać niejako dwuczęściowo. Jak wiadomo, negocjacje rozpoczynamy w dniu 31 marca międzyrządową konferencją, w której wezmą udział przedstawiciele Polski oraz Unii Europejskiej. Mówimy szumnie "konferencja", choć spotkanie to będzie trwało około pół godziny, najwyżej trzy kwadranse.

W trakcie tejże konferencji zarówno Polska, jak i Unia Europejska przedstawią tzw. opening statement, czyli swoje stanowisko wyjściowe w negocjacjach. Owe stanowiska wejściowe przedstawione zostaną na piśmie. Na zaprezentowanie tych dokumentów pozostanie tak mało czasu, ponieważ w ciągu połowy dnia aż 6 państw będzie prezentowało swoje stanowisko wyjściowe. To właśnie spotkanie traktujemy jako otwarcie negocjacji.

Natomiast w dniu 3 kwietnia br. odbędzie się pierwsze posiedzenie robocze, w którym wezmą udział również inni kandydaci, dotyczące trybu rozmów prowadzonych w pierwszej ich fazie. Będzie to faza tzw. screeningu, czyli przeglądu ustawodawstwa polskiego, pod kątem jego zgodności z ustawodawstwem unijnym.

Ustawodawstwo unijne, zawierające ok. 80 tys. stron. określone zostało francuskim terminem acquis communautaire. Wspomniany przegląd pozwoli na ustalenie zgodności naszego prawa z prawem unijnym. Muszę jednak od razu powiedzieć, że ten przegląd nie będzie jeszcze miał znamion właściwych negocjacji, natomiast będzie polegał na stwierdzeniu, gdzie ukryte są problemy wymagające negocjowania. Prawdopodobnie faza identyfikacji problemów wymagających negocjowania potrwa do końca tego roku.

Natomiast na drugim etapie tego pierwszego okresu zaczną się już pojawiać pewne elementy negocjacyjne. Oczywiście, wówczas negocjowane będą łatwiejsze sprawy, które wyłonią się z badania ustawodawczego. Sprawy te niejako w ogóle tworzą fazę negocjacji. Prawdziwe negocjacje rozpoczną się natomiast w tym momencie, w którym wspólnie z naszymi partnerami z Unii Europejskiej, wytyczymy te obszary, na których będziemy musieli dojść do porozumienia w sytuacji, gdy pomiędzy ustawodawstwem polskim i ustawodawstwem unijnym, zarysują się rozbieżności.W tych wytypowanych obszarach będziemy negocjować, jak doprowadzić do tego, aby taka zgodność jednak zaistniała. Nie musi to być natychmiastowa zgodność przepisów, w grę mogą też wchodzić okresy przejściowe, o których już wspomniałem wcześniej, a także różnego rodzaju działania adaptacyjne.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Chciałem powitać podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Andrzeja Ananicza. Zatem skoro są już wszyscy zaproszeni goście, będziemy mogli kolejno podejmować następne wątki związane z procesem integracyjnym.

Sekretarz stanu Jan Kułakowski: W poprzedniej części swojego wystąpienia przedsta-wiłem pierwszy etap działań, poprzedzających podjęcie negocjacji.

Obecnie chciałbym poinformować zebranych, jak jesteśmy przygotowani do czekających nas negocjacji. Otóż Komitet Integracji Europejskiej przekazał, obradującej właśnie dzisiaj Radzie Ministrów, tzw. wytyczne do negocjacji w sprawie członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Wytyczne te umownie, w podtytule, nazwaliśmy mandatem politycznym do negocjacji.

Chciałbym zwrócić uwagę, iż pojęcie mandatu negocjacyjnego, o którym się tak dużo mówi, nie jest bynajmniej pojęciem prawnym, jest to natomiast pojęcie o charakterze politycznym. A zatem owe wytyczne, które zostały poddane pod obrady Rady Ministrów, w istocie są rodzajem mandatu. Nie mamy natomiast zamiaru przedstawiać dodatkowego mandatu. Przyjęliśmy taką zasadę, ponieważ wytyczne te stanowią podstawę tego, z czym się chcemy zaprezentować do negocjacji.

Poza wymienionymi wytycznymi zostały jeszcze opracowane dwa inne dokumenty. Pierwszy z tych dokumentów, jest to tzw. opening statement, czyli oświadczenie otwierające negocjacje. Dokument ten przedstawimy w dniu 31 marca br. Oświadczenie to będzie odpowiadało wytycznym, przy czym pamiętać należy, iż wytyczne są wskazaniami dla rządu i mają charakter krajowy, to jest wewnętrzny.

Natomiast opening statement będzie przedstawieniem Unii Europejskiej tychże wytycznych w nieco zmodyfikowanej formie. Inaczej mówiąc, będzie to zaprezentowanie naszego punktu wyjściowego w negocjacjach.

Czeka nas również opracowanie trzeciego ważnego dokumentu, co będzie możliwe dopiero w pierwszej fazie negocjacji. Dokument ten będzie miał charakter ścisłych instrukcji negocjacyjnych i ukaże się prawdopodobnie u progu lata. Instrukcje te będą miała charakter dokumentu tajnego. Taki charakter musi zostać zachowany, gdyż w tym przypadku będzie chodziło już o strategię i taktykę prowadzenia negocjacji. Czyli w czekających nas negocjacjach oprzemy się na trzech głównych dokumentach. Będą nimi wytyczne, opening statement, czyli deklaracja otwarcia i ścisłe instrukcje negocjacyjne.

Na zakończenie chciałbym powiedzieć kilka słów na temat samej struktury negocjacyjnej, którą w tej chwili przygotowujemy i która prawdopodobnie już w nadchodzącym tygodniu zostanie poddana pod dyskusję Rady Ministrów.

Otóż na czele grupy jakby sterującej politycznie negocjacjami, będzie przede wszystkim stał premier Rzeczypospolitej Polskiej, ściśle współpracujący z ministrem spraw zagranicznych i z ministrem - przewodniczącym Komitetu Integracji Europejskiej. Właśnie przed tą ˝polityczną dyrekcją˝ negocjacji będę prezentował problemy, rodzące się w toku negocjacji. Natomiast do opracowywania stanowisk negocjacyjnych ze strony polskiej stworzone zostały tzw. podzespoły problemowe, które przygotowały obszerny materiał na temat przygotowania Polski do negocjacji. Struktury te stworzyła minister Danuta Hübner.

Podzespoły te funkcjonują do dnia dzisiejszego w ramach tzw. międzyresortowego zespołu negocjacyjnego.

Z kolei do ustalania strategii i techniki negocjacyjnej na podstawie uzgodnień powziętych przez wymienione podzespoły, powołamy do życia tzw. zespół negocjacyjny. Najpierw mówiliśmy o możliwości powołania ścisłego zespołu negocjacyjnego, jednak ostatecznie pozostaliśmy przy nazwie ˝zespół negocjacyjny˝. W zespole tym każdy z resortów będzie zaprezentowany przez jednego z wiceministrów. Nie może to być więcej niż jeden przedstawiciel, gdyż chodzi o to, aby każde ministerstwo miało jedną osobę odpowiedzialną za prowadzenie negocjacji w tych obszarach, które podlegają danemu ministerstwu.

Zespół negocjacyjny w istocie musi mieć charakter stricte zespołu, czyli nie może być grupą ambasadorów poszczególnych resortów. Inaczej mówiąc, zespoły negocjacyjne, na podstawie stanowisk przedłożonych przez poszczególne podzespoły, musi opracowywać strategię i taktykę negocjacyjną Rzeczypospolitej Polskiej.

Nie może to być tak, aby każdy zespół pozostawał na swoim stanowisku, ale musi każdorazowo dochodzić do uzgodnienia ogólnego stanowiska Polski w negocjacjach. Zespół ten pozostanie pod kierownictwem niewielkiej grupy, w której znajdą się przedstawiciele Komitetu Integracji Europejskiej oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Z kolei grupa ta funkcjonować będzie pod moim kierownictwem. Czyli będzie to 3-osobowy komitet, sterujący pracami zespołu negocjacyjnego.

Poza tym powołamy do życia grupę doradczą, złożoną ze znawców problematyki europejskiej, związanych ze środowiskami społeczno-gospodarczymi, czyli z partnerami społecznymi. Ważne jest bowiem ˝przedłożenie˝ procesu negocjacyjnego na odczucia opinii publicznej. Proces ten musi być bliski zwłaszcza tym organizacjom, które zajmują się problematyką integracyjną w naszym kraju.

Główny negocjator w tej chwili ma w Kancelarii Premiera rangę sekretarza stanu. Być może w nieodległej przyszłości zyska też rangę pełnomocnika rządu do spraw negocjacji, natomiast nie dysponuje własnym urzędem, ma tylko wokół siebie bardzo niewielkie grono ścisłych współpracowników. Natomiast, w uzgodnieniu z ministrem spraw zagranicznych i ministrem - przewodniczącym Komitetu Integracji Europejskiej, tenże główny negocjator ma niejako do dyspozycji MSZ i Komitet Integracji Europejskiej, co pozwala sprawnie przygotowywać, opracowywać i wreszcie prowadzić negocjacje. Czyli zarówno Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jak i Komitet Integracji Europejskiej będą stanowiły swojego rodzaju bazę dla głównego negocjatora.

Tyle chciałem powiedzieć tytułem wprowadzenia. Liczę obecnie na wypowiedzi przedstawicieli tych dwóch resortów, które są współodpowiedzialne za prowadzenie procesu negocjacyjnego.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Proszę, aby obecnie zabrał głos sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Andrzej Ananicz.Podkreślam, że w centrum uwagi Komisji Spraw Zagranicznych pozostaje sposób, w jaki MSZ, w tak bogatej konfiguracji instytucjonalnej, będzie pełnił funkcję koordynującą polską politykę zagraniczną w kontekście naszej akcesji do Unii Europejskiej.

Sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Andrzej Ananicz: Przybyłem - jak się okazuje - z opóźnieniem, które spowodowane zostało błędną informacją dotyczącą terminu, w którym rozpatrywana będzie kwestia integracji z Unią Europejską.

Na wstępie chcę zaznaczyć, że MSZ nie dysponuje odrębną opinią dotyczącą problemów integracyjnych. Sądzę natomiast, że opinia Ministerstwa Spraw Zagranicznych w tej kwestii jest opinią całego rządu. Współpraca pomiędzy resortami realizowana jest bez zarzutu, a zatem MSZ także ma swój zakres odpowiedzialności, określony zarówno w stosownych ustawach, jak i w konstytucji.

Mam nadzieję, że kierując się odpowiednimi uregulowaniami prawnymi, MSZ będzie się przyczyniać do tego, aby nasze członkostwo w Unii nie było sprawą odległą, a także do tego, aby nie powodowało wewnętrznych perturbacji i dodatkowych komplikacji w funkcjonowaniu państwa i aby nie przysparzało zbędnych kłopotów, jakie mogą wynikać z twardych wymogów stawianych przed Polską w procesie negocjacyjnym.

W pierwszej części swojego wystąpienia chciałbym przypomnieć o ustaleniach przyjętych przez Radę Europejską w Luksemburgu. Ustalenia te dotyczą metod współdziałania z państwami aplikującymi do Unii Europejskiej. Metody te z kolei zostały ujęte w czterech podstawowych zasadach. Co prawda negocjacje ogniskować się będą wokół 7 podstawowych elementów, ale nasze stosunki z Unią Europejską trzeba też widzieć w szerszym kontekście nowej jakości dialogu państw członkowskich, prowadzonego z tymi państwami, które dopiero do członkostwa aplikują.

Proces akcesyjny określony właśnie na posiedzeniu Rady Europejskiej w Luksemburgu, składa się z 4 podstawowych elementów. W Luksemburgu ustalono mianowicie, że będzie prowadzony stały dialog, realizowany na poziomie ministrów spraw zagranicznych oraz ministrów sektorowych, przy czym w rozmowach tych wykorzystane zostaną doświadczenia całego dialogu strukturalnego. To jest ten element, który ma zapewnić komunikację pomiędzy Unią Europejską a państwami zaproszonymi do negocjacji /będzie to ˝piątka˝ plus Cypr/, a także pomiędzy tymi państwami, które nie są zaproszone w tym momencie do negocjacji. Ponadto przyjęto wzmocnioną, zmienioną strategię przedakcesyjną, która ma być podstawowym instrumentem adaptacji poszczególnych państw do członkostwa w Unii.

Proszę pamiętać o tym, że Polska w trakcie negocjacji będzie chciała korzystać z instrumentów przedakcesyjnych w stopniu, który pozwoli nam jeszcze przed uzyskaniem członkostwa na dostosowanie w optymalny sposób naszych struktur państwowych do wymogów stawianych państwom członkowskim Unii Europejskiej. Chodzi bowiem o to, że Rada Europejska postawiła bardzo trudny do spełnienia warunek, aby aquis było w całości przyjęte w momencie podpisania traktatu o akcesji. Na ten cel zostały skierowane odpowiednie fundusze, jest także przygotowana stosowna struktura.

Trzeba sobie powiedzieć jednak i to, że do dnia dzisiejszego konstrukcja ta w ramach Unii Europejskiej nie została zbudowana do końca. Zatem czekamy jeszcze na ostateczny retusz. Wiemy, że zarówno w Brukseli, jak i w 15 stolicach, toczą się prace na ten temat. Gdy prace te zostaną zakończone, a stanie się to przypuszczalnie już wkrótce, Polska będzie musiała podjąć dodatkowe działania, które pozwolą jej na optymalne przystosowanie się do możliwości wykorzystania wspomnianych już wcześniej funduszy i w ogóle do wykorzystania istniejących możliwości przedakcesyjnych.

Należy też pamiętać, że w ramach programu Partnerstwo dla Członkostwa, wprowadzony został element okresowej oceny państw aplikujących. Element ten może mieć niejako dwustronne działanie. Chodzi bowiem o to, że w sytuacji gdy państwo, które nie zostało zaproszone do negocjacji, wykaże się dużym postępem i będzie spełniało większość nie tylko kryteriów kopenhaskich, ale również kryteriów związanych z funkcjonowaniem wolnego rynku, może zostać włączone w proces negocjacyjny.

Natomiast w sytuacji, gdy państwo negocjujące nie wykaże dużego postępu, a kryteria w tym względzie też jeszcze nie są do końca jasne, proces negocjacyjny może zostać spowolniony, co z kolei wpłynie negatywnie na możliwość korzystania z funduszy akcesyjnych, które są skonsolidowane w programie PHARE.

Ponadto został sprecyzowany cały proces screrningu, aczkolwiek jeszcze nie wszystkie szczegóły tego procesu zyskały ostateczny kształt. Sądzimy, że już w najbliższych dniach zostaniemy poinformowani o tym, jak przegląd aktów prawnych w jego najdrobniejszych szczegółach, zostanie przygotowany przez Unię Europejską. Do tych właśnie ustaleń będziemy się musieli dostosować.

Chcę też powiedzieć, że w chwili obecnej, już po opracowaniu wytycznych, prace koncentrują się wokół wystąpienia otwierającego, czyli wokół tego, co w żargonie unijnym nazywa się opening statement. Określenia tego używa się bez względu na to, kto jakim językiem się posługuje.

Jest to dokument na tyle ważny, że zostanie on zachowany w aktach Unii Europejskiej. Do tego też dokumentu w całym procesie negocjacyjnym będą mogły sięgać obydwie zainteresowa-ne strony, przywołując te założenia i cele, które Unia Europejska i państwa aplikujące o członkostwo w nim, zawarły. Owe cele i warunki siłą rzeczy mają charakter dość ogólny, ale muszą też w sposób jasny precyzować oczekiwania obydwu stron.

Obecnie - jak to już zaznaczyłem nieco wcześniej - trwa intensywna praca nad przygotowaniem opening statement. Przy konstruowaniu tego dokumentu wykorzystujemy doświadczenia tych państw, które szczególnie w ostatnich latach weszły do Unii Europejskiej, a więc Szwecji, Austrii i Finlandii. Muszę przy okazji powiedzieć, że nie tylko wymienione państwa są bardzo otwarte na konsultacje, także inne chętnie dzielą się z nami swoimi doświadczeniami, prezentując nie tylko sukcesy, ale ujawniając i wskazując błędy organizacyjne i techniczne, jakie popełniały w trakcie trudnego procesu negocjacyjnego. Ten element współpracy jest dla nas niezwykle ważny, gdyż pozwoli uniknąć Polsce wielu potknięć.

W tym kontekście szczególnie istotna staje się wola Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdyż właśnie resort spraw zagranicznych dysponuje reprezentacją w państwach członkowskich, dysponuje też kanałami komunikacji. Zatem po przeprowadzeniu uzgodnień z innymi podmiotami struktur państwowych, MSZ prowadzi właściwie na bieżąco konsultacje i korzysta z doświadczeń innych państw. Ponadto chciałbym nawiązać do tych problemów, o których mówiliśmy w dokumentach przekazanych przez MSZ Komisji Spraw Zagranicznych. Otóż wspomnieliśmy w nich, iż w celu dokładniejszego omówienia zakresu koordynacji działań, prowadzonych pomiędzy Warszawą a stolicami państw członkowskich Unii Europejskiej, w naszych placówkach dyplomatycznych w dniu 23 marca br. odbędzie się spotkanie ambasadorów oraz radców handlowych. W spotkaniach tych wezmą udział także przedstawiciele władz Polski oraz MSZ, przedstawiciele resortu gospodarki oraz eksperci.

Mamy nadzieję, że spotkania te pozwolą na przeprowadzenie głębokiej dyskusji, dotyczącej szczegółowych już zadań. Pozwolą też na rozłożenie właściwych akcentów w poszczególnych stolicach i na wymianę informacji o tym, jak z perspektywy tych stolic widać przygotowanie państw członkowskich do negocjacji.

Chciałem też przypomnieć, że w myśl art. O Traktatu z Maastricht, negocjujemy nie z Unią Europejską jako całością, ale z jej 15 państwami członkowskimi. Państwa te delegują na posiedzenia Komisji Europejskiej swoje grupy oraz uczestniczą w ustalaniu technik negocjacyjnych. W praktyce jednak konkretne decyzje będą zapadały w poszczególnych stolicach państw członkowskich i dopiero te ustalenia będą uwzględniane przez wymienioną już Komisję Europejską.

Oczywiście Ministerstwo Spraw Zagranicznych ma stały, roboczy kontakt, zarówno z głównym negocjatorem, jak i z Urzędem Komitetu Integracji Europejskiej, a także bierze udział w posiedzeniach tegoż Komitetu. Trzeba też powiedzieć, że właśnie urząd Komitetu Integracji Europejskiej dysponuje największym potencjałem kadrowym oraz technicznym, ma też odpowiednie wyposażenie materialne, które nie jest bez znaczenia w prowadzeniu procesu negocjacyjnego.

Właściwie na wszystkich poziomach realizowana jest stała współpraca pomiędzy odpowiednimi departamentami Ministerstwa Spraw Zagranicznych i symetrycznymi departamenta-mi Komitetu Integracji Europejskiej.

Niejako na co dzień odbywają się zatem konsultacje i spotkania na szczeblu eksperckim oraz dyrektorskim, natomiast nieco rzadziej mamy do czynienia ze wszelkiego rodzaju spotkaniami i konsultacjami, które przygotowywane są na poziomie wiceministrów. Dopiero po szczegółowych ustaleniach, prowadzonych w ramach działalności Komitetu Integracji Europejskiej, ministrowie pod kierownictwem premiera podejmują najistotniejsze decyzje.

Natomiast - o czym należy pamiętać - nie jest sprawą Ministerstwa Spraw Zagranicznych wdrażanie tego, co składa się na aquis communautaire, czyli na cały blok regulacji prawnych, choć właśnie wdrażanie aquis będzie decydowało o skutecznym przegiegu naszych negocjacji.

Z ocen państw, które przed nami wstąpiły do Unii Europejskiej, a są to oceny nader zbieżne wynika, że ok. 80% wysiłku związanego z akcesją, czyli wysiłku negocjacyjnego, kierowane jest do wnętrza państwa. A zatem struktura wewnętrzna państwa musi być dostosowana do realizacji tych zadań, które mają doprowadzić do kompromisów, zarówno w kontekście struktur administracyjnych, jak i w kontekście zgodności dążeń poszczególnych grup interesów funkcjonujących w państwie.

Trzeba też mieć świadomość tego, iż Ministerstwo Spraw Zagranicznych może wnieść swój wkład w realizowanie trudnego procesu negocjacyjnego przez doświadczenie, jakim dysponuje w zakresie samych technik negocjacyjnych, a także z racji posiadania umiejętności systematycznego oglądu problemów, które wyłaniają się w poszczególnych branżach. Oczywiście będzie to tylko częściowy wkład, gdyż dysponujemy także innymi, odpowiednimi instytucjami, powołanymi do prowadzenia działań integracyjnych. Jednak pamiętać należy, iż główny ciężar będzie spoczywał na tych strukturach, które odpowiedzialne są za implementację. Dzieje się tak dlatego, że Unia Europejska sygnalizuje nam bardzo wyraźnie, iż w całym procesie integracyjnym istotne będzie nie tylko samo wdrażanie przepisów prawa, ale również wprowadzenie takich instytucji i takich mechanizmów, które następnie prawo to będą wcielać w życie. To jest też zadanie, które przez cały czas będzie należycie kontrolowane i doceniane.

Rzecz jasna, że w całym tym procesie, specjalną rolę odegra Parlament Rzeczypospolitej Polskiej. Jesteśmy więc wdzięczni za to, że komisje obydwu izb parlamentu tak często zapraszają nas na spotkania i chcą być na bieżąco informowane o podejmowanych działaniach. W całym procesie negocjacyjnym dobra i sprawna praca parlamentu oraz niezbędne wsparcie dla poczynań, mających zaowocować przyjęciem nas do Unii Europejskiej, będą odgrywały wręcz kluczową rolę.

Innym elementem jest to, że w ramach samej Unii Europejskiej, zgodnie z Agendą 2000, trwa proces reformy wewnętrznej. Z naszej obserwacji wynika, że prawdopodobnie rola Parlamentu Europejskiego ulegnie pewnemu wzmocnieniu. Zatem, będąc obserwatorem i tą osobą, która czasem wspiera inicjatywy parlamentarne, chciałbym wyrazić wdzięczność za aktywność Komisji Spraw Zagranicznych, obserwowaną w kontaktach zarówno z Parlamen-tem Europejskim, jak i z parlamentami i odpowiednimi komisjami poszczególnych parlamentów narodowych.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Dziękuję panu ministrowi za wystąpienie. Obecnie chciałbym prosić pana Pietrasa, podsekretarza stanu w Komitecie Integracji Europejskiej, o przedstawienie kwestii procedowania, ze szczególnym podkreśleniem samych procedur oraz obiegu dokumentów.

Wcześniej jednak chciałbym podzielić się z panem ministrem chłodną refleksją, iż nie można debatować o tym, czego nie ma na stole. Nie mówię tego bezpodstawnie, gdyż wielokrotnie zaobserwowałem opóźnienia w dostarczaniu dokumentów. W tym kontekście jestem nader ciekaw, jaka agenda zostanie stworzona w tym celu, aby te wszystkie trzy ośrodki, których przedstawiciele uczestniczą w obecnym posiedzeniu, mogły rozmawiać o tym samym, w tym samym czasie i w jednym miejscu.

Podsekretarz stanu w Urzędzie Integracji Europejskiej, Jarosław Pietras: Przypadła mi dość trudna rola, gdyż występuję jako trzecia już osoba, mówiąca w gruncie rzeczy o bardzo podobnych, a niekiedy i tych samych problemach. W tej sytuacji wiele spraw zostało już podniesionych przez moich przedmówców, to jest zarówno przez ministra Kułakowskiego, jak i przez ministra Ananicza. Sądzę, iż dobrze się stało, że na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych mają okazję zaprezentować swoje stanowiska zarówno przedstawiciel MSZ, jak i główny negocjator oraz przedstawiciel Komisji Integracji Europejskiej. Taka prezentacja pozwala na stwierdzenie, że między tymi trzema strukturami kontynuowana jest niezbędna współpraca i nie ma jakichś różnic w poglądach na kwestie integracji Polski z Unią Europejską. Ważne jest bowiem przestrzeganie koronnej zasady, aby wszystkie wymienione instytucje mówiły jednym głosem.

W tym też duchu chcę zaprezentować informacje na temat obiegu dokumentów. Jest to element ważny dla sprawnego przebiegu procesu integracyjnego oraz dla właściwej dokumentacji podejmowanych i zamierzonych działań. Przejrzystość różnorakich przedsięwzięć jest niebywale ważna dla tych wszystkich instytucji, które włączone są w realizację tego procesu w sposób bezpośredni. Mówiąc o instytucjach bezpośrednio zainteresowanych tym procesem, mam na myśli zarówno uczestników negocjacji, jak i przedstawicieli świata politycznego, którzy są informowani o kolejnych fazach i przebiegu negocjacji.

Właściwa informacja ważna jest i z tego względu, że czasami na łamach prasy możemy obserwować swojego rodzaju szum informacyjny, który natychmiast ujawnia wszelkie niespójności w prezentowaniu polskiego stanowiska. Z tego już względu już na wstępie swojego wystąpienia chciałbym stwierdzić, że obecne negocjacje są najszerszymi negocjacjami spośród tych, jakie Polska kiedykolwiek prowadziła w swoich zewnętrznych stosunkach. Negocjacje te obejmują bowiem prawie wszystkie obszary życia gospodarczego, prawie cały system prawny i bez mała wszystkie instytucje funkcjonujące w naszym kraju.

W takiej sytuacji nie jest nam potrzebne niewielkie grono negocjatorów, ale wieloaspektowy, aktywny proces negocjacyjny, włączający wszystkie agendy rządowe. Tylko taka struktura i zakres oddziaływania procesu negocjacyjnego, pozwolą na przeniesienie wniosków wynikających z negocjacji, do działania poszczególnych działów gospodarki i odpowiednich instytucji. Szeroki zakres negocjacji i penetrowanie wszystkich dziedzin życia gospodarczego, pozwalają z kolei na to - i to jest druga strona tego problemu - aby polityka poszczególnych segmentów gospodarki została uwzględniona w trakcie rozmów negocjacyjnych w wystarczającym stopniu i we właściwych proporcjach.

Zatem właśnie w realizowaniu procesu integracyjnego istnieje konieczność zapewnienia bardzo ścisłego związku pomiędzy tym, co osiąga się w rozmowach prowadzonych za granicą, a polityką prowadzoną wewnątrz kraju. Nawet w sytuacji, gdy zapadną jakieś ustalenia sam problem nie zostanie rozwiązany do tego czasu, dopóki ustalenia te nie znajdą odzwierciedlenia w polityce państwa, w tworzeniu nowych instytucji, w zmianie prawa oraz w przestrzeganiu pewnych zasad i procedur.

Jak zatem widać, nader ważnym problemem staje się zachowanie wielkiej dbałości o utrzymanie stałego związku pomiędzy wewnętrzną polityką rządu, a rozmowami negocjacyjnymi prowadzonymi na zewnątrz państwa. W realizację procesu negocjacyjnego, jak to się starałem udokumentować, nie może być zaangażowany jeden konkretny urząd, lub ministerstwo, ale praktycznie wszystkie liczące się w skali państwa podmioty.

Taka właśnie idea przyświecała poczynaniom, powziętym przez ministra Kułakowskiego, mającym na celu stworzenie zespołu, w skład którego wchodzą przedstawiciele różnych ministerstw, będący urzędnikami państwowymi zaangażowanymi na szczeblu decyzyjnym. Taka struktura zespołu pozwoli na przekazywanie poszczególnym resortom wniosków płynących z negocjacji. Z drugiej strony, ci sami członkowie zespołu mogą zbierać opinie i przedstawiać je na forum negocjacyjnym. Działanie tego typu pozwoli z kolei na osiągnięcie określonych celów adresowanych do konkretnych resortów.

Postaram się te informacje poprzeć konkretnymi wyjaśnieniami. Otóż jeżeli np. Ministerstwo Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa zamierza używać pewnych instrumentów dla zrealizowania swojej polityki, to muszą o tym wiedzieć negocjatorzy. Również kierownictwo resortu musi mieć pełną świadomość kierunków wytyczonych przez Unię Europejską.

Stąd tak ważna jest, podkreślana przez wszystkich, kwestia koordynacji pracy poszczególnych resortów. Z tego też względu forum Komitetu Integracji Europejskiej, w które włączone są wszystkie resorty najintensywniej kontaktujące się z Unił Europejską, w obszarach, w których pojawi się prawdopodobnie najwięcej skomplikowanych problemów, wydaje się najwłaściwszą strukturą dla koordynowania podejmowanych prac integracyjnych.

W pełni chciałem potwierdzić słowa pana ministra Ananicza, który stwierdził, iż z prowadzonych wcześniej przez inne państwa negocjacji wynika, że równie intensywne i skomplikowane są rozmowy prowadzone wewnątrz poszczególnych państw przystępujących do Unii Europejskiej, jak rozmowy realizowane w trybie zewnętrznych kontaktów. Najtrudniejsze były i są bowiem rozmowy mające doprowadzić do spójnego stanowiska, reprezentowanego przez to państwo, które ubiega się o przyjęcie do Unii Europejskiej. Myślę, że jest to jedna z najpoważniejszych trudności, które są jeszcze przed nami. Myślę też, że tylko włączenie odpowiednich instytucji i zastosowanie odpowiedniego mechanizmu, pozwoli na sprostanie temu wyzwaniu.

Pamiętać trzeba, że nadal działają podzespoły międzyresortowego zespołu do spraw przygotowania negocjacji. zespoły te na przestrzeni 1997 r. i w bieżącym roku dokonały przeglądu polskiego prawa i funkcjonujących rozwiązań oraz wysnuły pewne wnioski negocjacyjne.

Wnioski te zostały ostatnio zebrane w formie kolejnego raportu. Jednak w tym wszystkim tkwi pewien problem. Polega on na tym, że wnioski te zostały sformułowane na podstawie analizy o charakterze monotematycznym. Czyli w raporcie mamy do czynienia np. z tematem ˝rolnictwo˝ oraz z wnioskami dotyczącymi tego obszaru gospodarki. Przykłady tego typu można mnożyć. Zatem problem polega na tym, jak obecnie zachować spójność pomiędzy poszczególnymi dziedzinami. Takie skonstruowanie dokumentu powoduje, że przed zespołem negocjacyjnym postawione zostaną zwiększone zadania. Do tego dochodzi jeszcze jeden bardzo ważny fakt. Otóż nasze dotychczasowe analizy nie uwzględniały potrzeby przeprowadzenia porównania rozwiązań stosowanych u nas z rozwiązaniami stosowanymi w Unii Europejskiej. Właśnie taka analiza porównawcza powinna być zaprezentowana przez Komisję Europejską w procesie screeningu.

Myślę, że winienem dwa słowa wyjaśnienia w kontekście posługiwania się przeze mnie słowem ˝screening˝. Otóż ambasador Wielkiej Brytanii, występując w trakcie obrad Komisji Europejskiej użył na przetłumaczenie tego słowa pojęcia ˝lustracja˝. Jednak myślę, że takie tłumaczenie w języku polskim nie ma właściwej konotacji, a zatem właściwsze byłoby chyba słowo ˝przegląd˝.

Czyli screening byłby na tym etapie prac integracyjnych przeglądem prawa obowiązującego w państwach Unii Europejskiej oraz byłby wyjaśnieniem mechanizmów prawnych, funkcjonujących w innych państwach. Dopiero przeprowadzenie takiego przeglądu pozwoliłoby na porównanie unijnego prawa z prawem polskim.

Przegląd ten odbędzie się po otwarciu negocjacji. Dopiero wówczas będzie nam zdecydowanie łatwiej określić, w których obszarach napotkamy szczególne problemy. Wtedy też będzie możliwe sformułowanie tego, o czym mówił minister Kułakowski, to znaczy sformułowanie precyzyjnych instrukcji, odzwierciedlających taktykę i strategię negocjacji oraz dokonujących selekcji problemów negocjacyjnych, co z kolei pozwoli na ustalenie pewnej hierarchii działań i na potwierdzenie faktu, iż nasze priorytety negocjacyjne są skonfrontowane z tym, co przedstawia Unia Europejska. Wtedy też będzie można precyzyjnie określić, jakie stanowisko przyjmie strona polska w kontekście poszczególnych zagadnień.

Musimy też pamiętać, że w naszych negocjacjach rysować się będzie wiele obszarów specjalnej troski. Celowo używam takiego eufemistycznego wyrażenia ˝obszary specjalnej troski˝, ponieważ już obecnie bardzo często pojawiają się sygnały o tym, że albo jedna, albo też druga strona będzie dążyła do zastosowania rozwiązań szczególnych, lub też do wprowadzenia okresów przejściowych.

Jednak uważamy, iż takie żądania są na obecnym etapie negocjacji co najmniej przedwczesne. Zgadzam się natomiast ze stwierdzeniami, że już wkrótce będziemy musieli znaleźć jakieś racjonalne rozwiązanie tych trudnych problemów. Jednak częstokroć pod pojęciem "racjonalnego rozwiązania" niejako automatycznie rozumie się przyjęcie okresu przejściowego. Tymczasem w rzeczywistości są dziesiątki różnorakich sposobów na rozwiązanie konkretnego problemu.

Jeżeli np. wcześniej otrzymamy wsparcie finansowe, to tym samym łatwiej nam będzie rozwiązać niektóre problemy ochrony środowiska, przy czym od razu wyjaśniam, że problemy wcale nie muszą być przedmiotem rozwiązań przejściowych. Mówię o tym wszystkim po to, aby zilustrować, jak liczne problemy mogą się pojawić w trakcie negocjacji. Z kolei właśnie negocjacje mają dać takie rozwiązania, których przyjęcie będzie możliwe dla obydwu stron. Nie ukrywam, że będziemy mieli do czynienia z licznymi obszarami, do których bez mała cała Polska będzie przywiązywać poważne znaczenie. Myślę, że już za kilka dni, w trakcie debaty sejmowej, pan minister Czarnecki dokładniej zilustruje tę kwestię. Obszary te zostały uwzględnione w wytycznych, nad którymi debatował wczoraj Komitet Integracji Europejskiej, dzisiaj natomiast obraduje nad nimi Rada Ministrów. Zresztą wytyczne te odzwierciedlają dłuższy z natury proces przygotowania dokumentów.

Sądzę, że wytyczne już w tej chwili pozwalają na pokazanie, w jakich miejscach strona polska będzie szczególnie starannie i szczególnie intensywnie zabiegać o znalezienie najodpowiedniejszych rozwiązań dla przedstawianych przez nas problemów.

Chciałbym podkreślić, że starania o przyjęcie do Unii Europejskiej przysparzają problemów nie tylko Polsce, ale także drugiej stronie. Z tego też powodu rozwiązania, jakie przyjmiemy, muszą odpowiadać zarówno naszemu państwu, jak i Unii Europejskiej.

Myślę, że wszczęcie procesu negocjacyjnego jest dla Unii Europejskiej dość znaczącym wyzwaniem. Pamiętać bowiem trzeba, że przyjęcie państw Europy Środkowo-Wschodniej spowoduje, że Unia Europejska nabierze już nieco innego charakteru, gdyż będzie miała znacznie większą liczbę członków. Zatem na wszystkie wymienione sprawy trzeba będzie zwrócić uwagę w procesie negocjacyjnym.

Obecnie chciałbym się odnieść do kwestii poruszonej przez pana przewodniczącego, dotyczącej obiegu dokumentów. Otóż od razu chcę wyjaśnić, że ów obieg dokumentów, czy może raczej obieg informacji, z jakim mamy do czynienia wewnątrz zespołu negocjonującego i wewnątrz instytucji, które bezpośrednio wspierają negocjatora, jest sprawą najwyższej wagi. Na fakt ten wskazują wcześniejsze doświadczenia państw, które przed nami ubiegały się o przyjęcie do Unii Europejskiej. Państwa te szczególnie mocno akcentują wysoką rangę przepływu informacji wewnątrz rządu, pomiędzy różnymi ministerstwami.

Austriacy nawet wprost stwierdzili, że konieczność zorganizowania płynnego obiegu dokumentów, związanych ze staraniami akcesyjnymi, spowodowała wręcz szok w administracji. Ów szok wywołany został koniecznością przygotowania sprawnego obiegu wielu zupełnie nowych dokumentów, przy czym obieg ten musiał być realizowany w zgoła błyskawicznym tempie. Wymóg ten wymuszał z kolei zwiększenie częstotliwości kontaktów pomiędzy poszczególnymi resortami oraz instytucjami. Konsekwencją takiego stanu rzeczy była niezwykle silna, niespotykana wcześniej integracja instytucji rządowych. Przykład ten dokumentuje nader silną potrzebę zorganizowania bardzo sprawnego przepływu informacji.

Chciałbym teraz zilustrować tę kwestię w odniesieniu do Polski. Otóż nie mamy żadnych problemów ze zorganizowaniem zewnętrznego obiegu informacji, gdyż struktury dyplomatyczne wyposażone są w odpowiedni kanał do korespondencji, w tym również do korespondencji o charakterze tajnym. Wiemy, że prowadzenie procesu integracyjnego w kontekście przystąpienia do Unii Europejskiej, musi mieć znamiona niezbędnej poufności. Zresztą ustawa o tajemnicy państwowej nakazuje traktowanie przygotowań unijnych właśnie w sposób poufny. Zatem konkretne informacje, do momentu wyjścia z fazy poufności, również muszą być starannie ukrywane przed prasą.

Na zakończenie chciałbym przedstawić jeszcze jedną kwestię. Otóż istnieje potrzeba konsultowania procesu negocjacji nie tylko w ramach rządu. Oznacza to, że informacje powinny przepływać nie tylko wewnątrz instytucji rządowych, ale także powinny dochodzić do innych zainteresowanych struktur, a także do tzw. partnerów społecznych.

Wydaje mi się jednak, że zasadniczą rolę w procesie negocjacji odegrać musi parlament, ponieważ większa część negocjacji ogniskować się będzie wokół przepisów prawa, co oznacza potrzebę prowadzenia szczególnie intensywnej działalności legislacyjnej. Zatem zarówno posłowie, jak i senatorowie odczują zapewne ciężar zwiększonych obowiązków.

Jak widać, istnieje silna potrzeba informowania Sejmu i Senatu o bieżących postępach w dziedzinie negocjacji. Jednak sprawna informacja ma na celu nie tylko zilustrowanie podejmowanych poczynań, chodzi bowiem o to, że parlament musi być uprzedzany o projektowanych kierunkach zmian w dziedzinie prawodawstwa. Szybkie informowanie parlamentu pozwoli też na uzyskanie wsparcia w szczególnie ważnych sprawach i na przedłożenie projektowanych zmian na język prawa.

Wymienione uwarunkowania i względy spowodowały, iż pan minister Czarnecki wystosował prośbę o podjęcie debaty na tematy integracyjne tak, aby jeszcze przed rozpoczęciem pierwszych negocjacji uzyskać wskazania ze strony parlamentarzystów, które pozwolą ustalić, jakiego typu sprawy są preferowane przez posłów i senania strategii negocjacyjnej.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Dziękuję bardzo wszystkim mówcom. Otóż chcę powiedzieć, że w naszej Komisji proces integracji już się rozpoczął, bardzo dbamy o naszą tożsamość i dlatego ograniczyliśmy czas wypowiedzi posłów do 3-5 minut. Jesteśmy bowiem świadomi tego, że w integracji europejskiej największym zagrożeniem jest potop słów.

Z tego też względu chciałem poinformować pana ministra, który z takim zapałem mówił o dokonaniach Komitetu Integracji Europejskiej, że bardzo konsekwentnie, jako przewodniczący Komisji, będą wyłącznie czytał dokumenty nie przekraczające półtorej strony licząc, że w tak skondensowanej formie, zostanie wypowiedziane to, o co w istocie chodzi. Wszystkie inne będę uważał za dokumenty nie trzymające standardów europejskiego sposobu komunikowania się. Po takim wstępie przechodzimy do kolejnych wypowiedzi poselskich, które - mam nadzieję - będą zgodne ze standardami przyjętymi w naszej Komisji.

Poseł Andrzej Wielowieyski /UW/: Najpierw chciałbym zabrać głos w sprawie 15 negocjatorów, o których mówił pan minister Ananicz. Informacja o takiej liczbie negocjatorów jest dla mnie wielkim zaskoczeniem, gdyż zawsze uważałem, iż będziemy rozmawiać z Komisją Europejską, a nie z 15 członkami Unii Europejskiej.

Rozumiem, że musi być realizowany proces przekazywania poszczególnych informacji, ale nie jestem przekonany, co do tego, że przy konkretnych negocjacjach naprzeciw nas, po drugiej stronie stołu, zasiadać powinno aż 15 negocjatorów. Być może tak musi być, ale powiem, że jakoś trudno mi wyobrazić sobie taką sytuację.

Chciałbym teraz powiedzieć nieco na temat spraw natury ogólnej. Otóż nie bardzo wiem, czy opening statement nie będzie rozbieżne z oczekiwaniami Unii Europejskiej. Nie wiem, czy nie wykaże ono w sposób dobitny jakiegoś pola do konfrontacji. Myślę o tym, gdyż pan minister Kułakowski stwierdził, iż treści zawarte w opening statement będą nam towarzyszyły przez 2-3 lata negocjacji. Ciągle zatem będziemy musieli mieć na względzie to, co powiedzieliśmy na początku integracyjnej drogi. Z tego też względu sądzę, iż powinniśmy uzyskać nieco więcej informacji na temat czekających nas walk, ścierania się stanowisk oraz konfrontacji i sporów, ale także i kompromisów, jakie będziemy musieli wynegocjować. A może jestem w błędzie? Może opening statement będzie dokumentem ogólniejszym, mniej konfrontacyjnym?

Chciałbym też dowiedzieć się, na ile w naszym oświadczeniu otwierającym będziemy uwzględniać stanowiska poszczególnych resortów, czy też nawet grup nacisku. Do tej chwili nie wiem, czy elementy te będą brane pod uwagę, choć wiadomo powszechnie, że owych grup interesów, czy jak kto woli grup nacisku, jest sporo. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że o szczegółowości opening statement będzie decydować także objętość tego dokumentu. Nie wiem jednak, czy dokument nie będzie liczył 5, czy też tylko 1,5 strony, co usatysfakcjonowałoby pana posła Bieleckiego. A dane tego typu są też istotne dla całości sprawy.

Interesuje mnie też co wiemy, w kontekście doświadczeń trzech krajów negocjujących wcześniej z dwunastką na temat ewentualnych zaskoczeń i niespodzianek. Czy były takie sytuacje, w których opinia publiczna została zaskakiwana jakimiś niespodziewanymi ustaleniami?

Poseł Józef Oleksy /SLD/: Po wysłuchaniu sygnału nadanego przez pana posła Bieleckiego, dotyczącego ograniczonego czasu wypowiedzi poselskich, nie mam pewności, czy zdoła się wywiązać jakaś dyskusja. Zdaje mi się, że założeniem tej Komisji jest wysłuchanie wypowiedzi przedstawicieli rządu i ewentualne przychylenie się do tychże wypowiedzi.

Muszę jednak powiedzieć, że inaczej wyobrażałem sobie przebieg dyskusji na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych na temat tak doniosły, jak debata parlamentarna nad integracją europejską. Myślę jednak, że pan przewodniczący zechce nam wyjaśnić, jaki jest cel obecnego posiedzenia, poza poinformowaniem Komisji o przygotowaniach Polski do integracji z Unią Europejską.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Panie pośle, z nas dwóch to ja wcześniej sprzeciwiałem się władzy.

Poseł Józef Oleksy /SLD/: To jednak nie ma związku z moją wypowiedzią, z tego też względu proszę o dostosowywanie komentarzy do wątków poruszanych przez mówców.

Otóż w świetle tego co usłyszeliśmy, a nie usłyszeliśmy zbyt wiele nowego, chciałem sobie wyrobić zdanie w tej kwestii, na ile polski rząd jest przygotowany do negocjacji, które rozpoczynają się za dwa tygodnie. Odnoszę wrażenie, iż rząd jest zadowolony z faktu, że screening będzie trwał przez kilka miesięcy, że jest jeszcze czas na szczegółowe przygotowania i że niektóre sprawy i tak wyłonią się dopiero po dokonaniu części prawnego przeglądu. Muszę powiedzieć, że zgadzam się z takimi stwierdzeniami, gdyż część sprawy rzeczywiście tak będzie wyglądać. Natomiast wyobrażam sobie, że dzisiaj, w przededniu debaty parlamentarnej usłyszymy, czemu owa debata ma służyć, czy ma ona coś rządowi potwierdzić, czy ma dać tło do mandatu, który rząd opracowuje. Nie wiem zatem do tej chwili, jaka ma być funkcja tej debaty w parlamencie. Ponadto liczyłem na to, że usłyszę jakieś konkrety, dotyczące analizy wniosków tych państw, które przeszły już drogę negocjacji z Unią Europejską, tym bardziej, iż powiedziano dzisiaj, że państwa te obecnie aktywnie nam doradzają. Jest bardzo ważne, aby z bogactwa materiału i z doświadczeń owych krajów wysupłać to, co wcale nie musi być dla nas zaskoczeniem, gdyż było już zaskoczeniem dla państw, które te negocjacje mają za sobą.

Dowiedzieliśmy się dzisiaj, że negocjacje prowadzone będą z piętnastką, a nie z samą Komisją Europejską, a zatem wnoszę o to, aby na podstawie dotychczasowych prac analitycznych ustalić, co dla polskich negocjatorów, w odniesieniu do poszczególnych państw piętnastki, będzie sednem sprawy i zabiegów, a co uzyska rangę drugorzędną. Myślę bowiem, że tę wiedzę rząd już posiadł.

Przechodzę obecnie do kolejnych spraw. Otóż rozumiem, że nie będzie wytyczona żadna specjalna "polska ścieżka", że wszystkie przedsięwzięcia podjęte zostaną wspólnie i że znajdziemy się w jednej grupie krajów rozpoczynających negocjacje. Zatem, mając na względzie te okoliczności, chciałbym się dowiedzieć, czy jesteśmy w stanie zaakcentować coś, co później dawałoby nam możliwość wywierania nacisku na przyspieszanie naszych negocjacji.

Moje kolejne pytanie związane jest z nieubłaganie upływającym czasem. Otóż interesuje mnie, czy intensywność negocjacji będzie zależała od aktywności Polski i czy rząd będzie dążył do intensyfikowania negocjacji. Mówię o tym, gdyż można odnieść wrażenie, iż strona unijna będzie bardzo pragmatyczna i niekoniecznie będzie w pierwszej kolejności nastawiona na przyspieszanie podejmowanych działań.

Chciałbym przejść obecnie do kolejnej sprawy. Otóż dzisiaj wspomniano dość ogólnikowo o strukturze negocjacyjnej. W tym kontekście interesuje mnie, jaką strukturę przyjęła Unia Europejska. Co prawda usłyszałem, że kwestia ta nie została jeszcze ostatecznie sprecyzowana, ale mam nadzieję, że w Unii będą działały jakieś odpowiedniki naszych struktur negocjacyjnych.

Interesuje mnie też, jak w trakcie negocjacji prowadzony będzie monitoring dla Komisji Spraw Zagranicznych i dla Komisji Integracji Europejskiej. Może bowiem zdarzyć się tak, że albo okresowo będziemy zasypywani tonami materiałów, albo też będziemy mieli do czynienia z nader skondensowanymi informacjami, zawierającymi istotę spraw, co ułatwiłoby przyswajanie tego typu informacji.

Wiadomo też, że w kontekście przystąpienia do Unii Europejskiej, zetkniemy się ze zjawiskiem niejako ˝ruchomego celu˝, gdyż będzie występował dwojaki paralelizm. Z jednej bowiem strony będziemy przenosić okresowe konkluzje z negocjacji i przekładać je na politykę wewnętrzną kraju, stosując tryb szybkiego ich wdrażania, z drugiej zaś strony będziemy prowadzić negocjacje, równolegle z procesami zmian instytucjonalnych wewnątrz Unii Europejskiej.

Zatem moje pytanie, przy czym proszę w tym przypadku o wnikliwą odpowiedź, brzmi w sposób następujący. Czy strona polska nastawia się na równoległe prezentowanie swoich poglądów na to, co jej zdaniem powinno się zmienić w Unii Europejskiej w momencie, gdy stanie się jej członkiem, bądź już w chwili dochodzenia do członkostwa.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że Unia Europejska, do której zostaniemy przyjęci, będzie inną Unią niż ta, do której złożyliśmy aplikację. Ta odmienność zarysuje się w wielu elememtach i w wielu też mechanizmach polityki wewnętrznej. Zatem proszę o informację, na ile przygotowania do startu negocjacji uwzględniły już element naszego wyobrażenia w zmianach potrzebnych wewnątrz Unii Europejskiej.

Mówię o tym, gdyż spotykamy się z licznymi poglądami - moim zdaniem niedobrymi, że Polska będzie miała ograniczoną możliwość krytycznego odnoszenia się do proponowanych przedłożeń Unii Europejskiej. Mówił o tym minister Ananicz w trakcie swojego wystąpienia w Senacie. Sądzę, że jednak nie można w tym kontekście a priori rezygnować ze skorzystania z ewentualnych możliwości i odstąpić od krytycznego spojrzenia na unijne przedłożenia. Podzielam opinię, że będziemy mieli do czynienia w tym względzie z negocjacjami o specjalnym charakterze. Jednak stanowisko Unii nie może obezwładniać strony polskiej i powodować, że nie będziemy mieli nawet wyobrażenia o własnych oczekiwaniach wobec przyszłej Unii Europejskiej i że już na etapie negocjacji, zbyt nabożnie będziemy traktować wszelkie stanowcze stawianie spraw przez stronę unijną. Chcę podkreślić, iż przez cały czas mam świadomość tego, że nie będzie tu pełnej równoprawności stron, wiadomo bowiem kto aplikuje, a kto zatwierdza wnioski.

Chciałbym się też dowiedzieć, czy konsultowanie negocjacji, o którym wspomniał minister Pietras mówiąc, iż powinno być ono prowadzone nie tylko w gronie rządowym, a czego w sprawie mandatu negocjacyjnego się nie czyni, w perspektywie będzie realizowane w kontekście szerszej płaszczyzny politycznej. Mówiąc o poszerzonej konsultacji mam na myśli dysputy na temat strategicznie ważnych spraw. Może rząd, zgodnie ze swoją odpowiedzialnością sam będzie rozstrzygał o tych sprawach? Jeśli tak będzie w istocie, to trzeba przynajmniej informacyjnie powiedzieć, w którymś momencie, co zostanie zawarte w tym mandacie politycznym.

Pytam więc, czy możemy się spodziewać, że w czasie debaty sejmowej, choć być może jest to zbyt duże forum, uzyskamy informacje o fundamentach mandatu politycznego, przy czym w pełni zgadzam się z tezą, że główna instrukcja musi być materiałem tajnym i poufnym. Jednak pamiętać trzeba, że cała ta spraw ma charakter ˝pozasezonowy˝ i nie dotyczy wyłącznie jednej ekipy rządzącej, czy jednej kadencji.

Jest to natomiast sprawa o wielkiej narodowej ciągłości, która przy zmienności demokratycznej władzy mogłaby zostać obudowana dobrą konsultacją, prowadzoną pomiędzy organami władzy, to jest pomiędzy rządem i prezydentem oraz między rządem i parlamentem, jak również w układzie politycznym, określającym myślenie o różnych aspektach przyszłości kraju.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Dziękuję bardzo. Chciałbym prosić naszych gości o udzielenie wyjaśnień. Jednocześnie lojalnie przestrzegam, iż będzie to bardzo twardy test dla ich koordynacji, gdyż nie będziemy tolerować żadnych wyjść do kuluarów, co upewni pana posła Oleksego, że będzie to prawdziwa debata.

Sekretarz stanu Andrzej Ananicz: Poselskie pytania w nader wielu kluczowych wręcz kwestiach. Najpierw jednak postaram się odpowiedzieć posłowi Wielowieyskiemu, który zabierał głos na temat liczby negocjatorów.

Otóż od razu chcę wyjaśnić, że liczba negocjatorów, o której mówiłem w swoim wystąpieniu, wynika z regulacji prawnej. Zatem 15 państw członkowskich Unii Europejskiej, a nie Komisja Europejska, będzie naszymi partnerami negocjacyjnymi. Natomiast screening prowadzony będzie przez Komisję, która zostanie "umocowana" przez inne struktury Unii Europejskiej, a przede wszystkim przez Radę Unii Europejskiej.

Pamiętać też trzeba, że screening jest zadaniem z pogranicza problematyki politycznej i kwestii technicznych. Chodzi bowiem o to, że eksperci od spraw prawa unijnego muszą być gotowi do tego, aby interpretować prawo unijne. Dopiero na podstawie owych interpretacji będziemy mogli ocenić, czy rysuje się w którymś miejscu jakiś problem oraz będziemy zobowiązani scharakteryzować go, a także ustalić, czy rozwikłanie tegoż problemu wymaga podjęcia odrębnych negocjacji. Może być i taka sytuacja, w której okaże się, iż w kontekście któregoś rozdziału unijnego prawa nie mamy żadnych problemów i dysponujemy zbieżnymi regulacjami. Wówczas będziemy musieli tę zbieżność zadeklarować. Natomiast same negocjacje będą już prowadzone w piętnastkę.

Posłowie chcieli też wiedzieć, czy we wstępnych oświadczeniach mogą się rysować jakieś rozbieżności. Otóż w zasadzie nie spodziewamy się takich sytuacji, gdyż przygotowując nasz projekt oświadczenia wprowadzającego, bierzemy pod uwagę treść wszystkich dokumentów, szczególnie z ostatniego okresu funkcjonowania Unii Europejskiej, jak również treść stanowisk i oświadczeń formułowanych aktualnie przez Unię Europejską. Wobec tego mniej więcej wiemy, jakiego rodzaju oczekiwania i zadania zostaną nam przedłożone.

Trzeba od razu jasno powiedzieć, że zadania te będą znacznie trudniejsze od tych, które były formułowane wobec poprzedniej grupy państw, które jednak należały wcześniej do europejskiego obszaru gospodarczego. W przypadku tej grupy państw, w istocie najtrudniejsza część negocjacji, dotycząca pierwszego filaru, czyli wolnego rynku, była już prawie formalnością. Nie oznacza to, że negocjacje te przebiegały bez żadnych trudności, gdyż choćby sprawy rolne budziły sporo kontrowersji np. w przypadku Finlandii i Austrii. Jednak generalnie nasza sytuacja jest bardziej skomplikowana, a wymagania większe, a więc z tej racji będziemy musieli wnieść większy wysiłek negocjacyjny. Chciałbym też odpowiedzieć na pytanie, na ile będziemy uwzględniać w toku negocjacji interesy różnego rodzaju grup nacisku istniejących w Polsce. Muszę powiedzieć, że jest to zgoła kluczowa kwestia i leży raczej w gestii Komitetu Integracji Europejskiej, niż resortu spraw zagranicznych. Powiedziałbym nawet, że wyrażenie odpowiednich proporcji w tym względzie będzie jednym z najtrudniejszych zadań, przed jakimi stanie polski rząd.

Zgłoszono też pytanie o niespodzianki i zaskoczenia, jakie zarysowały się w poprzednich turach negocjacyjnych. Otóż chcę powiedzieć, że w zasadzie nie było takich niespodzianek. Natomiast głównym problemem nadal pozostaje dopasowanie prawa i zbudowanie mechanizmów oraz instrumentów implementacji tego prawa. A więc wiemy czego możemy oczekiwać i czego oczekuje się od nas.

Natomiast ewentualne niespodzianki mogą dotyczyć już samego charakteru rozwiązań, do których się dochodzi w wyniku procesu negocjacyjnego.

Pan minister Pietras wskazywał np., że nie zawsze mogą wchodzić w grę jakieś okresy przejściowe. Postaram się zaraz dokładniej zilustrować to stwierdzenie. Otóż w przypadku Finlandii, po długich poszukiwaniach optymalnego rozstrzygnięcia, przyjęto rozwiązanie dość zaskakujące, bowiem zgodnie z nim część tego kraju sklasyfikowana została jako obszar górzysty i z tego powodu objęta została innymi regulacjami. Wiadomo, że w istocie chodziło o obszar nizinny.

Po wielu negocjacjach obydwie strony zgodziły się jednak na przyjęcie tego nietypowego rozwiązania przyznając, że pewien rodzaj regulacji może być zastosowany tylko przy uznaniu części terytorium Finlandii za obszar górzysty. To właśnie było owo niespodziewane wyjście, które nieco zaskakiwało w pierwszym etapie negocjacji. Później uznano przyjęcie tego rozwiązania za efekt dobrej współpracy, prowadzonej w toku procesu negocjacyjnego.

Obecnie chcę przejść do pytań postawionych przez pana posła Oleksego. Otóż jest nam bardzo przykro z tego powodu, iż nie zaskoczyliśmy pana posła dużą ilością nowin. No cóż, to nie jest naszym zadaniem. Wydaje mi się, że nasza poczynania dają jednak pewne powody do zadowolenia, gdyż pozwalają na stwierdzenie, że rząd, a szczególnie agendy rządowe odpowiedzialne za przygotowanie państwa do akcesji, dość skutecznie informują opinię publiczną, w tym oczywiście tak ważną jej część, jak polski parlament, o podejmowanych i projektowanych działaniach.

Proszę nie oczekiwać od nas zbyt wielu niespodzianek, bowiem proces integracyjny został zapoczątkowany dość dawno i obecnie mamy już poza sobą 9 lat wstępnych przygotowań.

Pan poseł Oleksy stwierdził też, iż odnosi wrażenie, że rząd jest zadowolony z tego, że screening będzie prowadzony przez dość długi czas. Nie sądzę jednak, aby istotną kwestią był stan psychiczny rządu, gdyż screening musi trwać określony czas i nie mamy na to żadnego wpływu - panie pośle. W przypadku poprzednich państw screening trwał wiele miesięcy, choć odbywał się w tempie nader intensywnym.

Obecnie przechodzę do kolejnego pytania postawionego przez pana posła Oleksego. Otóż chcę od razu wyjaśnić, że Polska na pewno będzie negocjować bardzo intensywnie. Być może, nawet co drugi dzień roboczy poświęcany będzie na prowadzenie negocjacji. Szczególnie w drugiej fazie screeningu, kiedy przejdziemy do przeglądu w układzie bilateralnym, to znaczy gdy przegląd realizowany będzie w układzie: Unia Europejska - jedno państwo aplikujące, intensywność tych kontaktów będzie bardzo wzmożona. Strona polska na pewno nie wykaże żadnych tendencji do spowolniania tego procesu. Co więcej, w interesie strony polskiej będzie leżało dodatkowe ˝zagęszczanie˝ działań negocjacyjnych.

Być może to, co powiem teraz, będzie tą oczekiwaną nową wiadomością. Otóż chcę poinformować, że strona aplikująca będzie miała możliwość ubiegania się o dodatkowe spotkania, które już na poziomie eksperckim będą służyły jeszcze precyzyjniejszemu, niż ma to miejsce na normalnych sesjach screeningu, wyjaśnieniu poszczególnych niuansów prawa unijnego. Już teraz chcę zaanonsować, że na pewno będziemy chcieli skorzystać z tych możliwości.

Dodatkowe sesje screeningu pozwolą na uzyskanie całkowitej pewności do poprawności interpretacji prawa. To z kolei będzie podstawą udzielenia przez nas stronie unijnej poważnej i wiążącej odpowiedzi.

Poseł Oleksy chciał też usłyszeć coś więcej na temat konkretnych doświadczeń tych państw, które przed nami weszły do Unii Europejskiej. Chętnie to wyjaśnię, ale wcześniej prosiłbym jednak o skonkretyzowanie pytania, o jakie dziedziny przede wszystkim chodzi w tym przypadku. Trudno mówić o wszystkich konkretach, gdyż w istocie jest ich wiele.

Oczywiście możemy rozmawiać na ten temat, ale prawdę mówiąc nie bardzo wiem od czego zacząć, czy indywidualnie od Szwecji, Austrii i Finlandii, czy też pogrupować te państwa według określonych problemów.

Poseł Józef Oleksy /SLD/: Chodzi mi o to, aby można było otrzymać całościowy materiał, zawierający szczególnie trudne kwestie, rysujące się w przypadku konkretnych państw.

Sekretarz stanu Andrzej Ananicz: Czy ma to być materiał pisemny, czy też chodzi o udzielenie doraźnej odpowiedzi?

Poseł Józef Oleksy /SLD/: Mam na myśli materiał sporządzony na piśmie.

Sekretarz stanu Andrzej Ananicz: Jeśli Komisja będzie sobie życzyła takiego materiału, to wówczas oczywiście przygotujemy go i prześlemy do Sejmu. Nie wiem jednak czy taki materiał spełni kryteria zwięzłości, o których mówił dzisiaj pan przewodniczący. Chciałbym też prosić o to, aby Komisja sprecyzowała oczekiwania w kontekście tego materiału.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Może w takim razie, dla wygody, uściślę te oczekiwania, sugerując przygotowanie materiału, w którym zawarte zostałyby informacje o tym, jakie zadania strona Polska uważa za możliwe do najszybszego zrealizowania w toku procesu integracyjnego, a jakie z racji większego stopnia trudności, będą realizowane w terminie późniejszym. Proszę też, aby została określona istota rysującej się trudności.

Materiał ten powinien obejmować, zgodnie z wcześniejszą sugestią, półtorej strony. Sądzę, że przygotowanie i przeanalizowanie takiego dokumentu będzie dobrym ćwiczeniem intelektualnym dla obydwu stron.

Poseł Andrzej Wielowieyski /UW/: Czuję pewien niedosyt informacji. Otóż chciałbym prosić o wyjaśnienie, czy w naszym opening statement przewiduje się zawarcie takich kwestii, jak okresy przejściowe, co wydaje mi się nader celowe. Interesuje mnie też, czy np. w tymże oświadczeniu otwierającym, nie będziemy unikać spraw spornych, takich jak np. uściślenie granic itd. Nie mam pełnego rozeznania, czy wymienione kwestie niejako same ˝wychodzą˝ w takich oświadczeniach, czy też trzeba je ˝podsunąć˝.

Sekretarz stanu Andrzej Ananicz: Proszę pamiętać, że na razie stale jeszcze możemy mówić wyłącznie o projekcie opening statement. Jednak już na tym etapie chcę poinformować, że trudne problemy zostaną wskazane w tym nader istotnym dokumencie, jakim jest oświadczenie otwierające. Niektóre z nich zarysowane zostaną w naszym opening statement dość wyraźnie. Chciałbym jeszcze wyjaśnić kwestię monitoringu, który będzie prowadzony dla Komisji Spraw Zagranicznych. Otóż sądzę, że trzeba będzie uzgodnić, w jakim trybie Komisja powinna być informowania o poszczególnych etapach naszych rozmów z Unią Europejską. Ministerstwo Spraw Zagranicznych uważa takie działania za absolutnie niezbędne, a zatem pozostaje do ustalenia tryb, w którym informacje te byłyby przekazywane. Sądzę, że poza przekazywaniem dokumentów, istotne także będą bezpośrednie spotkania i rozmowy, w których wiele kwestii będzie można wyjaśnić.

Problem sprawnego informowania o przebiegu działań, związanych z realizacją procesu integracyjnego, odnosi się nie tylko do posłów Komisji Spraw Zagranicznych, bowiem zadaniem rządu jest dokładne informowanie zarówno o przebiegu negocjacji, jak i o trudnościach oraz zawiłościach, jakie ewentualnie będą się pojawiały w trakcie negocjacji. Dobra informacja jest bardzo ważna, gdyż tylko dostateczna wiedza spowoduje, że cały proces integracyjny będzie zrozumiały dla społeczeństwa. Jeżeli nie zaoferujemy dobrej, przejrzystej informacji, to wówczas możemy się liczyć z pewnymi niespodziankami, które ujawnią się w momencie zbliżania się do podpisania traktatu z Unią Europejską.

Posłowie chcieli też wiedzieć, w jakim kierunku pójdą zmiany w Unii Europejskiej oraz interesowali się tym, czy Polska ma w tym względzie swoje własne stanowisko.

Muszę powiedzieć, że obecnie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie dostało w spuściźnie żadnego stanowiska, sformułowanego w kontekście planowanej reformy w Unii Europejskiej. Zatem prace nad przygotowaniem takiego stanowiska musimy rozpoczynać praktycznie od zera. Nie zastaliśmy zatem stanowiska ani w sprawie preferowanych przez Polskę relacji między Parlamentem Europejskim, a Radą Unii Europejskiej itd, ani w kwestii funduszy strukturalnych, ani też na temat kierunków reformy polityki rolnej.

Raz jeszcze szczególnie podkreślam, że nie zastaliśmy w szufladach Ministerstwa Spraw Zagranicznych żadnego dokumentu, który byłby sformułowany w kontekście planowanej reformy w Unii Europejskiej. Oczywiście podjęliśmy już prace nad sformułowaniem takich stanowisk.

Chcę zaakcentować, iż skończył się już czas, w którym powtarzano, że Polska nie powinna prezentować swojego stanowiska, dlatego że antagonizowałaby w ten sposób poszczególne państwa w Unii Europejskiej. W obecnej dobie oczekuje się już od nas jasnych stanowisk. Taka zmiana w sposobie patrzenia na Polskę jest m.in. dowodem na skuteczność podejmowanych przez nas przedsięwzięć.

Z drugiej strony trzeba mieć też świadomość tego, że w Europie kalendarz polityczny jest dość wyraźny. Z tego też powodu można się spodziewać, że do października tego roku nie będą prowadzone istotne prace nad reformą wewnętrzną Unii Europejskiej. Jest to ocena sformułowana nie tylko przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ale jest to również ocena przygotowana przez naszych partnerów - państwa członkowskie Unii Europejskiej.

Oczywiście, musimy mieć świadomość i jasną wizję swojego miejsca w Unii Europejskiej i nie możemy się ograniczać wyłącznie do ogólnikowych stwierdzeń, że Polska chciałaby funkcjonować w Unii Europejskiej na podobnych do Hiszpanii zasadach. Zgadzam się ze stanowiskiem posła Oleksego, że kwestie te powinny być dopracowane i zapewniam, że tak właśnie się stanie.

Pan poseł Oleksy mówił także o potrzebie konsultacji mandatu negocjacyjnego. Otóż chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że w pewnym sensie tego rodzaju mandatem, który będzie miał "pieczęć rządową", stanie się właśnie oświadczenie wprowadzające, nad którym nadal pracujemy. Odnoszę wrażenie, iż oświadczenie to będzie jednak krótsze od wytycznych, których główne elementy zostaną pojutrze przedstawione parlamentowi. Proszę jednak pamiętać o tym, o czym wcześniej powiedział już minister Kułakowski, że mandat nie jest terminem prawnym.

Parlamentowi zatem zostanie przedstawiony niejako kierunek oczekiwań, sformułowanych przez stronę polską oraz zaprezentowane zostaną te obszary, w których napotykamy na trudności, a także te rejony, w których Polska będzie oczekiwała wsparcia ze strony Unii Europejskiej. Jednocześnie cały czas musimy pamiętać, iż mamy do czynienia z dokumentem o charakterze politycznym, o cechach ogólnych, pokazującym całość obszaru acquis communautaire. W związku z tym na pewno w procesie negocjacji natrafimy na określonego rodzaju kłopoty z realizacją wytycznych, które zostaną wskazane przez Unię Europejską. Stanie się tak dlatego, że dokument ten jest w zasadzie tylko wskazaniem kierunku politycznego myślenia i ogólnych zadań oraz pól trudności.

Jeżeli tak scharakteryzujemy i określimy mandat, o którym mówił poseł Oleksy, to trzeba powiedzieć, że konsultacje w kontekście tegoż mandatu będą się odbywały w parlamencie. Spodziewam się, iż problematyka ta wywoła bardzo intensywną debatę publiczną i to nie tylko w parlamencie, ale także w różnych kręgach społecznych, m.in. w mediach.

Oświadczenie wprowadzające, czyli opening statement, które w innym rozumieniu może być także traktowane jako pewien typ mandatu, będzie oświadczeniem jawnym, przedstawionym opinii publicznej. Rzecz jasna, że w takiej sytuacji dokument ten stanie się przedmiotem dyskusji, z której rząd będzie wyciągał wnioski, przygotowując konkretne, szczegółowe instrukcje negocjacyjne.

Tyle mogę powiedzieć na temat planowanych w najbliższym czasie elementów konsultacji o dość istotnym charakterze, które rząd zaprezentuje parlamentowi i społeczeństwu. Prowadzenie obrad przejmuje poseł Olga Krzyżanowska.

Poseł Olga Krzyżanowska /UW/: Czy ktoś z panów ministrów zechce jeszcze zabrać głos?

Podsekretarz stanu Jarosław Pietras: Ponieważ minister Ananicz odpowiedział na większość z postawionych pytań, odniosę się tylko do trzech elementów.

Chciałbym na wstępie na moment powrócić do faktu, iż negocjujemy z piętnastką krajów członkowskich. Jest to o tyle zrozumiałe, że żadne z państw członkowskich nie chce zrzec się wpływu na proces przyjmowania nowych członków. Jeżeli Polska stanie się członkiem Unii Europejskiej, to wówczas również będzie chciała uzyskać prawo do wypowiadania się w kwestii przyjmowania do Unii Europejskiej kolejnych państw. Z wymienionych względów negocjacje prowadzone są z poszczególnymi państwami członkowskimi i właśnie one mają tu najwięcej do powiedzenia.

Poseł Oleksy zapytał też, czy tempo negocjacji będzie zależne od rządu polskiego. Wydaje mi się, że jest to bardzo ścisła, pokaźna i wieloaspektowa zależność. Otóż samo tempo negocjacji będzie związane przede wszystkim ze sprawnym ich przebiegiem. Z kolei sprawność w realizowaniu tego procesu zależna będzie od rytmiczności w dostarczaniu informacji i od tempa wypracowywania poszczególnych stanowisk. Pamiętać trzeba o tym, że opracowując konkretne stanowiska, musimy odnosić się do wielu spraw.

Najważniejszym elementem, mającym olbrzymi wpływ na tempo prowadzonych negocjacji, będzie wdrażanie wewnętrznych zasad dostosowawczych. Wszak to właśnie ustalenia negocjacyjne będą wskazywały w jakim kierunku powinny pójść zmiany polskiego prawa i zmiany w konkretnych dziedzinach gospodarki, a także na jakich zasadach powinna być realizowana polityka wewnętrzna państwa.

W kontekście negocjacji trzeba nie tylko rozstrzygnąć, czy zgadzamy się na unijne przedłożenia, ale także należy ocenić, czy ich wprowadzenie nie zakłóci rytmu funkcjonowania poszczególnych gałęzi przemysłu i nie przyczyni się do kłopotów ekonomicznych przedsiębiorstw. Czyli w gruncie rzeczy nie chodzi wyłącznie o formalną zgodę na unijne rozwiązania, ale także na konsekwencję ich zaakceptowania. Zatem jest to również kwestia ścisłego zdefiniowania polityki prowadzonej przez państwo.

Z wymienionych względów proces prowadzenia negocjacji na zewnątrz naszego państwa bardzo łatwo będzie można obserwować, właśnie poprzez pryzmat wewnętrznych dostosowań, realizowanych przez konkretne sektory i gałęzie gospodarki. Z kolei owe dostosowania będą wyznaczały tempo dalszego procesu negocjacyjnego.

W kontekście przedstawionych uwarunkowań i powiązań można sformułować konkluzję, że wdrażanie procesu dostosowawczego i wyniki negocjacji są nader zbieżne. Powiedziałbym nawet, że w dużej mierze są to elementy wręcz identyczne. To jest odpowiedź na kolejne pytanie pana posła Oleksego.

Chciałbym też powiedzieć, że polski rząd przygotowuje narodowy program przygotowania do członkostwa w Unii Europejskiej. Program ten jest reakcją na postulat Komisji Europejskiej, prezentującej wobec krajów kandydujących inicjatywę Partnerstwa dla Członkostwa. Ponieważ Unia Europejska chce wspomóc proces przygotowawczy przez odpowiednie ukierunkowanie środków PHARE i zapewnienie pomocy także w innej postaci, polski rząd przygotowuje program, który odzwierciedla nasze priorytety i prezentuje te dziedziny, które w procesie przygotowawczym wyrastają ponad inne. Program ten będzie miał charakter ewolucyjny, a jego podstawowy kształt będzie gotowy w momencie rozpoczęcia negocjacji.

Sekretarz stanu Jan Kułakowski: W swoim wystąpieniu chciałbym się odnieść jeszcze do kilku kwestii. Przede wszystkim chciałbym udzielić odpowiedzi posłowi Wielowieyskiemu na temat konsultacji w sprawie opening statement. Otóż w chwili obecnej prowadzimy takie konsultacje z poszczególnymi resortami, przy czym oświadczenie wprowadzające /opening statement/ będzie zawierało te właśnie opinie, które zostaną sformułowane przez konkretne resorty.

Ponadto, zarówno poseł Wielowieyski, jak i poseł Oleksy, chcieli się dowiedzieć czegoś więcej na temat kontaktów z krajami piętnastki w kontekście wymiany doświadczeń, wynikających z wcześniejszego przystąpienia tych krajów do Unii Europejskiej.

Otóż obecnie dysponujemy obszernymi materiałami, dotyczącymi przebiegu negocjacji prowadzonych z tymi krajami. Negocjacje te prowadzone były nie tylko w kontekście opening statement, ale także w kontekście całokształtu problematyki negocjacyjnej, jaka była przedmiotem rozmów z Unią Europejską. Do tej pory odbyliśmy wiele spotkań z osobami, które brały udział w tych negocjacjach. W wyniku tych rozmów dowiedzieliśmy się np., że Szwecja przedstawiła bardzo obszerne oświadczenie wprowadzające, podczas gdy Austria oraz Finlandia pozostały przy bardzo skondensowanych dokumentach otwierających negocjacje. W zasadzie, dokumenty wprowadzające tych dwóch ostatnich państw ograniczały się wyłącznie do uwag natury ogólnej. A więc w przypadku poszczególnych państw, przebieg negocjacji był zróżnicowany.

Pan poseł Oleksy chciał się też dowiedzieć czy będzie wdrażana ˝polska ścieżka˝, co przyspieszyłoby proces akcesyjny, czy też będziemy negocjować niejako wspólnie, wraz z innymi państwami ubiegającymi się o przyjęcie do Unii Europejskiej.

Otóż chcę wyjaśnić, że cały proces negocjacyjny rozpocznie się od spotkania w dniu 30 marca br. W spotkaniu tym wezmą udział przedstawiciele wszystkich 11 państw, pretendujących do członkostwa. Dzień ten został określony jako początek procesu negocjacyjnego. Natomiast w rozpoczęciu negocjacji, w dniu 31 marca br., będzie brało udział już tylko 6 państw z tej pierwszej grupy, która została wytypowana przez Unię Europejską.

Z kolei w wyjaśnieniu screeningu, które odbędzie się w dniu 3 kwietnia br. weźmie udział już nie 6, ale znów 11 państw aplikujących o przyjęcie do Unii. Następnie, po tym pierwszym wyjaśnieniu, rozpoczniemy screening już tylko w 6 państw.

Przyjęta została taka zasada z tego względu, że screening dzieli się na dwie procedury. W istocie sam screening przewidziany jest dla 6 państw, natomiast w przypadku pozostałych państw mamy do czynienia nie tyle ze screeningiem, co ewaluacją, z oceną tych państw. Czyli będą to dwa odmienne procesy.

Po posiedzeniu w dniu 3 kwietnia br. podzielimy się na dwie grupy screeningu. Pierwsza grupa niebawem przystąpi do negocjacji, druga zaś przejdzie na razie proces ewaluacji. Czyli w pewnym momencie screeningu, proces ten ulegnie podziałowi. Oznacza to, że każde z państw pierwszej grupy już oddzielnie będzie przechodziło przez dalszy etap screeningu. Natomiast właściwe negocjacje będą się odbywały z poszczególnymi państwami i na tym etapie nie będzie już żadnej wspólnej ścieżki. Dla nas oznacza to, iż będzie wytyczona wyłącznie ścieżka łącząca Unię Europejską i Polskę.

Pan poseł Oleksy pytał również o strukturę negocjacyjną Unii Europejskiej. Otóż wyjaśniam, że w tej chwili jest już wyznaczony kandydat na głównego negocjatora na płaszczyźnie Komisji Europejskiej. Wiadomo, że zostanie nim oficjalnie ustanowiony dotychczasowy, długoletni urzędnik w Komisji Europejskiej.

Główny negocjator będzie przewodził zespołowi negocjacyjnemu, w skład którego będą wchodziły 3-osobowe ekipy, reprezentujące poszczególne państwa. Oznacza to, że każdy kraj będzie reprezentowany przez głównego negocjatora oraz jego dwóch pomocników. W tej chwili jeszcze nie wiemy, kto będzie negocjatorem dla Polski, choć już nam zaanonsowano, iż wybór ten zostanie dokonany w najbliższych dniach.

Z kolei negocjacje, które będą prowadzone z piętnastką, zostaną zrealizowane na trzech poziomach. Pierwszy z nich jest to tzw. poziom ekspercki, drugi poziom ambasadorów i trzeci poziom ministrów. Właśnie na tych trzech poziomach będą się odbywały negocjacje.

Przechodzę do ostatniej już kwestii przedstawionej przez pana posła Oleksego, dotyczącej naszego poglądu na ewolucję i reformy w Unii Europejskiej. Otóż chciałem w tym kontekście zaakcentować, iż Polska nie godzi się na to, aby ściśle odseparować problem reform w Unii Europejskiej, od problemu negocjacji o poszerzenie tejże Unii. Naszym zdaniem są to bowiem problemy nader zbieżne. Uważamy też, iż powinniśmy być w każdym razie informowani na temat ewolucji i reform w Unii Europejskiej. Nie możemy być odcięci od tej informacji, która w znacznej mierze dotyczy Polski, ubiegającej się o członkostwo w Unii Europejskiej.

Poseł Olga Krzyżanowska /UW/: Czy są jeszcze chętni do zabrania głosu?

Poseł Longin Pastusiak /SLD/: Otóż niedawno wróciłem z Brukseli, gdzie przedmiotem dyskusji była wspólna polityka bezpieczeństwa oraz wspólna polityka zagraniczna. Jednak dużo mówiło się także o rozszerzeniu Unii Europejskiej, przy czym w tym kontekście powracał problem wcześniej wręcz niedostrzegany.

Wielu mówców podkreślało bowiem, iż negocjacje są procesem długotrwałym i bardzo trudnym. Uderzyło mnie szczególne akcentowanie tych spraw, gdyż nigdy wcześniej w tych gremiach nie poruszało się tego aspektu negocjacji. Wobec tego chciałbym się dowiedzieć, czy była to przypadkowa zbieżność opinii, czy też w Brukseli zaszła swojego rodzaju ˝zmiana optyki˝. Im bliżej jesteśmy terminu rozpoczęcia negocjacji, tym wyraźniej akcentowane są trudności i problemy, które będą wymagały dłuższego, niż oczekiwano i niż powszechnie się uważa, procesu negocjacyjnego.

Poseł Olga Krzyżanowska /UW/: Czy któryś z panów ministrów zechciałby odpowiedzieć posłowi Pastusiakowi?

Sekretarz stanu Jan Kułakowski: Wydaje mi się, że poruszenie tych kwestii, o których mówił poseł Pastusiak, jest skutkiem zbliżania się terminu negocjacji. Nie jest to jednak zasadnicza zmiana stanowiska, jak to suponuje pan poseł, a tylko naturalna kolej rzeczy. Ponieważ do rozpoczęcia negocjacji pozostało już bardzo niewiele czasu, różnorakie problemy nabierają ostrożności. Powiększa się też świadomość istnienia tych problemów, właśnie poprzez ich krystalizację.

Poseł Olga Krzyżanowska /UW/: Proszę, aby obecnie zabrał głos pan minister Ananicz.

Podsekretarz stanu Andrzej Ananicz: Chciałem przede wszystkim serdecznie podziękować za umożliwienie nam rozmowy z posłami Komisji Spraw Zagranicznych. Chciałbym też prosić o życzliwość i zrozumienie, gdyż proces negocjacji nie tylko jest trudny, ale wymaga też dość znacznych nakładów finansowych.

Minister Pietras powiedział dzisiaj, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych dysponuje dobrym systemem łączności. W tym kontekście prosiłbym jednak, aby oczekiwania Komisji Spraw Zagranicznych nie szły dalej, niż pozwalają na to realia. Zaraz postaram się to wyjaśnić. Otóż w istocie MSZ nie dysponuje ani jednym tajnym faksem. Dopiero teraz będziemy instalowali telefony z systemem szyfrowym. To jest ten poziom wyposażenia technicznego, z jakiego Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jako struktura wspierająca, przystępuje do realizacji procesu integracyjnego.

Obecny stan rzeczy spowoduje bardzo poważne perturbacje i dlatego, aby im zapobiec, w najbliższym czasie będziemy musieli wprowadzić pewne rozstrzygnięcia w trybie natychmiastowego działania. W tym względzie chcielibyśmy prosić o życzliwość i wsparcie Komisji.

Poseł Olga Krzyżanowska /UW/: Na zakończenie chciałabym nawiązać do tego, co wcześniej powiedział poseł Bielecki. Otóż istotnie dokumenty nie powinny być zbyt długie, gdyż zwięzłość jest zazwyczaj nader bliska konkretnym sformułowaniom. Muszę jednak powiedzieć i to, że posłowie z Komisji Spraw Zagranicznych otrzymali ostatnio sporo dokumentów. Niektóre z nich, mimo iż są dość obszerne, warto jednak przestudiować, bo są to materiały o charakterze informacyjnym, wyjaśniające kwestię struktur negocjacyjnych oraz prezentujące dotychczasowe dokonania.

Myślę, że w realizacji procesu integracyjnego z Unią Europejską parlament istotnie ma dużo do zrobienia, jeżeli sprawę odnieść do potrzeby dostosowania prawa do regulacji unijnych. W tym kontekście niezbędny jest stały kontakt z przedstawicielami instytucji zaangażowanych w procesy integracyjne. Tyle uwag chciałam wnieść tytułem krótkiego podsumowania. Czy są jakieś głosy w sprawach różnych?

Poseł Kosma Złotowski /AWS/: Przypominam sobie, że jeszcze w lutym mieliśmy rozmawiać na temat polityki kadrowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ponieważ były jakieś nieporozumienia pomiędzy panem przewodniczącym Komisji, a ministrem nie doszło do spotkania poświęconego temu tematowi. W takiej sytuacji temat ten odłożyliśmy na marcowe posiedzenie Komisji, przy czym mieliśmy o tej odłożonej kwestii rozmawiać przy okazji przedstawiania tez exposé ministra spraw zagranicznych. Jednak w drugim terminie także nie doszło do omówienia planowanego wcześniej tematu. Wobec tego chciałbym się dowiedzieć, czy problem polityki kadrowej MSZ będzie w najbliższym czasie przedmiotem posiedzenia Komisji. Przyznam, iż żywię nadzieję, że tak właśnie się stanie.

Przypominam też, iż dostaliśmy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych dokumenty, w których zawarte zostały przepisy, regulujące zasady zatrudniania pracowników w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Po przeanalizowaniu tych dokumentów doszedłem jednak do wniosku, że przydałyby się dodatkowe informacje na temat struktury kadry. Interesuje mnie np. ilu pracowników resortu zostało zatrudnionych przed 1989 r., ilu po tym terminie, ilu z obecnych pracowników MSZ jest absolwentami Moskiewskiego Instytutu Kadr Dyplomatycznych, lub też innych uczelni.

Ważne jest również ˝rozłożenie˝ terytorialne kadry, to znaczy informacja o liczbie pracowników zatrudnionych w centrali, w stolicy i poza nią. Uważam, iż wszystkie wymienione informacje powinny być znane posłom Komisji Spraw Zagranicznych. Ponadto uważam, że mógłby być wprowadzony dobry zwyczaj, zgodnie z którym minister spraw zagranicznych, po odbyciu ważnych podróży, zdawałby Komisji relację, informując posłów zarówno o sprawach załatwionych, jak i o tych, których nie udało się załatwić, a także informację na temat przedmiotu prowadzonych rozmów.

Oczywiście te wszystkie informacje można czerpać z gazet, ale myślę, że wiadomości ˝z pierwszej ręki˝ nieco odbiegałyby od prasowych doniesień. Chciałbym np. zadać panu ministrowi pytanie, czy podczas jego ostatniej wizyty w Moskwie, prowadzone były rozmowy na temat bardzo prozaicznej, ale od lat nie załatwionej sprawy, dotyczącej polskich działek położonych na obszarze Moskwy. O ile mi wiadomo Polsce należy się 12 ha gruntów, jednak do tej pory są to tylko zobowiązania zapisane na papierze.

W tej sytuacji wydajemy pieniądze na kupno działek poza Moskwą, aby tam właśnie umieścić swoje placówki. Na ten temat jednak gazety milczą, sądzę zatem, że sprawę tę mógłby wyjaśnić minister spraw zagranicznych.

Poseł Olga Krzyżanowska /UW/: Prowadzenie obrad przejmuje poseł Czesław Bielecki.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Chciałbym najpierw wnieść wyjaśnienie natury proceduralnej. Po tym, gdy nie udało się zorganizować posiedzenia na tematy kadrowe w MSZ, w którym uczestniczyłby minister spraw zagranicznych, zgodnie z ustaleniami przesłałem do ministra spraw zagranicznych list, na który nie otrzymałem jeszcze pełnej odpowiedzi.

W liście tym prosiłem, aby minister zechciał poinformować Komisję Spraw Zagranicznych o tym, co zastał obejmując swój urząd w kontekście kadrowym. Jest to oczekiwanie pełniejsze od tego, które przedstawił poseł Złotowski, gdyż pozwala zorientować się w strukturze kadr MSZ. Prosiłem też, aby resort sformułował swoje stanowisko w sprawie kontroli Najwyższej Izby Kontroli. Także pan poseł Pastusiak zabierał głos w tej sprawie.

Komisja chciała się także dowiedzieć, jakie kroki zostały podjęte w celu przywrócenia rzetelnego i profesjonalnego przygotowania kadr dyplomatycznych. Po sugestii ze strony pana ministra Geremka, odbyłem na ten temat rozmowę z dyrektorem generalnym MSZ, panem Radlikiem. W trakcie tej rozmowy ponownie zwróciłem się o to, aby MSZ sformułowało odpowiedź i zapewniło posłom Komisji odpowiednie dossier, oczywiście dość specyficzne, nie naruszające dóbr osobistych. Jeżeli resort będzie uchylał się od udzielenia odpowiedzi, kwestę tę będziemy musieli rozważyć w prezydium Komisji.

W każdym razie do przedstawionych kwestii podchodzę nader serio i uważam, że na wymienione tematy musi odbyć się merytoryczna debata, ale nie wówczas, gdy minister prezentuje kandydatów na ambasadorów. Myślę też, że zarówno opozycja, jak i koalicja są podobnego zdania, iż trzeba najpierw przeprowadzić debatę ad rem, zanim przeprowadzi się debatę ad personam.

Tyle chciałem wnieść tytułem odpowiedzi na pytania pana posła Złotowskiego. Myślę, że pozostałe wątpliwości wyjaśni minister Ananicz.

Sekretarz stanu Andrzej Ananicz: Z przykrością muszę poinformować posłów, że nie mogę w imieniu pana ministra Geremka podjąć zobowiązania, zgodnie z którym osobiście pozostawałby on do dyspozycji Komisji po odbyciu ważniejszych wizyt zagranicznych.

Przy tej okazji chciałem poinformować, że w marcu aż 21 dni mamy objętych wizytami, realizowanymi ˝na poziomie˝ prezydenta, premiera i ministra spraw zagranicznych, nie mówiąc już o wiceministrach.

W najbliższym czasie minister Geremek, jako przewodniczący OBWE, wyjeżdża na Bałkany w związku z sytuacją, jaka się wytworzyła w kontekście Kosowa, przy czym należy zaznaczyć, iż będzie to wizyta realizowana poza wspomnianym 21-dniowym planem podróży przewidzianych na marzec. Zatem postulat przedstawiony przez pana posła Złotowskiego, po prostu fizycznie byłby nader trudny do zrealizowania. Natomiast w pełni jesteśmy gotowi do tego, aby co jakiś czas składać Komisji informacje na temat tych wizyt.

Sądzę, że prezydium Komisji Spraw Zagranicznych nie musi ograniczać się do wiadomości podawanych przez prasę, gdyż ma dostęp do szczegółowych zapisów rozmów, w tym również do ich części poufnej. Chciałbym się jeszcze odnieść do podniesionej tutaj sprawy działek, położonych na obszarze Moskwy. Otóż spieszę z wyjaśnieniem, że minister Geremek wyjeżdża głównie jako przewodniczący OBWE, a zatem kwestie bilateralne mogą być podnoszone tylko w bardzo ograniczonym zakresie.

Niedawno odbyły się konsultacje, prowadzone pomiędzy wiceministrem Grodzińskim i wiceministrem Awdiejewem. W trakcie tych konsultacji strona polska bardzo wyraźnie postawiła sprawę działek. Po raz pierwszy w ogóle udało nam się uzyskać od Rosjan zapewnienie, że będą chcieli rozmawiać na ten temat, w sumie bowiem jest to sytuacja dość specyficzna.

Strona rosyjska zobowiązała się też do powołania, wraz z Polską, komisji eksperckiej, która postara się wyjaśnić wszelkie zawiłości, związane z prawami własności i podjąć odpowiednie działania. Być może powołanie tej komisji stanie się momentem przełomowym w naszych rozmowach na ten temat. W tym kontekście Ministerstwo Spraw Zagranicznych rozważa różne możliwości.

Poseł Longin Pastusiak /SLD/: Rozumiem, że posłowie powinni mieć pełny dostęp do informacji, jednak pamiętać należy i o tym, iż jest wydawany poufny biuletyn Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w którym zawarte są dokładne informacje na temat wszystkich wizyt, realizowanych nie tylko na szczeblu ministerialnym.

Myślę, że podobnie jak to było w poprzedniej kadencji, również i teraz, biuletym jest dostarczany do sekretariatu Komisji Spraw Zagranicznych. Oznacza to, że każdy poseł ma dostęp do interesujących go informacji.

Sekretarz Komisji Spraw Zagranicznych: Sekretariat Komisji nie otrzymuje biuletynu dla siebie, natomiast każdy z posłów ma dostęp do tego wydawnictwa.

Poseł Longin Pastusiak /SLD/: Myślę, że dobrze byłoby, aby w gabinecie przewodniczącego Komisji znajdował się do wglądu komplet tych biuletynów.

Poseł Irena Lipowicz /UW/: Chciałabym powiedzieć, że mam nieco inny pogląd na całą tę sprawę. Otóż jeżeli Komisja miałaby wysłuchiwać sprawozdań podobnych do tego, jakie zaprezentowano na ostatnim posiedzeniu, to z równie dobrym skutkiem mogłaby sięgnąć do doniesień prasowych.

Jeżeli natomiast chcielibyśmy zapoznać się ze sprawozdaniami o charakterze poufnym, to wówczas musielibyśmy zamykać posiedzenie. Pamiętać też należy, że informowanie posłów, realizowane w trybie przedkładania sprawozdań, wymagałoby cotygodniowego zwoływania posiedzenia poświęconego tej kwestii.

Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby jednak udostępnienie poufnego biuletynu do wglądu posłów, przy czym przepraszam że to mówię, posłowie muszą pamiętać, że mieliby do czynienia z informacjami tajnymi, z wszelkimi ewentualnymi konsekwencjami tego stanu rzeczy.

Chciałabym też, przechodząc już do innej sprawy, zapytać pana przewodniczącego, czy przewiduje powoływanie jakichś podkomisji. Myślę, że właśnie podkomisja mogłaby zająć się konkretnymi sprawami w sposób bardziej wyspecjalizowany i fachowy. Kiedyś w Komisji zrodziła się idea powołania podkomisji, jednak praktycznie okazało się, że te struktury nie zdały egzaminu. Zatem proszę o informację, czy wracamy do tej idei, czy też nie.

Poseł Czesław Bielecki /AWS/: Chcę wyjaśnić, że na ten temat prezydium Komisji odbyło już krótką debatę, w wyniku której zwyciężył pogląd, że poszczególnymi blokami tematycznymi zajmować się będą konkretni członkowie prezydium Komisji. Tak domeną pani poseł Krzyżanowskiej jest integracja europejska, posła Pastusiaka problematyka związana z NATO itd.

Po nienajlepszych doświadczeniach, o których wspomniała poseł Lipowicz, jestem zdania, że nie należy tworzyć dodatkowych struktur, które będą żyły tylko fikcyjnym życiem. Myślę, że korzystniejsze będzie tworzenie zespołów roboczych, powoływanych wyraźnie do rozważenia bardziej konkretnej sprawy.

Przypuszczam, że gdybyśmy nie mieli na uwadze niesławnej pamięci podkomisji, która już kiedyś obradowała w sprawach kadrowych, to obecnie można by stworzyć zespół roboczy, który doprowadziłby do tego, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych odpowiadałoby na listy przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych.

Z drugiej jednak strony wiem, że sprawa tej korespondencji nie jest stosownym tematem ani dla podkomisji, ani też dla zespołu roboczego i że Ministerstwo Spraw Zagranicznych zacznie odpowiadać na moje listy.

Tym samym wyczerpaliśmy przewidziany porządek obrad.

Zamykam posiedzenie Komisji.


powrót