Komisja Śledcza do zbadania prawidłowości działań organów administracji rządowej w sprawie postępowań karnych związanych z uprowadzeniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika, obradująca pod przewodnictwem posła Marka Biernackiego (PO), przewodniczącego Komisji, zrealizowała następujący porządek dzienny:
– przesłuchanie pana Ryszarda Siewierskiego, wezwanego w celu złożenia zeznań w toczącym się postępowaniu zmierzającym do zbadania prawidłowości działań organów administracji rządowej w sprawie postępowań karnych związanych z uprowadzeniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika.
W posiedzeniu udział wzięli pracownicy Kancelarii Sejmu: Agnieszka Kalinowska, Wiesław Kozioł, Andrzej Wolin – z sekretariatu Komisji w Biurze Komisji Sejmowych oraz Tomasz Klimek – stały doradca Komisji.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Otwieram posiedzenie sejmowej Komisji Śledczej do zbadania prawidłowości działań organów administracji rządowej w sprawie postępowań karnych związanych z uprowadzeniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika.
Stwierdzam kworum.
Porządek dzienny posiedzenia obejmuje:
Przesłuchanie Ryszarda Siewierskiego, wezwanego w celu złożenia zeznań w sprawie badanej przez Komisję.
Witam bardzo serdecznie, panie komendancie.
Czy są uwagi do porządku dziennego posiedzenia?
Nie słyszę.
W posiedzeniu Komisji będzie też uczestniczył pan Tomasz Klimek.
Nie widzę jeszcze pana Tomka Klimka.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dojeżdża.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Tak, dojeżdża, ja wiem.
Przystępujemy do realizacji punktu 1. porządku dziennego posiedzenia: Przesłuchanie pana komendanta Ryszarda Siewierskiego.
Panie komendancie, witam jeszcze raz.
Na wezwanie Komisji stawił się pan Ryszard Siewierski.
Zgodnie z treścią art. 11d ust. 1 ustawy o sejmowej Komisji Śledczej w związku z art. 233 § 2 Kodeksu karnego pouczam pana, iż zeznając przed sejmową Komisją Śledczą, jest pan zobowiązany mówić prawdę i tylko prawdę. Zeznanie nieprawdy lub zatajenie prawdy powoduje odpowiedzialność karną na podstawie art. 233 § 1 Kodeksu karnego, który przewiduje sankcje w postaci kary pozbawienia…
Panie komendancie, może pan usiąść spokojnie. Później będzie ślubowanie, to wtedy tak, to wtedy wszyscy wstaniemy.
…odpowiedzialność karną na podstawie art. 233 § 1 Kodeksu karnego, który przewiduje sankcje w postaci kary pozbawienia wolności do lat trzech.
Wymogi proceduralne obligują mnie do zadania pytania: Czy zrozumiał pan treść pouczenia?
Świadek Ryszard Siewierski:
Tak.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję bardzo.
Zgodnie z treścią art. 11c ust. 1 i 2 oraz art. 17 ust. 1 ustawy o sejmowej Komisji Śledczej pouczam pana o następujących prawach, które panu przysługują: uchylenia się od odpowiedzi na pytanie, jeżeli jej udzielenie mogłoby narazić pana lub osobę dla pana najbliższą w rozumieniu art. 115 § 11 Kodeksu karnego na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe; dwa, odmowy zeznań, gdy jest pan osobą podejrzaną o popełnienie przestępstwa pozostającego w ścisłym związku z czynem stanowiącym przedmiot postępowania albo gdy za to przestępstwo został pan skazany; trzy, żądania, aby przesłuchano pana na posiedzeniu zamkniętym, jeżeli treść zeznań mogłaby narazić na hańbę pana lub osobę dla pana najbliższą w rozumieniu art. 115 § 11 Kodeksu karnego; cztery, odmowy zeznań co do okoliczności, na które rozciąga się ciążący na panu obowiązek zachowania tajemnicy ustawowo chronionej w przypadkach określonych w przepisach ustawy o sejmowej Komisji Śledczej; pięć, zgłoszenia wniosku o zarządzenie przerwy w posiedzeniu Komisji; sześć, zwrócenia się z wnioskiem o uchylenie pytania, które w pana ocenie sugeruje mu treść odpowiedzi, jest nieistotne bądź niestosowne; siedem, złożenia wniosku o dokonanie czynności, które Komisja może albo ma obowiązek podejmować z urzędu; osiem, złożenia wniosku o wyłączenie członka Komisji w trybie art. 5 albo art. 6 ustawy o sejmowej Komisji Śledczej.
Przypominam, że przebieg przesłuchania jest utrwalany za pomocą urządzenia rejestrującego dźwięk i obraz, o czym został pan uprzedzony w wezwaniu.
W dalszej kolejności, na podstawie art. 11b ustawy o sejmowej Komisji Śledczej, zwracam się do pana z zapytaniem: Czy ustanowił pan pełnomocnika?
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie, nie ustanowiłem, panie przewodniczący.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję bardzo.
Proszę o podanie imion, nazwiska, wieku i zajęcia.
Świadek Ryszard Siewierski:
Ryszard Jan Siewierski, 60 lat, wiek – 60 lat, jestem emerytem.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję bardzo.
Oświadczam, że dane dotyczące miejsca zamieszkania znane są Komisji i znajdują się w aktach sprawy.
Czy był pan prawomocnie skazany za składanie fałszywych zeznań lub oskarżenie?
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie byłem nigdy.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję.
Czy jest pan osobą podejrzaną o popełnienie przestępstwa będącego przedmiotem postępowania Komisji lub pozostającego w ścisłym związku z czynem stanowiącym przedmiot tego postępowania, czy był pan za takie przestępstwo skazany?
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie jestem i nie byłem.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję bardzo.
Proszę wszystkich o powstanie.
Zgodnie z treścią art. 11d ustawy o sejmowej Komisji Śledczej nastąpi teraz odebranie od pana przyrzeczenia.
Proszę za mną powtarzać:
Świadomy znaczenia moich słów...
Świadek Ryszard Siewierski:
Świadomy znaczenia moich słów...
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
...i odpowiedzialności przed prawem...
Świadek Ryszard Siewierski:
...i odpowiedzialności przed prawem...
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
...przyrzekam uroczyście...
Świadek Ryszard Siewierski:
...przyrzekam uroczyście...
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
...że będę mówił szczerą prawdę...
Świadek Ryszard Siewierski:
...że będę mówił szczerą prawdę...
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
...niczego nie ukrywając z tego...
Świadek Ryszard Siewierski:
...niczego nie ukrywając z tego...
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
...co jest mi wiadome.
Świadek Ryszard Siewierski:
...co jest mi wiadome.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję.
Zgodnie z art. 11i ustawy o sejmowej Komisji Śledczej w związku z art. 171 § 1 Kodeksu postępowania karnego może pan swobodnie wypowiedzieć się w sprawie będącej przedmiotem badań Komisji. Czy chce pan skorzystać z tego prawa?
Świadek Ryszard Siewierski:
Tak, myślę, że w toku przesłuchania.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Proszę bardzo. Aha, chce pan na pytania, czy chce pan, bo, panie komendancie..
Świadek Ryszard Siewierski:
Myślę, że w toku po prostu, jeśli Komisja pozwoli, a będą takie okoliczności, to na pewno się wynurzę.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dobrze.
Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, …pytań.
Proszę bardzo, pan poseł Paweł Olszewski.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Panie komendancie, czy mógłby pan powiedzieć, jaki był pana kontakt ze sprawą o uprowadzenie Krzysztofa Olewnika?
Świadek Ryszard Siewierski:
Kontaktu bezpośredniego ze sprawą, ani w sensie formalnym, ani w sensie merytorycznym, nie miałem żadnego ze względu na to, że zdarzenie miało miejsce na terenie niepodległym Komendzie Stołecznej Policji, nadzorowała je odrębna prokuratura, samodzielna prokuratura...
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Przepraszam, można mikrofon bliżej?
Świadek Ryszard Siewierski:
Tak, proszę bliżej.
W tym znaczeniu w sensie formalnym żadnych ani wniosków o pomoc, ani żadnych relacji, jeśli chodzi o sprawę, nie było. Zresztą o sprawie dowiedziałem się dosyć późno, ponieważ w zasadzie po objęciu obowiązków komendanta stołecznego, co miało miejsce od 15 stycznia 2002 r., ale, jak mówię, była to sprawa u sąsiadów, ona się działa u sąsiadów, czyli na terenie woj. mazowieckiego, nie bezpośrednio na terenie podległym Komendzie Stołecznej Policji.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Czy przez to mam rozumieć, że do pana nie wpływały żadne wnioski o pomoc, o koordynację działań, bowiem wiele czynności, które było wykonywanych na terenie Warszawy, stąd…
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, nie, nie pamiętam takich wniosków, które docierały do nas o pomoc. Oczywiście, w trakcie tego przesłuchania na pewno wyjdą takie okoliczności, natomiast jeśli o całość sprawy chodzi, to ja nie pamiętam takich wniosków kierowanych do komendy stołecznej, które by zobowiązywały komendę stołeczną do wykonywania jakichś działań. Prawdopodobnie były takie wynikające z ogólnych kwestii, na przykład jeśli chodzi o poszukiwanie, to te wszystkie jednostki w kraju są obowiązane do poszukiwań i to na normalnej, ja bym powiedział, standardowej zasadzie. I tutaj już nie dowolność, tylko obowiązek jest komendy stołecznej, mimo że bezpośredniej dyrektywy w tej sprawie nie było, ale takie były reguły gry. Natomiast prawdopodobnie mogły być wnioski, jeśli Szanowna Komisja o nich wie, które przechodziły przez ręce merytorycznego zastępcy do spraw operacyjno-dochodzeniowych, bo podział obowiązków w kierownictwie był taki, że część korespondencji szła po prostu bezpośrednio do wykonawcy nadzorującego dany pion, czyli do mojego zastępcy. Informowany byłem o niektórych okolicznościach sprawy, to przyznaję, ale to nie na zasadzie, powiedzmy, instytucjonalnej, tylko takiej, na zasadzie takiego, opowieści o faktach, które zaistniały.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Czy mógłby pan to sprecyzować, o jakich okolicznościach sprawy był pan informowany?
Świadek Ryszard Siewierski:
Takie pierwsze wrażenie o sprawie odniosłem po informacji dotyczącej przekazania okupu, który skończył się fiaskiem. I przyznam się, że bardzo mnie to w tej relacji, którą mi przedłożono, zaskoczyło, że tego rodzaju poważna operacja, która polega na zebraniu dowodów, to jest szansa na zebranie dowodów w sprawie, no, wypaliła, spaliła na panewce, a poza tym, no, sromotnie został utracony okup. Więc to jako pewnego rodzaju casus takiej pracy, powiedzmy, która nie była na wysokim poziomie profesjonalnym, przekazywano sobie z ust do ust, więc i ta wiadomość mnie została przekazana.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Właściwie pan przeszedł do kolejnego tematu, który chciałem poruszyć. Czy mógłby pan w związku z tym powiedzieć, czy jednostki stołecznej Policji uczestniczyły w tym przekazaniu okupu 24 lipca?
Świadek Ryszard Siewierski:
Ja tego nie pamiętam, czy uczestniczyliśmy, czy którakolwiek jednostka uczestniczyła w operacji przekazania okupu, ale wydaje mi się, że nie, dlatego że to mogło być organizowane na zasadzie kombinacji operacyjnej w obszarze wysokiej dyskrecji i w zasadzie w gronie w pełni zorientowanych i, no, lojalnych, ale też i wtajemniczonych w sprawę ludzi.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Znaczy, chciałbym się odwołać troszkę do pana doświadczenia, czy jeśli tego typu operacja wykonywana przez policjantów spoza danego terenu, istotna operacja z punktu widzenia realizacji całej sprawy, czy tego typu działania powinny być przez nich indywidualnie wykonywane, czy jednak powinna być współpraca z miejscową właściwie Policją?
Świadek Ryszard Siewierski:
Były różne zasady, ale, bo ja sam miałem takie doświadczenia, pierwsza zasada to była taka, że robimy coś na obcym terytorium i zgłaszamy, że nasza jednostka będzie tutaj wykonywała czynności operacyjne, żeby czasem nie doszło do jakichś zdarzeń, które, powiedzmy, spalą na panewce całą operację. Akurat mówię, że mam tego rodzaju wspomnienia. Więc prawdopodobnie była taka informacja, bo komenda stołeczna dostawała szereg informacji z kraju, że przyjedzie ekipa, powiedzmy, z Krakowa, z Gdańska, powiedzmy, z Wrocławia i że mają do wykonania czynności. Jest prawdą też, że na zasadzie gościnności udzielaliśmy często pomocy choćby w rozpoznaniu terenowym, aby wskazać adres, czy, no, poprowadzić, pilotować, popilotować, prawda, w dane miejsce, czy w dany region, to komenda stołeczna często takiej pomocy udzielała. Nigdy nie pytaliśmy o istotę rzeczy, jeśli, powiedzmy, szef grupy nie zażądał czy nie poprosił o pomoc jakąś szczególną, specjalną, bo to była zasada odrębności i jak gdyby, no, niedostępności też. Informacja była po prostu dla realizatorów.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Rozumiem.
A czy zakładając, że takowe zgłoszenie było od grupy realizującej to zadanie, czy byłoby w takiej sytuacji możliwe, jeśli komenda stołeczna by przyjęła tego typu zgłoszenie, że w tym samym miejscu, w tym samym rewirze, o tej samej porze jeździłyby patrole policyjne samochodami oznakowanymi etc., co mogło stwarzać zasadnicze ryzyko?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, powiem tak zawodowo. Jeśli się na jakimś terenie przygotowuje operację o charakterze operacyjnym, to z zasady, z zasady wynika, że należy powiadomić jednostkę, żeby przypadkiem nie było tam za dużo służby, żeby po prostu nie wypłoszyli aktorów, wśród których to się ma rozegrać. To jest kwestia niejako logiczna i naturalna. I tak się robiło, takie były zasady. Ta kwestia nie była sformalizowana, ale ona była jak gdyby, no, bardzo logiczna i każde doświadczenie, każdy doświadczony policjant czy pracownik operacyjny wiedział, że należy sobie teren przygotować.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Rozumiem.
A czy w związku z tymi informacjami, które odnośnie okoliczności… Bo rozumiem, że pan tą informację odnośnie przekazania okupu uzyskał po fakcie, tak?
Świadek Ryszard Siewierski:
Tak, po fakcie, dokładnie.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Czy mógłby pan powiedzieć, o jakich nieprawidłowościach w realizacji tego przedsięwzięcia się wówczas mówiło?
Świadek Ryszard Siewierski:
Więc jak sobie przypominam, to o tym, że ten okup stracono z oczu i nie wiadomo, w jakich okolicznościach został podjęty, przez kogo podjęty, no i to już wystarczy.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Rozumiem.
Chciałbym zmienić troszkę wątek i zapytać się pana: Czy ma pan wiedzę w związku z kradzieżą radiowozu nubira z aktami sprawy?
Świadek Ryszard Siewierski:
Tak, ja znam tą sprawę, ponieważ wiadomość do mnie dotarła niemal bezpośrednio po tym zdarzeniu.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Czy mógłby pan powiedzieć, jakie czynności w tym zakresie Komenda Stołeczna Policji wykonywała?
Świadek Ryszard Siewierski:
Znaczy, w pierwszym, od razu to rutynowe. Powiem, dlaczego rutynowe. Ponieważ Warszawa była szczególnie przetrenowana, jeśli chodzi o kradzieże samochodów, przecież dobowo to kradziono, w swoim czasie oczywiście, w stolicy 90 samochodów, więc to była duża ilość i w związku z tym opracowane były pewne schematy. Po drugie, Warszawa miała o tyle lepszą sytuację niż pozostała policja w kraju, że było stanowisko dowodzenia, była szybka reakcja na, informacyjna, na dane zdarzenie. Natychmiast wprowadzane był, były dane pojazdu do systemu informatycznego, wysyłany był sygnał: omega do wszystkich radiowozów na terenie komendy stołecznej, ale to nie tylko na terenie miasta, ale i na terenie dziewięciu powiatów, bo wtedy już dziewięć powiatów, które otaczały miasto stołeczne Warszawa. I w tym znaczeniu na pewno penetracja terenu, no, powiedzmy, że na terenie miasta znajdowało się w ciągu jednej zmiany około 150 radiowozów, co prawda miasto jest duże, ale 150 radiowozów to też niemało, więc ta penetracja była możliwa w większym zakresie.
I z tego, co ja wiem, to po przyjęciu wiadomości, to dane tego pojazdu zostały wprowadzone do systemu informatycznego i został podany sygnał: omega, on się tak nazywał, czyli taka informacja do wszystkich, którzy są w terenie, że jest poszukiwany samochód nubira, powiedzmy tam, kolor, ewentualne numery rejestracyjne, no, w tym wypadku na pewno z zaznaczeniem – powiadam, że zakładam, ponieważ na pewno z zaznaczeniem – że to policyjny samochód, bo te sytuacje, które dotykały policjantów czy Policji instytucjonalnie, no to się podawało jako priorytet, że należy na to zwrócić szczególną uwagę.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Rozumiem.
A czy na ówczesnym etapie wiedzieli państwo, że ten radiowóz, skradziony radiowóz, zawierał również praktycznie komplet akt sprawy dotyczącej właśnie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, taka wiadomość do mnie dotarła od razu, że w samochodzie znajdowało się 16 tomów akt sprawy pana Krzysztofa Olewnika. Było to dla mnie kompletne zaskoczenie i powiem szczerze, że najpierw to wydawało mi się, że jest to jakaś pozoracja, jeśli chodzi o kradzież, że to jest rzecz jakaś sztuczna, bo odebrano akta z prokuratury i w tym samym dniu zostały skradzione wraz z samochodem. Panie pośle, mnie uczono, że akta procesowe się tak chroni, jak broń służbową, że to jest rzecz, no, na tyle istotna, że tego nie wolno zostawić i nie wolno, prawda, powiedzmy, bez opieki, bez zabezpieczenia. Tym bardziej się dziwiłem – i tu się wynurzam, bo to było moje rozumowanie, które się przekształcało na wydawane dyspozycje – tym bardziej mnie zdziwiło, że o jakieś 150 m była komenda stołeczna i gdyby ten samochód był postawiony czy to na koronie, czy na dziedzińcu, to przecież byłby bezpieczny, bo tam jest stała służba, jest stała obserwacja i taki kawałek to przecież można przejść do wykonania jakichkolwiek czynności. To najbardziej mnie bulwersowało, że postawione zostało auto z aktami 150 m dalej, ale jak gdyby poza zasięgiem bezpieczeństwa, no, tego bezpieczeństwa, które sobie wzajemnie instytucjonalnie możemy tworzyć.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Rozumiem.
A czy w związku z poszukiwaniem tego samochodu i okolicznościami kradzieży tego radiowozu wiązali państwo tą kradzież z osobami, które podlegały czynnościom w związku, w sprawie o uprowadzenie Krzysztofa Olewnika?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle…
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Czy tego typu działania były przez was podejmowane?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, naturalnym było, że z chwilą, kiedy ta wiadomość, iż w samochodzie było 16 tomów akt sprawy pana Krzysztofa Olewnika, to naturalnym było, że trzeba było zbudować jakieś podstawy działań. Podstawy to rozumowanie: zaraz, o co chodzi, czy chodzi o 16 tomów akt, czy chodzi o auto? W związku z tym od razu trzeba było rozbić te działania jak gdyby na dwa nurty, oczywiście wykonywane czy realizowane jednocześnie, ale na dwa nurty, na dwa kierunki działań.
Ponieważ, jak wspominałem, Warszawa miała problem samochodowy, więc ja na pewnym etapie, znaczy znacznie wcześniej, powołałem najpierw grupę, a potem wydział do spraw przestępczości samochodowej i naczelnikiem tego wydziału mianowałem pana Sławomira Piekuta, młodych ludzi nominowałem, którzy mieli się stricte tą przestępczością zajmować, bo to było zjawisko bardzo kontrowersyjne, bulwersujące opinię publiczną, a w ogóle i ogromnie dokuczliwe, i oni mieli rozpracowywać w sensie instytucjonalnym to, co jest zorganizowane w kradzieżach samochodów. I między innymi takie procedury powstały, jak np.: pułapki, jak zasadzki, jak podstawki, prawda, i muszę powiedzieć, że to było z efektami.
I w tym znaczeniu, o którym teraz pan poseł mówi, sprawę od razu przekazałem – albo ja, albo mój zastępca, ale obaj byliśmy zainteresowani, bo to w tym samym dniu, kiedy nastąpiła kradzież, zostałem powiadomiony o tym zdarzeniu – żeby tą sprawę przejął wydział przestępczości samochodowej, ponieważ oni byli wykwalifikowani, mieli źródła informacji w środowiskach również, w tym znaczeniu penetracja mogła być, powiedzmy, dokładniejsza, lepsza, pełniejsza.
Ale ponieważ wychodził również ten wątek jak gdyby, który się nie mieścił w wiedzy komendy stołecznej, to trzeba było zrobić jakiś gest, czy formalny, czy faktyczny, który polegałby na porozumieniu i na jakimś wspólnym, wspólnych działaniach. No, bo jeśli o akta chodzi, to kto mógł, kto mógłby być zainteresowany? No, ktoś, kto jest ze sprawą związany. Ta wiedza była poza komendą stołeczną i trzeba było, no, tej wiedzy odrobinę uszczknąć albo wręcz do działań włączyć ludzi, którzy w postępowaniu, ze śledztwem w sprawie uprowadzenia pana Krzysztofa Olewnika mają coś wspólnego, mają po prostu wiedzę, kompetencje, są włączeni w nurt działań śledczych itd. I taki pomysł od razu się wyklął, wykluł, przepraszam.
Ale ponieważ były to działania jednocześnie jak gdyby dwóch jednostek zespolone, na dwóch terytoriach, odrębnych od siebie w sensie podległości, to w tym zakresie komendant główny został, przedstawiono mu wniosek, komenda stołeczna przedstawiła, o powołanie grupy właśnie takiej dwu-, zespołu mieszanego. I ja wiem, że komendant główny zatwierdził powołanie takiej grupy, i ta grupa funkcjonowała bodajże od czerwca, bo zdarzenie miało miejsce w czerwcu, od czerwca chyba do października, jak sobie przypominam, 2004 r.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
A czy wiązali państwo fakt kradzieży tego samochodu w związku – tak, tak, już kończę, panie przewodniczący – w związku z przeszukaniami u później skazanego Kościuka oraz zaplanowanymi czynnościami w stosunku do Katarzyny Franiewskiej?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, takiej szczegółowej wiedzy to ja nie miałem wtedy. Powiem szczerze, że ja o Kościuku to nawet nie słyszałem w tym momencie. To były szczegóły śledztwa, których, po pierwsze, które do mnie nie dotarły, a po drugie, nie byłem nimi zainteresowany, jako że sprawa była jak gdyby z innego obszaru i wiedziałem, że w tej sprawie, gdyby się przydarzyła jakaś konieczność pomocy, prawda, itd., to pewnie nie byłoby wątpliwości, że należy jej udzielić. Ale szczegółów nie znałem. Więc w tym znaczeniu... dlatego była potrzebna ta współpraca ludzi znających sprawę w szczegółach.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Zadam jeszcze ostatnie pytanie, żeby zakończyć jakby ten wątek. A czy znane były państwu ustalenia operacyjne, że kradzież była tzw. wystawką i dokonano jej na zamówienie osoby trzeciej, z materiałów...?
Świadek Ryszard Siewierski:
Tego nie znałem, ale powiem szczerze, że w tych pierwszych, początkowych chwilach, analizując wszystkie okoliczności, to myślałem, że to jest wystawione. Miałem takie zawodowe podejrzenie.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Ale żadnych ustaleń...
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie, żadnych ustaleń...
Poseł Paweł Olszewski (PO):
...choćby hipotetycznych w tym zakresie?
Świadek Ryszard Siewierski:
Żadnej wiedzy w tym zakresie nie. Ja tu mówię tylko o czystych przypuszczeniach policyjnych, które się rodzą w takich sytuacjach.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Dziękuję.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Proszę bardzo, pan poseł Andrzej Dera.
Proszę, panie przewodniczący.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Zanim pociągnę ten wątek, o którym tutaj mówił pan poseł Olszewski, czyli kwestię nubiry, najpierw chciałbym uzyskać informację: Od kiedy pan był komendantem stołecznym Policji do kiedy?
Świadek Ryszard Siewierski:
Już powiedziałem tutaj, na tej sali: od 15 stycznia 2002 r. do 5 listopada 2005 r.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
A wcześniej, przed objęciem funkcji komendanta stołecznego Policji, jaką funkcję pan pełnił?
Świadek Ryszard Siewierski:
Byłem dyrektorem Biura Koordynacji Służby Prewencyjnej w Komendzie Głównej Policji i nie zajmowałem się zupełnie sprawami z obszaru pracy operacyjnej i dochodzeniowej. Było to zupełnie zagadnienie mi... dla mnie niedostępne, wyodrębnione.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Przed chwileczką na pytanie pana posła Olszewskiego powiedział pan, że w sprawie tzw. wystawki nie był pan informowany. W aktach sprawy znajduje się pismo do pana. Chciałbym tutaj okazać to pismo i chciałbym, żeby pan zobaczył, czy podpis tutaj, pana parafka jest przez pana jednak sporządzona, ponieważ z tego pisma wynika, jest informacja dokładnie taka: wątek dotyczący akt jest z całą pewnością rozmową o skradzionej w dniu 7 czerwca 2004 r. w Warszawie nubirze, numer rejestracyjny... na szkodę Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu wraz z materiałami postępowania przygotowawczego, gdyż zatrzymani byli szczegółowo rozpytywani oraz zadaniowani na okoliczność tego zdarzenia. Taka informacja została przekazana. Chciałbym, żeby pan po prostu zerknął na ten dokument.
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie przypominam sobie tego dokumentu, ale...
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Następuje teraz okazanie. To jest karta...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
To jest – już mówię – to jest to załącznik nr 15, karta nr 8. Chodzi o to.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Proszę bardzo...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
To jest pismo kierowane...
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Proszę, niech pan się zapozna.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Tu jest ten fragment i ten na drugiej stronie jest to...
Tak, ale jest jeszcze na drugiej stronie, niech pan zobaczy, tutaj podkreśliłem celowo, żeby...
Świadek Ryszard Siewierski:
Rozumiem. Tego nie pamiętam...
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Panie komendancie... to do protokołu.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
To teraz już... tak.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję ślicznie.
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie pamiętam tego, ale z tego dokumentu widzę, że moje służby były czujne i że gdy się taki wątek przewinął, który mógłby mieć znaczenie w sprawie, choćby cudzej, ale tutaj już w tej rozmowie z panami posłami mówiłem, że na zasadach ogólnych sobie pomagamy, jeśli wiemy o przestępstwie popełnionym gdziekolwiek, więc moja akceptacja, tam akceptuję wniosek, jest jak najbardziej uzasadniona, to znaczy, że wtedy byłem jak gdyby w kursie działań, przepraszam.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Tak jest.
Z tego dokumentu wynika, że podlegli panu funkcjonariusze z rozpracowania innego uzyskali wiedzę, informują pana. Czy pan tą informację przekazał..?
Świadek Ryszard Siewierski:
Na pewno została przekazana.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Do innej jednostki, tak?
Świadek Ryszard Siewierski:
Znaczy nie bezpośrednio, ale jak akceptowałem wniosek, to dalsza kolej rzeczy była taka, że personel wykonywał.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Bo tu jest taka informacja, że: proponuję – to do pana było – panie komendancie, proponuję informacje przesłać do BSW Komendy Głównej Policji, tak?
Świadek Ryszard Siewierski:
Dokładnie, bo wiem, że Biuro Spraw Wewnętrznych prowadziło postępowanie właśnie w związku z kradzieżą tego samochodu przeciwko tym policjantom, którzy, no, go pozostawili.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
I właśnie chciałem na ten temat porozmawiać. Bo pan dzisiaj powiedział o dwóch bardzo ważnych rzeczach. Po pierwsze, że w niedalekiej odległości od tego miejsca kradzieży samochodu z aktami był komisariat Policji i...
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie, rewir dzielnicy na Dzielnej.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dobrze, rewir, ale teren, który podlegał kontroli przez funkcjonariuszy Policji, tak, rozumiem?
Świadek Ryszard Siewierski:
To znaczy niedaleko była komenda stołeczna, więc to jest teren i patrol pilnowany po prostu, pilnowany zresztą...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dokładnie.
I powiedział pan jeszcze ważniejszą rzecz, że pan był tak wychowywany czy tak szkolony, że akta główne prokuratorskie to jest tak jak broń...
Świadek Ryszard Siewierski:
Z taką starannością jak broń.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
No właśnie, tu się chciałem zatrzymać na tym wątku. Czy to wynikało z jakichś, nie wiem, dokumentów, z jakichś instrukcji, z jakichś szkoleń? Czy w ten sposób są szkoleni funkcjonariusze Policji? Czy to po prostu było, powiedzmy, w innych czasach i zupełnie na innej bazie przepisów prawnych?
Świadek Ryszard Siewierski:
No, ja myślę, że nic... mimo czasów nic się w tym zakresie nie zmieniło, jeśli o zasadę chodzi. Akta główne prokuratury to są dokumenty procesowe, które, po pierwsze, są objęte tajemnicą procesową, więc nie mogą być udostępniane innym osobom, a jeśli ktoś się postępuje z nimi niedbale – ja tu wywiodę pewien wniosek, prawda, który z przepisów wynika – a jeśli ktoś niestarannie się z nimi obchodzi, tak że mogą wpaść w ręce niepowołanych osób, być utracone dla postępowania, to już jest wykroczenie służbowe co najmniej, jeśli nie powiem nie karne, nie przestępstwo.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
No, to teraz chciałbym właśnie... Panie komendancie, pan mówi o bardzo ważnych rzeczach. W tej sprawie funkcjonariusze, którzy dopuścili się tego, jak pan powiedział, co najmniej wykroczenia służbowego, w ogóle nie zostali uznani za winnych wykroczenia służbowego i w stosunku do nich... nie zostali w ogóle ukarani dyscyplinarnie za to, co zrobili.
Świadek Ryszard Siewierski:
Trudno mi tutaj się odnosić do tego kompetentnie...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Ja tylko informuję. Nie, ja tylko informuję.
Świadek Ryszard Siewierski:
...bo z akt sprawy... nie należały do mnie.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
To, co pan powiedział, wydaje się być oczywiste.
Natomiast w sprawie mamy sytuację zupełnie odwrotną. Nie zostali nawet w postępowaniu dyscyplinarnym ci funkcjonariusze uznani za winnych niedopełnienia co najmniej, tak jak pan powiedział, wykroczenia. A sprawa, mimo że teraz była ta wiedza, bo to jest bardzo też ważny dokument, ponieważ wiedza o tym, że... z działań operacyjnych Policji wynikało, że to było wystawienie samochodu, że ktoś wziął za to pieniądze, bo to nie jest jedyna informacja, którą przekazano w tej sprawie. Tutaj jest konkret. Ale też były inne, z których wynikało, że gdyby oni nie wystawili, to ktoś mógł zginąć, i to w aktach znajdujemy. Czyli Policja i prokuratura wiedziała, że jest drugie dno tej sprawy, że to nie jest zwykła kradzież samochodu i przypadkowo w nim były akta prokuratorskie, tylko że z tych informacji wynikało, że to było działanie celowe funkcjonariuszy Policji. I teraz do czego zmierzam? W bardzo krótkim okresie, w ciągu trzech miesięcy, umorzono tą sprawę i nie prowadzono żadnych działań operacyjnych i żadnych działań śledczych, żeby zająć się wątkiem nieprzypadkowej kradzieży samochodu wraz z aktami, sprawę umorzono i sprawa się po prostu rozmyła. Niestety, tak wynika z dokumentacji, którą komisja posiada.
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, jeśli mogę jedną rzecz tylko wtrącić. Wiem, że została powołana grupa – i to decyzją komendanta głównego – i ona w obszarze operacyjnym funkcjonowała do października. W październiku została powołana grupa w Centralnym Biurze Śledczym i wtedy jak gdyby naturalną śmiercią umarła działalność tej stołeczno-radomskiej, tego zespołu. I rozumiem, że dalsze czynności poprowadził zespół bardziej wyspecjalizowany i, powiedzmy, bardziej kompetentny. Ale chcę też jeszcze jedną rzecz dodać, że wiem z kolei, że w tej sprawie wykonano szereg bardzo, powiem szczerze, precyzyjnych sprawdzeń, bo przy założeniu – ale to jest też i moja wiedza – przy założeniu, że jest to kradzież, badano również, czy się czasem części nie pojawią tego auta. Zwrócono się do producenta, ponieważ wszystkie części są znakowane, i zwrócono się o udostępnienie tych znaków identyfikacyjnych. Dokonywano sprawdzeń również w ofertach części i w Słomczynie, czy gdzieś się nie trafi jakaś choćby jedna część, po której można by było pójść po śladzie, prawda, do tego. Nigdzie nie napotkano właśnie na jakiekolwiek części tej nubiry i na sam samochód.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Ponieważ, jak się domyślamy, nie ukradziono tego samochodu na części, tylko zupełnie z innych powodów. Dlatego...
Świadek Ryszard Siewierski:
Znaczy...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
...tych części po prostu nigdzie i nigdy się nie znajdzie, panie komendancie. Tak że...
Natomiast to, co jest istotne tutaj, to dlaczego my twierdzimy, że nie prowadzono śledztwa w sposób właściwy. Są świadkowie, było to w zeznaniach podane, że z funkcjonariuszem, który przesłuchiwał tę osobę, który był odpowiedzialny za akta, on się kontaktował telefonicznie, ktoś się kontaktował z nim telefonicznie. Nie zbadano kto, nie przesłuchano na tą okoliczność. Całe zachowanie prokuratury było takie – znamiona, że była to kradzież z przypadku, w ogóle nie prowadzono żadnych czynności, ponieważ trzeba było przyjąć dwie wersje, tak? Jedna, że było to…
Świadek Ryszard Siewierski:
I takie dwie wersje przyjęto, z tego, co ja wiem, tylko to jest kwestia intensywności…
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Tak, tylko że nie prowadzono żadnych czynności, żeby tą drugą wersję uprawdopodobnić, że jednak to nie był przypadkowy, że nie była to przypadkowa kradzież. No, niestety, w aktach sprawy nie ma takich czynności.
Świadek Ryszard Siewierski:
Ubolewam na tym, przy czym, no, myślę, że jednak tutaj rola akurat komendy stołecznej jest ograniczona i w tej kwestii drugiej, wątku, w związku ze sprawą pana Krzysztofa Olewnika, to znaczy nasza wiedza i nasza aktywność nie mogła być taka, powiedzmy, taka nadzwyczajna, no bo hamowała ją jak gdyby odrębność postępowania.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dobrze.
Ja jeszcze chciałem się wypytać, ponieważ była tu kwestia tego przekazania okupu i współpracy z komendą mazowiecką Policji: Czy pan znał osobiście pana Książkiewicza?
Świadek Ryszard Siewierski:
A więc, to znaczy, ja wiedziałem, znałem Książkiewicza, ale to były bardzo... Z panem Książkiewiczem nie miałem osobistego kontaktu przez cały okres funkcjonowania w Warszawie, telefoniczny kontakt to miałem, i ostatni raz się spotkałem z nim jeszcze jak był komendantem w Płocku, komendantem wojewódzkim w Płocku. To był nasz ostatni taki face to face kontakt.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Czyli to były kontakty bardziej służbowe, tak?
Świadek Ryszard Siewierski:
Służbowe i bardzo sporadyczne.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Bardzo sporadyczne. A z panem Stochem? Stachem, przepraszam.
Świadek Ryszard Siewierski:
Stachem. Z panem Stachem – tak, mieliśmy kontakty dość, bym powiedział, dość takie unormowane. Po pierwsze, spotykaliśmy się jako komendanci na posiedzeniach wojewody mazowieckiego, spotykaliśmy się w komendzie głównej, no, był nieraz moim gościem. W jednym wypadku ja byłem jego gościem, bo jako funkcjonujący w obszarze tego samego województwa musieliśmy czasem wymieniać poglądy i… Musieliśmy, przepraszam, słowo jest niestosowne, nie musieliśmy, wymienialiśmy poglądy…
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Wymienialiście. To znaczy, to już były inne kontakty, dużo częstsze i takie bardziej robocze, służbowe?
Świadek Ryszard Siewierski:
Dokładnie tak. Poza tym Stach znał stołeczną, bo był w niej kiedyś zastępcą komendanta.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dobrze. Kolejny komendant. Z komendantem Marcinkowskim?
Świadek Ryszard Siewierski:
Z komendantem Marcinkowskim stykałem się jako dyrektor biura w Komendzie Głównej Policji…
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
We wcześniejszym okresie, tak?
Świadek Ryszard Siewierski:
We wcześniejszym okresie, bowiem potem on przestał być komendantem mazowieckim, został prezydentem, ja… I już stykaliśmy się na innym polu jak gdyby.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Na jakim?
Świadek Ryszard Siewierski:
Na innym, jako prezydentem Radomia…
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
A, w tym sensie kontaktów…
Świadek Ryszard Siewierski:
Dokładnie.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
…samorząd – Policja, tak?
Świadek Ryszard Siewierski:
Tak.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dobrze. Z komendantem Olszewskim?
Świadek Ryszard Siewierski:
Znałem pana komendanta Olszewskiego, ale mieliśmy bardzo sporadyczne kontakty.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dobrze. Z panem Remigiuszem Mindą?
Świadek Ryszard Siewierski:
Ja pana Remigiusza Mindy w ogóle nie znałem.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dobrze. A czy miał pan jakieś kontakty, czy wiedział pan, jaką funkcję pełnił pan Wojciech Kęsicki? Czy takie nazwisko…
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie, nie.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Związki zawodowe…?
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie, panie pośle. Po prostu moja pamięć jest już ułomna, ale raczej nie.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dobrze.
Dziękuję bardzo.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, pan poseł Mariusz Kamiński.
Proszę, panie pośle.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Dziękuję bardzo, panie przewodniczący.
Panie komendancie, proszę powiedzieć: Jaki pion czy piony w podległej panu jednostce w Komendzie Stołecznej Policji był odpowiedzialny za zwalczanie grup dokonywujących porwań dla okupu?
Świadek Ryszard Siewierski:
Wydział terroru kryminalnego.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
A jakimi środkami dysponował ten wydział w latach 2002–2003, środkami i siłami?
Świadek Ryszard Siewierski:
No, to był wydział dosyć liczny. Jeśli sobie przypominam, to tam było około, no, kilkudziesięciu funkcjonariuszy, na pewno około 30–40 funkcjonariuszy, oficerów i doświadczonych ludzi. I był to jedyny wydział w kraju tego rodzaju, ponieważ i zagrożenie w Warszawie było szczególne, no i zjawiska w tym zakresie. Jeśli pan poseł może pamięta, to Warszawa była w swoim czasie, na przełomie lat dziewięćdziesiątych i 2000, była też terenem takich porachunków, tutaj wysadzono sklep, tam, prawda, jakiś, tam gdzieś wybuchła bomba, i w tym znaczeniu tego rodzaju przestępczość, a także porwania dla okupu, to był przedmiot działań. I jeszcze kilka innych zjawisk, ale bardzo groźnych i, no, powiem szczerze, w sumie związanych z przestępczością zorganizowaną kryminalną. Użycie broni, prawda. Poza tym był jeszcze wydział zabójstw, ale to już można by było skategoryzować, że tamten się stricte zabójstwami, natomiast tutaj, gdzie był terror, rodzaj wymuszenia, porwanie, to się wydział terroru kryminalnego tym zajmował.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Czyli można powiedzieć, że byli to najlepiej przygotowani w kraju pod tym względem funkcjonariusze, z największym doświadczeniem, i posiadali najlepsze środki specjalistyczne, logistyczne do tego, aby tego typu postępowania prowadzić.
Świadek Ryszard Siewierski:
Środki to się zawsze zdobywało, bo tu nigdy środków nie ma jak gdyby w stanie wystarczającym, bo jak się coś pojawi na rynku technicznego, no to zawsze chce się to jeszcze mieć, bo będzie wtedy lepiej. Natomiast, jeśli chodzi o kadrę, to ja bardzo ufałem tej kadrze i powiem szczerze, że to był wydział, który dał mi wiele satysfakcji. No, przecież cała sprawa, przepraszam, to jest zupełnie z innego obszaru, ale to jak gdyby w rozumowaniu a contrario jest coś odwrotnego od sprawy Olewnika, bo ta akurat sprawa, realizowana z pełną konsekwencją, no, spotkała się z taką, oj Boże, rodzajem nagany. To była sprawa związana ze śmiercią funkcjonariusza Żaka w Parolach i w konsekwencji całej tej sprawy zakończona Magdalenką. Wydział terroru kryminalnego tą sprawę przez rok realizował. I co by nie powiedzieć o skutkach, o kosztach, również o tragedii policyjnej, to wydział tą sprawę wykrył i wykrył ją na, uważam, najwyższym poziomie profesjonalnym. W tej sprawie doszło do siedmiu potyczek wymiany ognia. To są niespotykane rzeczy, siedmiu ludzi zginęło w strzelaninie, w wymianie ognia. Poza tym już sama Magdalenka jest pewnego rodzaju takim kazusem, wskazuje na poziom dramatu i na jak gdyby znaczenie szczególne, kryminalne tej sprawy. Ten wydział sobie z tym poradził.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Mhm. Czyli byli to bardzo doświadczeni funkcjonariusze.
A czy przypomina pan sobie, ile ten wydział prowadził podobnych spraw do sprawy porwania, uprowadzenia Krzysztofa Olewnika, w tych latach 2002–2003?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, myśmy analizowali ilość porwań na terenie Warszawy i powiatów przyległych. Teraz nie powiem panu, jakie to są liczby, ale przy – słowo: przy okazji, nie – ale z powodu postępowania dotyczącego porwania takiego Hindusa, już nie pamiętam nazwiska, były duże medialne naciski, złożył mi wizytę ambasador Indii, był zainteresowany minister spraw wewnętrznych, myśmy wtedy, jak gdyby chcąc ująć zakres zjawiska, myśmy robili analizę z kilku lat i jak te porwania się kształtują. No, była to pewna ilość, ale nie powiem, jak te cyfry się kształtowały, bo mi to po prostu uleciało z pamięci. Chyba to jest zrozumiałe. Natomiast pewnie te analizy są dostępne, gdyby do nich sięgnąć, to one zostały gdzieś tam w pamięci i w materiałach. I jeśli chodzi o zjawisko porwań, to było to zjawisko groźne, zwracało naszą uwagę. Mieliśmy różne dramaty, mieliśmy i sukcesy, i, niestety, sprawy nieudane. To tak bym to scharakteryzował.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
A czy orientuje się pan, jakimi siłami, w porównaniu do tych, którymi dysponowała komenda stołeczna, miała, dysponowała komenda wojewódzka w tym konkretnie przypadku porwań?
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie mam pojęcia. Nie wiem.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Ale była to z całą pewnością grupa o wiele mniej liczna i mniej doświadczona.
A, panie komendancie, czy, bo sam pan o tym mówił, że docierały do pana informacje dotyczące nieprawidłowości w tym postępowaniu, wręcz kompromitacji funkcjonariuszy, czy uważa pan za uzasadnione stwierdzenie, że jednostka mazowiecka na skutek tak naprawdę rodzących się zastrzeżeń wynikających ze składu osobowego tej grupy, która była powołana do spraw Krzysztofa Olewnika, okazanej nieudolności w prowadzeniu poszczególnych czynności, tak naprawdę straciła zdolność efektywnego działania w tym okresie?
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie wiem, czy powinienem się poważyć na jakikolwiek osąd w tej sprawie. Niemniej jednak ja mogę powiedzieć to, co w tej chwili w większym zakresie doszło do mnie, dzięki również pracy komisji, że jednak ta sprawa była prowadzona z wyjątkową nagannością dla, po prostu dla procedury, i procesowej, i operacyjnej. Jest szereg zaniedbań i, powiem szczerze, no, tak się wstydzę tego, autentycznie się wstydzę.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Panie komendancie, zadawałem te pytania nie bez powodu, bo jasno one wskazują, że Komenda Stołeczna Policji była najlepiej przygotowaną, wyspecjalizowaną, ten wydział terroru kryminalnego, do tego, aby sprawami takimi, jak porwanie Krzysztofa Olewnika, się zajmować. Dostał pan dwa pisma: pierwsze z 18 grudnia 2002 r. skierowane od pani prokurator Janczewskiej, Janczarskiej, przepraszam. Ta prośba skierowana do pana była o zgodę na przeprowadzenie śledztwa w określonym zakresie przez Wydział do Spraw Terroru Kryminalnego KSP, bowiem znaczny środek zawiłości sprawy oraz występujące w niej wątków rodzi potrzebę zaangażowania w tę sprawę funkcjonariuszy posiadających specjalistyczne wyszkolenie w tego typu sprawach. Następnie… Nastąpiła odmowa, od razu powiem, ze strony…
Świadek Ryszard Siewierski:
Ale w jakiej sprawie, pani profesor Janczarska się...
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
W tej konkretnie sprawie porwania Krzysztofa Olewnika pani prokurator Janczarska skierowała do pana…
Świadek Ryszard Siewierski:
Niech pan poseł się nie dziwi, jeśli odmówiłem. Nie znam okoliczności tej odmowy, tego nie przypominam sobie, bo to jednak grudzień 2002 r., to dość odległe. I ja w tym czasie to, od tego czasu to miałem w okresie czynności służbowych to miałem tysiące pism w ręku. Ale proszę też pamiętać o jednym. Oczywiście, że istniała konkurencja, bo, konkurencja, konkurencja też i w zakresie obciążenia. Warszawa miała swoje obciążenie i to daleko większe niż w reszcie kraju. Warszawa była na pierwszym miejscu zagrożeń, więc uszczuplanie sił, prawda, i przekazywanie ludzi na użytek innych to też nie było i w moim interesie, bo przecież się czułem odpowiedzialny za to, co mam do zrobienia w Warszawie. A zwłaszcza, że powiem szczerze, tutaj akurat, jeśli chodzi o naszą jednostkę, to zaraz wykwitła sprawa Paroli, która nas bardzo angażowała. Ja przecież na pogrzebie nad trumną powiedziałem, że ci sprawcy muszą być ujęci, i w związku z tym myśmy tutaj szczególnie byli zaangażowani. Jeszcze było kilka innych właśnie warszawskich groźnych spraw, porwań. Tak, że dzielenie się, wykonywanie czynności usługowych – tak, ale przejęcie czegoś do prowadzenia to obciążało mnie. Proszę się nie dziwić, musiałem mieć tutaj twarde interesy w obszarze tego, za co byłem odpowiedzialny.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Odpowiedź była odmowna, przyczyna jej była następująca: nieprzyjęcie sprawy ze względu na jej zasięg terytorialny, który nie podlega kompetencjom KSP. Ale było też drugie pismo, już z początku 2003 r. To była taka notatka służbowa prokurator Gielo, również z prośbą o zaangażowanie tego wydziału terroru kryminalnego. No i tutaj już było jasne stwierdzenie, że bezpośrednią przyczyną, dla której planowana jest zmiana jednostki wykonującej czynności w sprawie, są wynikające z akt sprawy podejrzenia o wypływ informacji z tamtejszej Policji, zeznania policjantów z tamtego terenu, będących jednocześnie uczestnikami imprezy towarzyskiej odbywającej się w domu porwanego bezpośrednio przed zdarzeniem: Z tych względów niezbędne jest, moim zdaniem, zabranie niniejszego śledztwa z MKW z siedzibą w Radomiu i przekazanie jej do innej jednostki policyjnej.
Czy tak naprawdę... panie komendancie, następujące pytanie tutaj się rodzi. Czy gdyby tą sprawę przenieść w tamtych latach do KSP, gdyby to prowadził tą sprawę wydział terroru kryminalnego, czy nie odniosłaby ta sprawa lepszych efektów, czy to nie był jeden z elementów niezwykle istotnych dla tej sprawy, żeby bardzo doświadczeni funkcjonariusze zajęli się tą sprawą, a nie ta jednostka, która została powołana w komendzie mazowieckiej, no, która, przyznajmy, powiedzmy to jasno, dokonała szereg błędów i zaniechań?
Świadek Ryszard Siewierski:
No, każda moja odpowiedź tutaj nie będzie dobra, bo dla mnie niedobra albo dla innych niedobra, ale myślę jednak, że w tej sprawie decyzja powinna należeć do komendanta głównego, bo pan komendant główny miał jeszcze w dyspozycji Centralne Biuro Śledcze, tą wybitnie wyspecjalizowaną jednostkę, w której był i wydział do spraw terroru. Ale zresztą, o ile wiem, to ta sprawa od października 2004 r. stała się przedmiotem postępowania czy działań, czy rozpracowania przez grupę powołaną w Centralnym Biurze Śledczym. Ponieważ, panie pośle, jest też kwestia, jak mówię, właściwości terytorialnej, którą ja tutaj podkreślam w stosunku do pani prokurator. Bo nasz zasięg nie sięgał aż do Płocka i mieliśmy miasto stołeczne Warszawę i 9 powiatów.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
No tak, ale mimo wszystko później jednak, ze względu na wagę tej sprawy, stopień jej skomplikowania, przejęło je CBŚ. Czy gdyby – pytanie się rodzi następujące i ono będzie się pojawiało – czy gdyby wtedy przejął wydział terroru kryminalnego KSP, czy nie byłoby lepszych efektów? Ale chciałem zapytać, panie komendancie, o jeszcze jedną rzecz. Czy ta sprawa była konsultowana w jakimś szerszym gronie, przejęcia tej sprawy Krzysztofa Olewnika z komendy mazowieckiej do…?
Świadek Ryszard Siewierski:
Ja sobie tego nie przypominam. Nie pamiętam takich. Jeśli były pisma, bo są śladem, to prawdopodobnie tak było. To była, powiedzmy, jakiś był sygnał, że prokuratura, co zresztą, no, dobrze jak gdyby o prokuraturze świadczy, że szukała jakiegoś wyjścia. Ale znowu, no, panie pośle, powiem tak: Sprawa była, już pewnie CBŚ też się nad tym, sprawa jest z obciążeniem, jest już z wadami. Prawda? I wyłączyć część ludzi, który mają co do roboty w realiach warszawskich, to też kalkulacja była całkiem taka, no, przecież my mamy tutaj swoje i, ba, jeszcze, co tu dużo mówić, pod większą obserwacją niż normalnie.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Mhm. I ostatnie dwa pytania. Czy w sprawie Krzysztofa Olewnika w którymkolwiek z wątków rozmawiał pan z jakimkolwiek politykiem bądź on z panem?
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie, nigdy nie rozmawiałem o sprawie Olewnika z żadnym politykiem.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
A czy rozmawiał pan z urzędnikami z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji pełniącymi jakieś stanowiska kierownicze albo z innych ministerstw?
Świadek Ryszard Siewierski:
Raczej nie.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Dziękuję bardzo.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, pan poseł Edward Wojtas.
Panie pośle, proszę bardzo.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Chciałbym pana komendanta zapytać o, jeszcze raz dopytać o sprawę. Tutaj na temat kwestii związanej z kradzieżą nubiry była mowa. Powiedział pan, że sprawdzano również wszelkie możliwe miejsca, łącznie z giełdą w Słomczynie. A czy sprawdzano składy złomu?
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie powiem tego, panie pośle, w tej chwili. Nie powiem, czy sprawdzano składy złomu.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Kolejne moje pytanie. Czy, jak pan sądzi, czy, pana zdaniem, mogła to być kradzież pospolita? Przecież przestępcy z tego środowiska, biorąc pod uwagę, że na pewno wiedzieli, że jest to radiowóz, z pewnością szybko by go porzucili, bo inaczej musieli się liczyć z szeroko zakrojonymi działaniami policji w poszukiwaniu tego samochodu. Czy może pan po prostu swój pogląd na ten temat wyrazić?
Świadek Ryszard Siewierski:
Ja już tutaj mówiłem, że postępowanie w zakresie kradzieży tego samochodu szło w dwóch kierunkach: jeden był związany, że jest to zwykła kradzież samochodu. Bo powiem tak, wtedy akurat była moda na tzw. auta Daewoo. Myśmy w tej statystyce nie wyodrębniali, że nubira, espero, lanos, prawda, że tam takie idą czy, tylko że po prostu Daewoo. I Daewoo było w bodajże 2003 r. na trzecim miejscu, jeśli chodzi o populację ukradzionych aut, potem było chyba na drugim miejscu. W związku z tym z analizy tego stanu rzeczy, myśmy też takie analizy robili dla celów bardzo praktycznych, bo to kwestia, które warsztaty naprawiają, ukierunkowane było rozpoznanie, prewencja była na to ukierunkowana. I te analizy służyły nam m.in. również do stawiania zadań dla służb. Więc z tych analiz wynikało, że na drugim, trzecim miejscu w populacji kradzionych aut są samochody typu Daewoo, czyli produkcji Daewoo. W tym znaczeniu w jednej z wersji było założenie, że to nubira, 2 litry, w związku z tym mogła się złodziejom podobać. A jak zobaczyli akta w środku, to się wypłoszyli, że auto policyjne, i w związku z tym utopili je albo coś w tym rodzaju, żeby, prawda… I to były takie wnioski, powiedzmy, zawodowe, ale na bazie, na bardzo realnych podstawach. To rozumowanie było oparte o realne podstawy, jakie można było, te wnioski, jakie można było wysnuć, powiedzmy, z okoliczności.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Czy, jak często dochodziło do współpracy wydziałów techniki operacyjnej? Czy taka współpraca w ogóle miała miejsce między wydziałem techniki operacyjnej komendy wojewódzkiej i komendy stołecznej?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, wydział techniki operacyjnej komendy stołecznej to była duża jednostka, bo to było niemal 500 osób. Przy czym proszę wziąć pod uwagę, że część z tego to byli po prostu, to była obserwacja, a część to była technika. I myśmy wykonywali bardzo wiele usług, ja w tej chwili nie powiem, ale myśmy robili takie analizy, ile usług dla kraju w ogóle. Dlatego że, co tu nie powiedzieć, Warszawa pracowała na cały kraj, w tym i na woj. mazowieckie, bo jeśli były jakieś czynności na terenie Warszawy, to wiadomo, że nikt nie będzie z kraju przyjeżdżał tutaj i się instalował, żeby, powiedzmy, cokolwiek zrobić czy przeprowadzić obserwację, ale były obszary współpracy między, np. obserwacją z kraju i moją obserwacją stołeczną, bo znali teren, bo, prawda, wiedzieli, jak, gdzie dojechać itd. I również z woj. mazowieckim taka współpraca była. Nie określę teraz panu precyzyjnie zakresu tej współpracy, czy w tej sprawie. Z tego wynika, że również była, bo jak materiał z techniki kierowałem, wyłowiono z techniki, prawda, że coś dotyczy sąsiada, no, kierowałem to do biura spraw wewnętrznych, to, że w sensie praktycznym taka współpraca była.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
A czy, według pańskiej wiedzy, na terenie komendy zdarzały się przypadki współpracy czy wykorzystywania możliwości biur detektywistycznych?
Świadek Ryszard Siewierski:
Powiem tak. Bardzo się bałem biur detektywistycznych, ponieważ miałem takie doświadczenia brzydkie, że kupowali policjantów, kupowali informacje od policjantów. W związku z tym, panie pośle, to była prywatna inicjatywa. W związku z tym mieli styk z służbą państwową – nie jest najlepiej widziany i jako przełożony też tego nie widziałem.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
I nie zetknął się pan z żadnymi przypadkami np. współpracy z biurem „Rutkowski” funkcjonariuszy komendy stołecznej?
Świadek Ryszard Siewierski:
Bardzo... ja bym powiedział... nie polecałem. Dość usilnie i zdecydowanie nie polecałem takiej współpracy, chociaż oczywiście to biuro działało na terenie również komendy stołecznej.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Jeszcze chciałem zapytać o taką kwestię. W jakim stopniu wówczas, ponieważ, no, początek, że tak powiem, XX wieku, na początku, lata 2002, 2003, wprowadzano system AFIS, w jakim stopniu po prostu w komendzie stołecznej korzystano z tego systemu?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, to by może trzeba było takim wstępem opatrzyć. Po podziale, po reformie administracyjnej kraju ukonstytuowała się komenda stołeczna i woj. mazowieckie w... przepraszam i... ukształtowało się woj. mazowieckie, w którym były dwie Policje: jedna była warszawska, druga była mazowiecka. Oczywiście Policja warszawska była zawarta tylko do granic miasta stołecznego Warszawy, ale miała za to swoje agendy również w zakresie techniki, w tym wydział kryminalistyki, w którym, że ten system AFIS się mieścił w sumie, bo to, bo to... wydział kryminalistyki. Gdy później ustawą, nowelą do ustawy o Policji w roku 2001, zmieniono strukturę komendy stołecznej warszawskiej, albowiem do Warszawy dokooptowano 7 powiatów okołowarszawskich, tym samym część terenu woj mazowieckiego obsługiwanego przez komendę radomską przeszła do komendy stołecznej. I potem jeszcze dwa powiaty, na własną prośbę zresztą, napisały specjalnie petycję, że chcą przejść do komendy stołecznej. To był Nowy Dwór Mazowiecki i Mińsk Mazowiecki, o czym wojewoda mnie powiadomił. Więc jak się dowiedziałem, że te dwa powiaty chcą przynależeć do stołecznej, to oczywiście powiedziałem, z otwartymi rękoma... Tu się znowu zmienił teren się województwa, czyli zakres działania komendy mazowieckiej się znowu jak gdyby, no, ograniczył, zmniejszył. Na naszym terenie mieliśmy dość pracy, ale jeśli chodzi o obsługę z zakresu techniki kryminalistycznej, to obsługiwaliśmy w sposób pełny i przyznam się, że trochę ze szkodą komendy stołecznej, bo woj. mazowieckie, czy komenda mazowiecka miała sobie zbudować własną kryminalistykę, ale tego nie zrobiła. System AFIS był do dyspozycji dla obu województw w komendzie stołecznej. Dla obu województw, przepraszam, myśląc, mówiąc: dla obu województw, myślę o Policji, bo ta Policja była jakby dwoma województwami.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Rozumiem.
Jeszcze chciałem zapytać o taką kwestię. Ponieważ na terenie komendy stołecznej było najwięcej, jak pan powiedział, bardzo dużo przestępstw o ciężkim charakterze, czy gdy powoływano grupy operacyjno-dochodzeniowe, które te sprawy prowadziły, kogo najczęściej powoływano na szefa takiej grupy?
Świadek Ryszard Siewierski:
No, było parę osób, przeważnie, no, to był pan Gołębiewski, który później został dyrektorem Centralnego Biura Śledczego, była pani Biskupska, Grażyna Biskupska, naczelniczka wydziału. Wybierało się dobrych oficerów, ruchliwych, z kompetencjami, no, również z jednostek terenowych, z komend rejonowych warszawskich, o, np. pana Kubuszewskiego, zastępcę z Bi... Bem... Bemo… z Bielan, przepraszam bardzo, powołałem na szefa grupy zespołu również. Taka sytuacja była.
Zawsze, powiem szczerze, panie pośle, to była propozycja mojego zastępcy do spraw kryminalnych. Kogo mi zaproponował, to wiedziałem, że jest to osoba przemyślana, już się nie wtrącałem do tego, bo by mi głupio było obniżać jego kompetencje. Ale... ale jak zaistniała sytuacja, która wymagała powołania grupy, to wniosek do mnie docierał, ja akceptowałem i sprawa była zamknięta.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
I jeszcze jedno pytanie w tej serii. W zasadzie chciałem dopytać. Pytali o to moi przedmówcy, ale chciałbym jeszcze parę szczegółów. Chodzi mi o taką kwestię. Powiedział pan, że z aktami trzeba było postępować z taką samą starannością, jak z bronią. Ale czy w ogóle wcześniej jakaś instrukcja wydana na tą okoliczność przez komendanta głównego była?
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie powiem, panie pośle, czy... Nie pamiętam, czy była jakaś instrukcja.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Bo komendant główny wydał taką instrukcję. Czy... I to na pewno było po tej nieszczęsnej kradzieży. A czy wcześniej coś takiego, taka instrukcja obowiązywała?
Świadek Ryszard Siewierski:
Znaczy, była jeszcze w milicyjnych czasach instrukcja dochodzeniowo-śledcza i to był bardzo ciekawy dokument, bardzo ważny, dobry dokument, na którym się i prawnicy uczyli, ale ona potem umarła wraz ze zmianą kodeksu. I tam oczywiście były także komentarze do tego, jak się chroni akta...
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Dziękuję bardzo, panie przewodniczący.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, pan poseł Paweł Olszewski.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Panie komendancie, czy miał pan wiedzę odnośnie możliwości udziału w uprowadzenie Krzysztofa Olewnika zorganizowanych grup przestępczych właśnie z terenu Warszawy – mówię tutaj o grupie mokotowskiej, o grupie, takim gangu Brodowskiego, o powiązaniach Wojciecha Franiewskiego z tymi grupami, jak i osób z najbliższego otoczenia Krzysztofa Olewnika z tymi gangami?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, przyznam się panu, że w merytorycznych rozmowach, na moim szczeblu oczywiście, bo przepraszam bardzo, ale ja nie rozmawiałem ze wszystkimi, bo ja nie miałem takich możliwości, nie, więc na moim szczeblu ja rozmawiałem z naczelnikami, z zastępcami moimi. Oni byli taką dla mnie, takim źródłem informacji już ocenzurowanej, nie, więc za wiele o sprawie Olewnika nie rozmawialiśmy, bo to nie była nasza sprawa. Rozmawialiśmy tylko o tym, że jest to poważna sprawa. Ja wiedziałem o spotkaniu takim z udziałem policjantów, że takie się odbyło przed porwaniem, że było takie, co mnie bardzo szczególnie zaskoczyło. Ja przepraszam, ale to były moje przemyślenia, które zupełnie były na prywatny użytek, bo ani nie miałem, że tak powiem, nadzoru nad sprawą, ani nie miałem możliwości... możliwości, ani nie znajdowałem potrzeby interwencji czy ingerencji po prostu, bo uważałem, że jest to odrębna jednostka, prowadzi, nadzoruje przez prokuraturę, jest nadzór komendanta głównego. Więc w tym wypadku nawet, powiem szczerze, ze względów prestiżowych nie wypadało mi się, użyję kolokwialnego słowa, wcinać. Niemniej jednak, niemniej jednak takich wielkich rozmów na temat, roztrząsających tą kwestię, to nie było. Były oczywiście rozmowy dotykające, no, jakichś takich sytuacji dziwnych i dziwacznych. Przyznam się, że o części takich sytuacji to po drodze gdzieś tam ktoś mi wrzucił do ucha. Tutaj badania komisji, pana przewodniczącego Biernackiego, państwa komisji, no, potem jak gdyby, no, cały zakres medialny, do którego się odnoszę zawsze z pewną cenzurą jeszcze, ale co tu dużo mówić, jest to, jest to poważny materiał... też poważnie to traktowałem, dopiero mi zobrazował, do jakiego stopnia tych dziwactw było więcej. Nazwę to dziwactwami, bo wszelkie takie niewytłumaczalne historie, dlaczego tak się stało, dlaczego tak zrobiono, to, niestety, przez pewną oględność nazywam dziwactwami.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Rozumiem.
Ale wracając do tych zorganizowanych grup przestępczych, nie miał pan informacji, że inna jednostka zwróciła się do waszego, do komendy stołecznej celem zweryfikowania poszczególnych osób, powiązań między tymi osobami w kontekście właśnie zorganizowanych grup przestępczych i weryfikacje ewentualnych hipotez?
Świadek Ryszard Siewierski:
Nie pamiętam takiej kwestii, takiej tezy czy takiej wersji postawionej, nie pamiętam. Jeśli była, to ona mogła dotrzeć do wydziału terroru kryminalnego i mogła być w jakimś stopniu, sprowokować jakąś odpowiedź. Pan poseł wspomniał Brodowskiego. O ile sobie przypominam, to był członek grupy Cieślaka, który przecież potem został aresztowany i ujęty, i odpowiadał.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Mutantów.
Świadek Ryszard Siewierski:
Proszę?
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Mutantów.
Świadek Ryszard Siewierski:
Tak. No więc, jeśli dobrze pamiętam, przepraszam, z tym takim poważnym zastrzeżeniem.
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Rozumiem.
Dobrze.
Dziękuję, panie przewodniczący.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję.
Proszę bardzo, pan poseł Andrzej Dera.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Panie przewodniczący...
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Tak.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
W dwóch kwestiach jeszcze chciałem dopytać pana komendanta. Pierwsza, taki zwyczaj, czy pan ma wiedzę o takim zwyczaju, niepisanym, wśród przestępców, którzy kradną pojazdy, które się okazują pojazdami policyjnymi, że jest taki zwyczaj, że się zostawia, porzuca taki samochód, żeby nie mieć w przyszłości problemów i kłopotów z policją? Czy znany jest panu taki zwyczaj, słyszał pan o takim...
Świadek Ryszard Siewierski:
Słyszałem o takich przypadkach, no, taki casus dotknął chyba nawet któreś z aut zastępcy komendanta głównego.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Ale to był taki zwyczaj powszechnie stosowany, tak? Tak mam, możemy tak przyjąć?
Świadek Ryszard Siewierski:
Znaczy, powiem tak, mogło być również i bez, przez pertraktacje, jeśli taka sytuacja zaistniała, przez pertraktacje operacyjne.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
No tak, no, ale jakieś informacje, gdzie go można znaleźć, gdzie został porzucony...
Świadek Ryszard Siewierski:
No właśnie...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Czyli przestępcy ułatwiali generalnie policji odnalezienie takiego samochodu, żeby nie mieć problemów w przyszłości, tak? Bo wiedzieli, że wtedy są wszystkie siły policyjne na to bardzo mocno uczulone, zaangażowane i to jest bardzo trefny towar, krótko mówiąc.
Świadek Ryszard Siewierski:
Jest prawdą, panie pośle, że naprawdę, na takie sytuacje, w których ginęło coś policyjnego, to był bardzo duży nacisk interwencyjny, powiedzmy, i operacyjny, i procesowy, ale po prostu też dla pewnego prestiżu, bo to ogromny kłopot, ogromny problem. No, zginie samochód, powiedzmy, operacyjny i łączność cała tu jest odkryta, tak więc wiele konsekwencji tego, w związku z tym zawsze w takich sytuacjach były uderzenia, no, bardzo, bardzo zdecydowane.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dziękuję bardzo.
I drugą kwestię chciałem jeszcze dopytać.
Świadek Ryszard Siewierski:
Tak że to byłby kłopot, oczywiście...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Jasne.
Drugą kwestię, ponieważ tak: W piśmie, tak jak tutaj mówił pan poseł Kamiński, z 18 grudnia, do pana kierowanego, było uzasadnienie przekazania tej sprawy do wydziału terroru kryminalnego, która była napisana przez panią zastępcę prokuratora okręgowego w Warszawie, panią prokurator Janczarską. I uzasadnienie było takie, dokładnie zacytuję i o jedną rzecz się spytam. Uzasadnienie było takie: Znaczny stopień zawiłości sprawy, liczba występujących w niej wątków popełnionych przestępstw – zachodzi bowiem uzasadnione podejrzenie zaistnienia czynów określonych w art. 286, 230, 190 i 288 Kodeksu karnego – rodzi potrzebę zaangażowania w sprawę funkcjonariuszy Policji specjalizujących się w prowadzeniu tego typu spraw.
I takie było uzasadnienie i odpowiedź, wszystko znamy. Ale mam pytanie: Gdyby w tej notatce, w tym piśmie był taki oto fragment w uzasadnieniu, dodatkowo do tego, co przed chwileczką przeczytałem, iż bezpośrednią przyczyną, dla której planowana jest zmiana jednostki wykonującej czynności w sprawie, są wynikające z akt sprawy podejrzenia o wypływ informacji z tamtejszej policji, zeznania policjantów z tego terenu, będących jednocześnie uczestnikami imprezy towarzyskiej odbywającej się w domu porwanego bezpośrednio przed zdarzeniem, częściowo sprzeczne z zeznaniami członków rodziny Olewników, sugestie policji składane ojcu porwanego o przedłużanie okresu zbierania pieniędzy przeznaczonych na okup itp., czy tego typu informacja mogłaby mieć wpływ na podjęcie innej jednak decyzji przez pana komendanta? Gdyby właśnie taki fragment się znalazł w tym piśmie sugerujący właśnie...
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
...problemy w policji, która prowadzi to dochodzenie?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, nie potrafię teraz powiedzieć, no bo gdybym miał wówczas tą wiedzę, którą mam teraz, to pewnie, kierując się takim wysokim poczuciem społecznej posługi, którą zawsze miałem, pewnie bym wziął tą sprawę do komendy stołecznej. Ale powiem szczerze, że wtedy sprawa Olewnika... Oczywiście dla mnie, jak mówiłem już tutaj na tej sali, ona była mi znana fragmentarycznie, niemniej jednak ja całego kontekstu nie znałem, ja się nigdy nie spotkałem z państwem Olewnikami, ja nie...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Nie, nie...
Świadek Ryszard Siewierski:
...nie znałem problemów, które oni referowali, co może by mnie i, powiedzmy, no...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Nie o to pytam. Pytam, czy gdyby znalazł się fragment, który był znany wówczas, tylko jakimś dziwnym trafem nie został przekazany w uzasadnieniu, bardzo istotny fragment mówiący o tym, że są podejrzenia o wypływ informacji z tamtej Policji, o tym, że policjanci z tego terenu byli uczestnikami tej imprezy i dokonują czynności dochodzeniowo-śledczych, czy tego typu informacje nie zmieniłyby spojrzenia? Pomijając nawet to, co się później stało, tą wiedzę, którą pan ma, tylko wskazanie, że m.in. ten wniosek o przekazanie do innej jednostki wynika m.in. z podejrzeń dotyczących tej konkretnej jednostki Policji, przecieków informacji, działanie policji, biorących udział w spotkaniu towarzyskim, a potem dokonujących czynności w momencie, kiedy to pisze prokurator o tym.
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, no, argumentacja, że tam są przecieki, że może być dekonspiracja jest oczywiście argumentem, który, no, co tu dużo mówić, by mnie usposabiał pozytywnie, bo to jest ten element, no, ja bym powiedział, tragedii policyjnej, bo to godzi w instytucję, więc to by mnie pewnie przejęło.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Dobrze.
Dziękuję bardzo.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, pan poseł Mariusz Kamiński.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Króciutko, dwa wątki.
Panie komendancie, czy Komenda Stołeczna Policji współpracowała z komendą w Radomiu przy przekazaniu okupu w lipcu 2003 r.?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, już mówiłem, że ja tego nie pamiętam. Tego momentu nie pamiętam, nie wiem, czy było współdziałanie. Ja mówiłem o zasadzie, że jeśli to było na terytorium komendy stołecznej, to z zasady wynikało, że powinna być powiadomiona, powinien być powiadomiony komendant stołeczny, że coś robimy u was, tak lakonicznie, natomiast nigdy nie mówiliśmy o szczegółach. I taka zasada była, że jak stołeczna gdzieś jechała w kraj – jesteśmy u was, coś robimy, ale nie mówimy o szczegółach, też z powodów konspiracyjnych, żeby nie wyciekło czasem. I jeśli oni cokolwiek robili u nas, to na pewno ktoś wiedział o tym, żeby, no, po prostu nie było jakiegoś spalenia.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Takie powiadomienie było i policjanci twierdzili, że byli w stanie we własnym zakresie zabezpieczyć przekazanie tego okupu. Tym niemniej chciałbym zapytać, biorąc pod uwagę pana całe doświadczenie w pracy w Policji i to, że teraz orientuje się pan, jakie popełniono błędy przy przekazaniu tego okupu, czy, pana zdaniem, to była dobra decyzja, że nie skorzystano tak naprawdę z pomocy, z sił Komendy Stołecznej Policji, jej zaangażowania i zabezpieczono we własnym zakresie, czy też powinno wyglądać to inaczej?
Świadek Ryszard Siewierski:
Uważam, że, można powiedzieć, że gdyby nas do tego zaangażowano, to na pewno mieliśmy lepsze możliwości, zwłaszcza jeśli chodzi o obserwację, jeśli chodzi o, no, czy techniczną, czy tą fizyczną obserwację. Mieliśmy też i stosunkowo, no, dużo ludzi, żeby można było obstawić teren. Przy czym ja powiem, ja tutaj widzę, że tam żadnego planowania nie było, po pierwsze. Bo to jest kombinacja operacyjna, która musi być zaplanowana w szczegółach, musi być zespół i role podzielone, to musi być rozegrane co do minuty, tam muszą być warianty. A jak się coś wydarzy nieprzewidzianego? Ja nie wiem, czy tam w ogóle był plan tej kombinacji.
Przepraszam, to jest, to są moje rozważania...
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Nie, to są bardzo cenne uwagi, właśnie o takie uwagi mi chodziło, bo z tego, co wiemy, tak naprawdę koordynacja tej akcji odbywała się z domu pana Mindy, który telefonem komórkowym kontaktował się z panią Danutą Olewnik i ustawiał wszystkich policjantów co do tej akcji.
Świadek Ryszard Siewierski:
No to, panie pośle, to ja powiem tak, znaczy, to akurat nie dlatego, żeby się przechwalać, bo to nie o to chodzi, tylko w komendzie stołecznej były warunki techniczne do dowodzenia, pełnego dowodzenia operacjami operacyjnymi, działaniami operacyjnymi i działaniami oficjalnymi. Takie warunki techniczne istniały i to jest, no, to było do wykorzystania.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Dziękuję bardzo.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, pan poseł Edward Wojtas.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Chciałem zapytać o taką kwestię. Ponieważ w tej konkretnej sprawie były problemy, policja miała z uzyskaniem billingów rozmów telefonicznych, czy pan się spotkał z takim problemem wówczas? Czy ktoś panu sygnalizował, że funkcjonariusze podległej panu komendy, prowadzący śledztwa, mieli problemy, żeby od niektórych operatorów takowe billingi uzyskać?
Świadek Ryszard Siewierski:
Panie pośle, nie znam przypadku takich problemów, ale też wynika to z jednego, że po prostu administratorzy, jeśli rozumieli istotę sprawy i wagę sprawy, to nigdy nie sprawiali kłopotu. Ja nie znam przypadku braku… Był chyba jeden jakiś taki administrator, który był, powiedzmy, no, jak gdyby niespolegliwy, o. Ale to nie znaczy, że… Tego rodzaju konsultacje, bo to był wniosek pisemny o udzielenie billingu, to była wskazana podstawa prawna, to nie jest tak, że to, prawda, poszli sobie, pogadali itd. To inaczej nie miałoby wartości. To musiało być udokumentowane, procedura udokumentowana i udzielenie tych billingów to musiało być udokumentowane, bo wtedy wartości procesowej nie miało, więc do celów operacyjnych to jest niepotrzebne.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
I jeszcze jedno pytanie. Czy już później, kiedy został pan zastępcą komendanta głównego, nie miał pan w ogóle możliwości kontaktu z tą sprawą?
Świadek Ryszard Siewierski:
Zupełnie nie, ja dlatego że się nie zajmowałem pracą operacyjną i pracą procesową.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Dziękuję bardzo.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Dziękuję bardzo.
Czy są jeszcze jakieś pytania ze strony państwa posłów?
Nie widzę, nie słyszę.
Panie komendancie, chciałby się pan wypowiedzieć jeszcze czy już nie?
Świadek Ryszard Siewierski:
Ja myślę, że już dostatecznie głęboko zostałem przepytany.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Po sporządzeniu protokołu przesłuchania poinformujemy pana o terminie, w którym będzie pan mógł go podpisać. Dziękuję panu za przybycie.
Na tym kończymy ten punkt porządku dziennego.
Wyczerpaliśmy porządek dzienny.
Zamykam posiedzenie.
Następne posiedzenie jest dzisiaj o 13.30 za szklanymi drzwiami, też będzie jawne i część niejawna, ale zamknięte jest globalnie.
Dziękuję bardzo.
|